Witam, Piter_M i Bianco
Miło, że ktoś się przyznał do zaglądania tutaj.
Niestety Pag zbliża mi się do końca, ale jeszcze
coś skrobnę.
Codziennie wychodziliśmy na naszą szwendaczkę
po mieście i oczywiście zaliczaliśmy wieczorne sladoled...
Chodziliśmy za magazyny soli i tam z tyły była mała lodziarnia.
Sprzedawał w niej taki wesoły chłopak, do wszystkich pań
zwracał się "madam". A kugle, które nam nakładam były
na prawdę duże
W czasie tych naszych spacerów, nie tylko w Pagu, zauważyliśmy,
że życie tętniło w centrum, już po za nim było cicho i spokojnie.
Turyści, nawet jeśli pozostawali na kwaterach to zachowywali się
w miarę cicho. W czasie naszych polskich wakacji bywało głośno
i nad morzem i na kwaterach
W sobotnie popołudnie wybraliśmy się do Zadaru.
To widoczek z tego wyjazdu
Zaczęliśmy wędrówki uliczkami
podziwialiśmy zabytkowe budowle ...
no i fragmenty wykopalisk
Tak jak i u nas w letnie soboty, Chorwaci biorą śluby...
Kościołów na Starym Mieście w Zadarze jest sporo i dlatego,
gdzie nie przeszliśmy trafialiśmy na młodych przyjmujących życzenia,
albo wychodzący z kościoła . Otaczały ich wesołe kolorowe tłumki
Przeszliśmy póżniej na nabrzeże i poszliśmy posłuchać Morskie Orgule
Niestety, było zbyt dużo ludzi
Dzieci pokrzykiwały do otworów z których wydobywała się"muzyka"
morza.
Ale w chwilach, gdy gwar przycichał a przepływający statek tworzył fale,
można było posłuchać grania ....
Bardzo fajna atrakcja, można posłuchać, posiedzieć , ale i skakać
z niej do wody
Jeszcze fotka z nabrzeża...
no i powrót, wychodzimy
Zostało tylko takie lekkie zniesmaczenie. Nie pasowały nam
te wszystkie banki, markety i inne nowoczesne instytucje.
Zupełnie nie grały z hitorią tych miejsc
To pora wracać na Pag.
W niedzielę jak już odpoczęliśmy po upalnym dniu, wybraliśmy się
we dwójkę, bez dzieci, na spacer. Intrygowały nas wiatraki i jakaś wieża
przekażnikowa, które górowały nad Pagiem. Postanowiliśmy tam
dotrzeć.
Postanowić łatwo, zrealizować trudniej
Ale jeszcze o tym nie wiemy. Na razie idziemy jest już póżne popołudnie.
Słoneczko po woli zachodzi, temperatura robi się coraz znośniejsza.
Przechodzimy koło niedużego lasku i .... zatrzymuje nas piękny zapach.
Zapach lasu, lawendy, suchych traw, parującego powietrza i nie wiem
czego jeszcze ....
Ale jest niesamowity
Ruszyliśmy w końcu dalej, ale po kilku krokach wróciliśmy i jeszcze
sobie powąchaliśmy. Ani wcześniej ani póżniej nie spotkałam się
z takim aromatem
Ale wreszcie ruszyliśmy dalej. Wydawało się, że jesteśmy już blisko,
ale dochodziliśmy do do kolejnego zakrętu i .... znowu jest daleko.
Zaczęło robić się coraz ciemniej, nie mieliśmy latarki, a droga była,
mówiąc oględnie różna
Trochę żli na siebie, musieliśmy jednak zawrócić.
Po drodze mijaliśmy takie drzewa
W drodze powrotnej zobaczyłam coś, co widziałam jakieś 40 lat temu.
Były to .... świetliki. Super wrażenie. Niestety nie można ich było
sfotografować.
Spacer zakończyliśmy w naszej lodziarni z sympatycznym
sprzedawcą
Ostatni dzień na Pagu spędziliśmy na naszej plaży.
Mążu ławił ryby i kraby, chłopcy pływali i wyławiali skarby, a ja robiłam
ostatnie tam fotki.
Niestety, to co dobre szybko się kończy
Pora wyjeżdżać, ale to jeszcze nie koniec. Wstąpimy do Plitvic