Witam. Wracam do dalszej relacji.
Postanowiłam nie tworzyć nowego wątku, tylko, mówiąc ładnie,
kontynuować stary
Słowo się rzekło....
Początek 2008r zawala wszystkie nasze plany finansowe.
Wszystko wskazuje, że z jakichkolwiek wakacji dooopa
Na szczęście powoli zaczynamy wychodzić z kłopotów i widać
światełko w tunelu. Na tyle duże, że planujemy wakacje.
No a gdzie pojedziemy ....... ?
Oczywiście CRO
Wybór padł na Makarską, gdzie znowu ze strachu, rezerwuję apartm.
W tzw międzyczasie okazuje się jeszcze, że pojedziemy nowym
autem. Od czego są kredyty. 10 dni przed wyjazdem odbieramy
nówkę .... Renault Koleos 08 2.0 dCi 4x4 Dynamigue.
Mamy kilka dni na wstępne rozpozna autka.
Udaje się nam z nim zaprzyjażnić i 15 VIII wyruszamy w podróż
Najpierw jedziemy do Zabrza, do dzieci mojego brata.
W nocy budzi nas straszna burza i silny wiatr, nie jest dobrze.
Ale my się nie zniechęcimy. Jedziemy przecież do Chorwacji,
n a s z e j Chorwacji.
W tym roku jest trochę zmieniony skład. Bratanka męża, zastępuje
dziewczyna naszego syna. No, przecież dziecko musi mieć
towarzystwo
A więc 16 VIII rano ruszamy w dalszą drogę, zastanawiając się,
czy po tej burzy będą przejezdne drogi.
Na szczęście oprócz deszczu nic nam po drodze nie przeszkadza.
W Czechach pogoda zaczyna się poprawiać i im dalej od granicy tym lepiej. Jest chłodno, ale słonecznie. Austria też jest pogodna.
W drodze do Cro, mieliśmy zaplanowany nocleg w Słowenii.
Na miejscu okazało się, że wybrany przez nas motel jest......
zamknięty na głucho
Ale jest dopiero godz 16 z minutami, a my już blisko granicy z Chorwacją, na pewno coś znajdziemy.
Znależliśmy motel w którym było ..... wesele. Wesoło, ale nie koniecznie
dla nas. Ruszamy dalej i w konsekwencji śpimy .... na parkingu
Trochę nie dospani około 6 rano ruszamy. Do Makarskiej docieramy
około 8 i mamy 2 godziny oczekiwania , żeby się zameldować u naszego
gospodarza.
Pogoda od rana właściwa dla Cro , b. ciepło. Gdy czekaliśmy w samochodzie na zakwaterowanie, podjechał do nas na motorynce
jakiś tubylec i proponował nam lokum. I w tedy ostatecznie stwierdziłam,
że od następnego razu, wyjazd tylko w ciemno.
"Nadejszła" odpowiednia chwila, apartament stoi przed nami otworem.
Gospodarz na przywitanie poczęstował nas piwkiem i życzył
udanych wakacji
Inne nie mogły być, musiały być udane i takie były.
A to nasz apartament, który kosztował 60 ojro za dobę.
Dwa takie pokoje, każdy z łazienką
kuchnia-jadalnia
balkon-taras
i widok z niego w jedną stronę
i na wprost
Ten widok nas zainteresował, więc został wciągnięty w plany
zwiedzania.
Ale najpierw musieliśmy trochę odreagować zarwana noc, a pożniej
zapoznać się z najbliższą topografią terenu.
Po południu wyruszyliśmy szukać Jadranu.
Do plaży mieliśmy około 300m , ale nad nią były 3 duże hotele,
min. Meteor i Biokovka (chyba). Dlatego chodziliśmy daleko w prawo,
albo daleko w lewo, od tych hoteli.
W sumie droga na plażę zajmowała nam jakieś 20min, z powrotem
szliśmy trochę dłużej. Wiadomo .... pod górę
A więc pierwszy dzień i pierwsza kąpiel słoneczna i w morzu została
zaliczona
Popołudniowe słońce dało nam do zrozumienia, że nie będzie lekko.
Ale przecież nam o to chodziło