4 maja (niedziela): Mikulov i koniec podróżyZawsze przez to miasteczko przejeżdżamy i nigdy nie ma czasu, żeby zobaczyć, jak tam jest. No to dzisiaj zobaczymy
Mowa o Mikulovie - mieście na południowych Morawach.
Z daleka widać Svatý kopeček, czyli Święty Pagórek górujący nad miastem:
Jest to miejsce, do którego przybywają pielgrzymki. Na wzgórzu znajdują się cztery XVII- i XVIII-wieczne kaplice.
My jednak nie będziemy się wspinać (za mało czasu, to ma być w założeniu tylko krótki rekonesans). Zamiast tego kierujemy się w stronę centrum Mikulova, czyli oczywiście na rynek.
Zwraca tu uwagę piękna kamienica Pod Rycerzami zdobiona renesansowymi dekoracjami sgraffitowymi:
Jest również fontanna z początku XVIII wieku z rzeźbą Pomony, rzymskiej bogini sadów:
Można też zobaczyć barokową Kolumnę Świętej Trójcy z 1724 roku:
oraz kościół św. Anny:
Kiedyś znajdowała się w nim kopia kaplicy z Loreto. Później w południowo-zachodniej części kościoła została zbudowana kaplica pogrzebowa. W 1784 roku całą budowlę znacznie uszkodził pożar miasta, zaś w połowie XIX wieku cały budynek przekształcono w grobowiec rodziny Dietrichsteinów, do którego przeniesiono szczątki 45 członków rodu z lat 1617–1852.
Niestety jesteśmy za późno, więc nie wejdziemy do środka.
Jedna z wież grobowca i Święty Pagórek:
Udajemy się w stronę zamku:
Z Wikipedii:
Zamek w Mikulovie był pierwotnie romańską warownią z XI-XII wieku, a w obecnej postaci został wzniesiony po pożarze w 1719 roku, barokowy, następnie odnowiony po poważnych zniszczeniach z 1945 roku. Obecnie zamek jest siedzibą muzeum regionalnego.Zwiedzać wnętrz zamku nie będziemy z tego samego powodu, co grobowca. Jest już prawie 19:00, a przed nami jeszcze daleka (no w miarę
) droga do domu.
Obchodzimy więc zewnętrzny dziedziniec i okrążamy budowlę:
Roztacza się stąd ładny widok na okolicę i "bijące po oczach" żółte pola rzepaku
:
Po drugiej stronie zamku natykamy się na fontannę z koniem:
Nasz spacer po Mikulovie powoli dobiega końca. Schodzimy ze wzgórza zamkowego:
Na koniec mijamy jeszcze synagogę, niedaleko której zaparkowaliśmy
:
To był krótki rekonesans, ale utwierdził nas w przekonaniu, że warto się wybrać w te okolice na dłużej i na spokojnie (z kufelkiem czeskiego piwa w dłoni
) podziwiać miejscowe atrakcje
Kończy się też nasza dosyć spontaniczna wycieczka do Zagrzebia. Wyjazd był krótki, ale intensywny i, co ważne w takich wyjazdach, pozostawił pewien niedosyt
Bardzo chętnie odwiedzimy jeszcze stolicę Chorwacji, bo zrobiła na nas zdecydowanie pozytywne wrażenie
Pozdrawiam wszystkich czytających i oglądających