Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Zabawne historyjki z pobytu i podróży do Chorwacji

Wszystkie rozmowy na tematy turystyczne nie związane z wcześniejszymi działami mogą trafiać tutaj. Zachowanie się naszych rodaków za granicą, wybór kraju wakacyjnego wyjazdu, czy korzystać z biur podróży.
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
jacek gryczewski
Cromaniak
Posty: 1053
Dołączył(a): 07.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) jacek gryczewski » 20.04.2004 08:03

Grazka jesli chodzi o gafy w ruchu drogowym to nie tylko ty dalas popis :oops: ktoregos sierpniowego wieczorka wracamy sobie z calodniowej wycieczki z Puli zjedlismy kolacyjke i postanawiamy wracac na kamp na Krk . Ja jako ze bylem ju wtedy ktorys raz z kolei w chorwacji i w Puli wiec robie za przewodnika stadka i prowadze te moje owieczki (w sumie 5 samochodów ) i wyjazd cos mi sie pomerdalo i na zakazie skretu w lewo (plus znak stopu,podwojna ciagla linia i jednokierunkowa uliczka) udaje mi sie prawie wjechac w policyjny radiowoz zaparkowany juz na koncu dlugiej na chyba 3 km uliczki . :lol: a zebys widziala mine policjantow :D stali odwroceni tylem i ogladali chyba jakie s dziewczyny wychadzace z dyskoteki az ty nagle widza cala kawalkade samochodow z polska rejestracjo ktore cisna pod prad .chcieli po 100 DM od samochodu ale wyslalismy 3 negocjatorow ( negocjatorki :) ) i skonczylo sie na pouczeniu i wspolnym zdjeciu
Danuta
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 618
Dołączył(a): 17.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Danuta » 20.04.2004 12:09

Uwielbiam wchodzić przez zamknięte drzwi.
Uvala Scott- stoły szwedzkie,chyba około setki ludzi w tej jadłodajni. Jedna połowa drzwi zawsze była otwarta, tym razem jednak nie . Śpiesząc się z całym impetem walę w szklane dzrzwi! Totalny huk i zapada cisza- ileś par oczu wpatrzonych tylko we mnie, obsługa zwija się ze śmiechu. Wielki guz na czole- komu do śmiechu , temu do śmiechu!I co gorsze to wcale nie był mój ostatni raz! :oops: :oops: :oops:
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 20.04.2004 13:54

Fatum nad Velkim Slapem.
W 2002 r, wracając :cry: do domu po wspaniałym urlopie w HR(stacjonowaliśmy w Vodicach), zaplanowaliśmy zwiedzanie plitvickich. Jako że znajomi śpieszyli się z powrotem do kraju - mieliśmy się rozstać z "resztą wycieczki" właśnie na parkingu jednego z ulazów. Najpierw w jakiejś miejscowości sporo za Kninem, na środku skrzyżowania w polu, stała policja i .. kierowała wszystkich na objazd przez Gospic. Zatoczywszy spory łuk dotarliśmy wreszcie do "punktu rozstania". Trudno było zaparkować w miarę blisko siebie trzy autka, a potem pożegnaniom nie było końca :lol:. Jaka szkoda, że prócz wrażeń wzrokowych - chodząc po ścieżkach gdzie na prawo woda , na lewo woda, nad głowami woda (i to jaka woda!) -nie można było się w tej wodzie ochłodzić ( jak to miało miejsce w NPKrka). Widoki...ech, co się będę rozpisywać. Na koniec czekało nas jeszcze podejście pod górę, do kolejki którą mieliśmy się dostać do punktu wyjścia.Upał,mijamy szczęśliwych ludzi wchodzących dopiero na szlak. A my - pod górę... Gdzieś, tam, już prawie dochodząc do "stacji" kolejki spostrzegliśmy swój niewybaczalny błąd. Bo okazało się, że żadne mijane w dole wodospady i wodospadziki nie były tym największym. Velki Slap zobaczyliśmy z bardzo daleka. Sądząc po minach mych towarzyszy wiedziałam, że nie mamy szans na ponowne zejście na dół i dotarcie pod wodospad. "Następnym razem...", bo musieliśmy jeszcze dotrzeć tego dnia do okolic Opatiji (kierunek-Wenecja).
Planując zwiedzanie Plitvickich Jezior najlepiej jest wybrać wersję <w drodze "do" Chorwacji a nie "z"> Dlaczego?
W 2003 r obstawiliśmy "z" i ... trafiliśmy na gigantyczny korek. Czas na zwiedzanie minął nam ... na przejechanie (prawie przestanie)w upale ok. 30 km odcinka drogi. Zmęczeni, głodni i ugotowani w naszych maszynach mieliśmy jedynie ochotę na ... doznania smakowe (jeść!!) oraz "łóżkowe"(spać!!).
**********************************************
Mam nadzieję, że wody w Velkim Slapie nie zabraknie - i zobaczymy go za trzecim podejściem :D :D :D
MaCw
Odkrywca
Posty: 60
Dołączył(a): 11.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) MaCw » 20.04.2004 15:30

