Dziś już nie ma ani czasu (ani nawet ochoty) na spacer dookoła jeziora. Okrążymy je sobie
jutro, a teraz pora deser
.
Jeszcze kilka uwag w kwestii biwakowania przy wylocie tunelu...
Teoretycznie kosztuje to 15 lei za namiot, ale nikt po opłatę się nie pojawił
... Pewnie gdyby opłatę zbierano, zatroszczono by się o
czystość pola. Niestety, na dość w sumie sporym terenie, nie ma
ani jednego kosza na śmieci. Być może były w czasach, gdy postawiono kilka drewnianych stolików z ławeczkami? Stoliki solidne, to przetrwały, kubły
nie...
Turyści są, jacy są, niestety
... Akurat w kwestii śmieci zostawianych dosłownie wszędzie, nie mamy zrozumienia. Wystarczy zbierać odpadki do byle jakiego foliaka, a potem wynieść je do sporych kubłów stojących przy parkingu. A nawet gdyby ich nie było, można zwieźć na dół i zostawić w śmietniku chociażby na stacji benzynowej. Tyko trzeba chcieć to zrobić!
Tej pierwszej nocy, chociaż trudno to nazwać tłumem, biwakuje tu trochę osób - niemalże 80% to nasi rodacy
. Zdecydowana większość biwakowiczów nie dorzuca się ze swoimi odpadkami do ogólnego brudu, lecz grzecznie wynosi śmieci do parkingowych kubłów. Góry odpadków różnorakich, walających się przy wygasłych ogniskach i pod skałkami, same tu jednak nie przywędrowały
...
Obserwacje z późniejszego krótkiego spaceru nad jezioro są takie, że po tamtej (tzn. schroniskowej
) stronie, po odjeździe turystów, nad jeziorem ktoś jednak chodzi z worem śmieciowym i sprząta! Pole biwakowe jednak
omijane jest skutecznie!
Jeszcze gorzej wygląda sprawa WC-towa... Parkingowe toi-toiki przelewają się i jak się nie chce utonąć w g.., to
lepiej tam nawet nie zaglądać. Zresztą, od samego zapachu
można paść trupem. Wygląda na to, że przybytki stoją tu nieopróżniane od początku sezonu. ..
W schroniskowej restauracji, w której wcześniej piliśmy piwko, jest płatna toaleta (2 RON), ale zapewne
tylko dla klientów... Gdy byliśmy na piwku, nie było problemu. Gdy chcieliśmy skorzystać (oczywiście, nie za friko) bez zamawiania napitków czy jadła, to już
niekoniecznie... Zwłaszcza, jak się wybrało
darmowe pole biwakowe zamiast
drogiego noclegu w tutejszym kilkugwiazdkowym górskim hotelu... Kelnerzy mówią, że nam do WC
nie wolno! Dla pola namiotowego są wspomniane wcześniej toi-toiki, nasze zmartwienie,
da się z ich skorzystać, czy nie? No więc,
nie dało się! I to chyba całym tabunom namiotowiczów przed nami, o czym świadczył wygląd niemal wszystkich ustronnych zakamarków przy skałkach na polu biwakowym. No cóż, nie każdy wozi (a tym bardziej
nosi w plecaku) ze sobą saperkę... Niemniej jednak, zużyte papierki (co najmniej papierki) to już chyba można zebrać w woreczek i wynieść po sobie do parkingowego kubła, który co jakiś czas ktoś opróżnia...
A jak ktoś ma dobre zwieracze
, to może przejść się na drugą stronę jeziora, do cabany Balea Lac .Tam jakoś nikt nie robi problemu ze skorzystania z klopika przez turystów, na dodatek za darmochę
...
W pobliżu miejsca, w którym mamy rozbite namioty, śmieci przy ognisku oczywiście
też są. Na szczęście jednak miejsce nie jest
na tyle ustronne, aby się obawiać przypadkowego wdepnięcia w coś jeszcze mniej przyjemnego. No, chyba że w kozie bobki, bo tych też trochę tu leży
. Tyle że od owieczek i kozic trudno wymagać, by szukały lepszego miejsca...
Wróćmy jednakże do spraw przyjemniejszych
.
Należy do nich niewątpliwie widok na szczyty otaczające nasze miejsce noclegowe
, zwłaszczana wschodnie obramowanie jeziorka, teraz podświetlone zachodzącym słońcem...