Wczoraj od rana nad Orebicem zebrały się ciemne chmur. Burza, ulewa i....grad którego ja jeszcze w Cro nigdy nie miałam okazji doświadczyć. Pojechaliśmy do Mostaru, tam piękne słońce ale to co przeżyliśmy w drodze powrotnej...groza. Nie należę do płochliwych kierowców ale tym razem poddałam się, w Stonie musiałam stanąć, pioruny waliły wszędzie, ulewa taka że nic nie było widać, ciemno bo zgasło wszystko. Potem prawie cała droga w deszczu. No ale tutejsi Chorwaci mówią że póki co burz nie będzie...mam nadzieję.
W drodze do Bośni w Metkowic przed komisariatem policji stało kilkadziesiąt aut z powybijanymi szybami i wgniotami od gradu.