Swego czasu, zmęczeni po wielogodzinnej podróży dotarliśmy w końcu do wynajętego apartamentu, gdzie miał również pojawić się uprzedzony telefonicznie przedstawiciel właściciela. I faktycznie po chwili przyjechał na mopliku schludny młodzieniec w białej koszuli i odprasowanych spodniach (?!) i zaaferowany zaczął oprowadzać nas po mieszkaniu. Musiał być chyba na świeżo po jakimś szkoleniu w obsłudze klienta albo coś w tym rodzaju, bo zabrał się do sprawy żarliwie i metodycznie swobodnie operując trochę dziwaczną angielszczyzną. Zamykanie i otwieranie okien, opuszczanie i podnoszenie rolety, przeznaczenie tapczanów itd. Następny punkt programu to była łazienka gdzie odbyło się misterium puszczania ciepłej i zimnej wody, prysznica oraz spłukiwania muszli. Z początku nieśmiałe a w miarę upływu czasu coraz bardziej natarczywe próby wytłumaczenia mu, że generalnie zasada działania tych urządzeń jest nam znana, lubimy je i korzystamy z nich z powodzeniem niestety okazały się bezowocne. Kiedy dotarł do kuchni i wziął się za instruktaż użycia kolejno lodówki i kuchenki ja już miałem dość, opadłem z sił i klapnąłem na pierwszy z brzegu stołek, dzieci latały wszędzie jak zwariowane, natomiast moja żona zaczęła powoli wrzeć i bulgotać. Kiedy w kulminacyjnym momencie młody człowiek wytargał z jakiejś szafki ekspres do kawy, zaprezentował z dumą małżonce i oznajmił &#8222; koffi maszine kap, kap&#8221; czułem że od eksplozji mamusi dzielił nas już tylko włos. Na szczęście młodzieniec posiadał również instynkt samozachowawczy, ponieważ zobaczywszy wyraz twarzy swojej słuchaczki grzecznie się pożegnał i zmył się błyskawicznie.
Młodzieniec w trakcie dalszych kontaktów okazał się być całkiem miły i nieuciążliwy, natomiast od tego zdarzenia wszelkiej maści ekspresy do kawy są u nas znane jako kofi masziny kap kap i tak już pewnie pozostanie
Danuta
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 618
Dołączył(a): 17.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Danuta » 20.04.2004 16:29

Czarnogóra-jemy kolację w przydrożnej knajpie. Kelner jest niesamowicie zaangażowany w obsługiwaniu nas! Czujemy się jak w wielogwiazdkowym hotelu, mimo,że dach trzcinowy. Mąż prosi kelnera o ogień. Chłopak z wielkim gestem(światowca) mówi do niego :
"I am James Bond" i wypala z zapalniczki ogień nastawiony na największy stopień , o czym biedak chyba nie wiedział. Mąż ma kompletnie opalone brwi i przód włosów. Śniadanie rano dostaliśmy od szefa gratis!
niezawodny
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2307
Dołączył(a): 12.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) niezawodny » 20.04.2004 17:01

Danuta napisał(a):Czarnogóra-jemy kolację w przydrożnej knajpie. Kelner jest niesamowicie zaangażowany w obsługiwaniu nas! Czujemy się jak w wielogwiazdkowym hotelu, mimo,że dach trzcinowy. Mąż prosi kelnera o ogień. Chłopak z wielkim gestem(światowca) mówi do niego :
"I am James Bond" i wypala z zapalniczki ogień nastawiony na największy stopień , o czym biedak chyba nie wiedział. Mąż ma kompletnie opalone brwi i przód włosów. Śniadanie rano dostaliśmy od szefa gratis!


