3 dzień 27.06.2011
Trzeci dzień naszego urlopu. Pierwsza połowa dnia praktycznie identyczna jak wczorajsza. Opalanie, kapiel, różne gry i zabawy, opalanie, kapiel itd, itd... Ostatecznie, po drugim dniu wylegiwania i opalania się wszyscy stanowczo stwierdzają, że na razie takiego spędzania czasu mają dość. Jutro z pewnością musimy wybrać się już na jakąś dłuższą wycieczkę. Ale póki co cieszymy się z pięknej pogody i z kąpieli w ciepłej i przejrzystej wodzie...
Po obiedzie pada propozycja - może jednak jeszcze dzisiaj wybierzmy się gdzieś dalej niż Zadar. Szybka decyzja i jedziemy w kierunku miasteczka Starigrad-Paklenica i wąwozu w jego pobliżu. Ciekaw jestem, jak zaprezentuje się Starigrad? Początkowo były plany, żeby tam spędzić wakacje a nie w Zadarze. Zobaczymy...
Po około godzinnej podróży jesteśmy na miejscu. Po drodze podziwiamy piękne widoki na góry Velebit. Jak dla mnie to zawsze zobaczenie jednocześnie morza i dość wysokich gór to coś wspaniałego. Cieszę się, że wkrótce bedę miał okazję zobaczenia tych gór z bliska. Mam taką nadzieję
Niestety jest już dość późno. Obawiamy się czy jest sens jeszcze wchodzić do wąwozu. Strażnik przy wejściu do Wielkiej Paklenicy utwierdza nas tylko w przekonaniu, że nie ma sensu. Słońce już powoli coraz niżej, a bilety nie są takie tanie. Postanawiamy, że nie wchodzimy. Jedziemy do wejścia do Małej Paklenicy. Liczymy na to, że tam już o tej porze nie będzie żadnego strażnika, a my odbędziemy chociaż krótki spacer po wąwozie. I nie myliliśmy się, w Małej Paklenicy nie ma dosłownie nikogo. Ani strażnika, ani jakichkolwiek turystów. Idziemy na krótki spacer... Jednak po jakimś czasie stwierdzamy, że wąwóz, a przynajmniej jego początek, nie robi na nas oszałamiającego wrażenia. Widzieliśmy już kilka wąwozów (m.in. Saklikent w Turcji), tak więc chyba nic wielkiego nie tracimy - decyzja jest jedna: wracamy zobaczyć Starigrad.
Starigrad niestety mnie nie zachwyca. Oprócz ładnego położenia u podnóża gór Velebit, w sumie moim zdaniem niczym ciekawym pochwalić się nie może. Miasteczko jak miasteczko... Kilkadziesiąt budynków rozłożonych wzdłuż drogi. Na dodatek zauważamy tutaj plaże betonowe, które mojej rodzinie nie za bardzo odpowiadają. Później wracając zatrzymujemy sie jeszcze za Starigradem, w okolicach Seline. Tam plaże są już dużo ciekawsze... Zajadając sie lodami, robimy krótki spacer podziwiając to z jednej strony góry, a to z drugiej Adriatyk oświetlany coraz to niżej położonym słońcem.
Wracając do Zadaru, nie mogę się powstrzymać. Zatrzymujemy się i podziwiamy przepiękny zachód słońca.
Z tego dnia jak i z poprzednich nie ma za wiele zdjęć, ale od następnego dnia to się zmieni. Bedzie ich coraz więcej...
c.d.n.