Ja również dziękuję za Twoją opowieść, szczególnie że była dla mnie inspirująca.
Dzięki niej (oraz relacji Kulek) dowiedziałam się, że istnieje Stiol (mimo że w Rodniańskich już byłam ). Postanowiliśmy obrać go sobie za miejsce na nocleg i punkt wypadowy w góry podczas ostatniej majówki. Niestety na Stiol dojechać się nie dało - po zimie zostało wciąż jeszcze sporo śniegu. Pewnie dlatego nikomu nie chciało się usunąć powalonego drzewa skutecznie tarasującego wjazd.
Miejsca na nocleg musieliśmy poszukać po drugiej stronie przełęczy, już w Marmaroskich. Ale nie żałujemy - biwakowaliśmy na widokowej łące wśród krokusów a przed nami rozpościerała się przepiękna panorama ośnieżonego grzbietu Rodniańskich.
Na Stiol dotarliśmy na nogach. Chcieliśmy wejść na grzbiet ale przegnała nas zapowiadająca się burza, która w końcu nie przyszła. (Byliśmy z pięcioletnią córką, stąd większa asekuracyjność.) Zrobiliśmy sobie też wycieczkę w Marmaroskie chcąc wejść na Cearcăneul. Do szczytu zostało nam może 30-40 min. i jeszcze sporo kosówki do pokonania. Wycofaliśmy się, ale nie czujemy się przegrani - to była fajna wycieczka, bardzo widokowa.
Pozdrawiam
Dorota