napisał(a) Mdziumka » 29.10.2008 19:32
O tak wczesnej porze na murach nie ma jeszcze tłumów, dlatego też możemy spokojnie spacerować, zatrzymać się na dłużej, nacieszyć oczy widokiem. Temperatura na razie jest wciąż sprzyjająca. Filip kilkakrotnie próbuje wrzucić monety do morza, żeby kiedyś tu wrócić, ale te uparcie lądują na tarasie knajpki znajdującej się u podnóża murów. Ten leniwy spacer zajmuje nam blisko trzy godziny.
Znowu lądujemy przy Fontannie Onufrego. Tym razem gasimy przy niej pragnienie. Przed nami dalsza część zestawu obowiązkowego, czyli główna ulica Stradun- zwana Placa ,pałac Sponza, pałac Rektorów, wieża zegarowa, najstarsza apteka w Europie, katedra. Zatrzymujemy się jeszcze przy kolumnie Orlanda i mierzymy jak jego łokieć ma się do naszego.
Bardzo podoba nam się maleńkie targowisko, które napotykamy wśród historycznych murów. Tam kupujemy lawendę, suszone figi no i oczywiście dwie butelki trawaricy. Trochę już czuję skutki smakowania tego trunku przed zakupem. Wszyscy chętnie częstują, nalewając płyn do nakrętek. Idziemy jeszcze do portu. Chwilę odpoczywamy, szybko wrzucamy coś na ząb i zbieramy się w drogę powrotną. Postanawiamy jeszcze raz zajrzeć na targowisko, w celu dokupienia ognistej wody. Tym razem trafiamy na gospodarza, który ma przygotowane jednorazowe kieliszki. Mimo, że chcę kupić jedynie trawaricę, najpierw do kieliszka trafia rakija z rogaczem, następnie wiśniówka. Za każdym razem wołam już, już i dostaję pełen kieliszek. Dopiero przy trzecim, już mocno niepewnie, wtrącam "mało" i wreszcie wyjaśnia się, że"już" to po chorwacku znaczy "jeszcze". Dobrze, że się w końcu dogadaliśmy, bo inaczej nie doszłabym do samochodu o własnych siłach.
Dubrownik zrobił na nas ogromne wrażenie. Czerwone dachy, mury, wąskie uliczki i zabytki na zawsze pozostaną w naszej pamięci.
W drodze powrotnej zahaczamy o arboretum w Trsteno
I Ston
W Orebiczu musimy trochę poczekać na prom. Wykorzystujemy czas i wskakujemy do wody. Teraz jest już gorąco i kąpiel sprawia nam ogromną przyjemność. Po wyjściu, przy gazonach z kwiatami, po raz pierwszy dostrzegamy maleńkie kolibry. Niestety udaje nam się j zrobić jedynie jedno niewyraźne zdjęcie.
Przed Potirną zjeżdżamy do konoby na kolację.
Ostatnio edytowano 23.06.2009 17:29 przez
Mdziumka, łącznie edytowano 2 razy