Dzięki niej (oraz relacji Kulek) dowiedziałam się, że istnieje Stiol (mimo że w Rodniańskich już byłam

Miejsca na nocleg musieliśmy poszukać po drugiej stronie przełęczy, już w Marmaroskich. Ale nie żałujemy - biwakowaliśmy na widokowej łące wśród krokusów a przed nami rozpościerała się przepiękna panorama ośnieżonego grzbietu Rodniańskich.
Na Stiol dotarliśmy na nogach. Chcieliśmy wejść na grzbiet ale przegnała nas zapowiadająca się burza, która w końcu nie przyszła. (Byliśmy z pięcioletnią córką, stąd większa asekuracyjność.) Zrobiliśmy sobie też wycieczkę w Marmaroskie chcąc wejść na Cearcăneul. Do szczytu zostało nam może 30-40 min. i jeszcze sporo kosówki do pokonania. Wycofaliśmy się, ale nie czujemy się przegrani

Pozdrawiam
Dorota