Dana! A może to był miotacz ognia a nie zapalniczka :lol:
W końcu wojna na Bałkanach nie tak dawno się skończyła a Czarnogórcy oblegali m.in. Dubrovnik a wcześniej złupili Cavtat, więc pewnie mają jeszcze trochę sprzętu pod ręką :lol:
Danuta
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 618
Dołączył(a): 17.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Danuta » 20.04.2004 17:43

Całkiem możliwe! Kelner był nie mniej wystraszony niż mąż, więc nie wiedzą nawet co mają za kaliber!
Rafał B.
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 131
Dołączył(a): 12.08.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Rafał B. » 20.04.2004 18:10

Historyjka Danuty przypomniała mi pewne zdarzenie z mojego pierwszego wyjazdu do Chorwacji w 2001 roku w towarzystwie szwagra wraz z małżonką i moim chrześniakiem. Relacja z tej podróży jest w dziale "Wasza Chorwacja". Nie ma tam jednak opisu pewnego zdarzenia, które pamiętamy do dzisiaj wszyscy. Otóż jako zaawansowany pantoflarz, każdego ranka gdy wszyscy jeszcze spali przygotowywałem śniadanko w kuchence, z której było wyjście na taras. Zazwyczaj otwierałem oba skrzydła drzwi, na całą szerokość, przesłaniając wyjście jedynie granatową zasłonką, tak aby mieć maksimum świeżego powietrza i minimum ostrego porannego (no powiedzmy... porannego) słońca. Któregoś dnia ranek był dość rześki, w związku z czym dokonałem zmiany w obiegu powietrza, zamykając jedno skrzydło drzwi. Szwagierka Dorota chyba tej nocy spała źle lub krótko. Pierwsze kroki skierowała na taras, prawdopodobnie po jakieś schnące tam elementy garderoby. Usłyszałem tylko niemiłosierny huk, brzęk tłuczonego szkła i coś jeszcze... ale nie zacytuję. Szwagierka sunąc w stronę tarasu jak do "światełka w tunelu" nie zauważyła wprowadzonej przeze mnie zmiany i ni mniej, ni więcej znalazła się na zewnątrz sposobem praktykowanym raczej przez duchy. No, prawie. Siła uderzenia musiała być spora bo szyba w drzwiach była zespolona, podwójna i to dość gruba, mimo to nie wytrzymała w dwóch miejscach. Na wysokości kolana i głowy. Dzięki Bogu, Dorocie nic się stało, jeśli nie liczyć siniaków i pochyłej kondycji psychicznej, po zadaniu sobie pytania - i co teraz? Przedpołudnie spędziliśmy w Rovinju na poszukiwaniu szklarza. Znaleźliśmy dwa warsztaty, które okazały się jednym, a kierowani przez tubylców - doszliśmy do niego dwa razy, z dwóch różnych stron. Niestety właściciel nie wstawiał szyb zespolonych, ale powiedział nam, że szyby takie ma szklarz w miejscowości Rovinske Selo. Teraz tylko wymontować drzwi i jazda. W sąsiedniej kwaterze mieszkali Włosi. Jak to Włosi, bardzo sympatyczni ale czasem, a nawet często dość głośni. Teraz też stali na swoich schodach i przekrzykiwali się żywo gestykulując. Kiedy zobaczyli mnie i szwagra niosących do samochodu drzwi, zamilkli w jednej chwili jakby ich ktoś zaczarował. Co sobie pomyśleli - wolę nie wiedzieć. Dalej wszystko już potoczyło się bez niespodzianek. Mogę jedynie powiedzieć, że wówczas taka szyba wraz z wprawieniem kosztowała równowartość 200 PLN w markach niemieckich oczywiście.
____________________
:hut: Rafał B. :papa:
Danuta
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 618
Dołączył(a): 17.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Danuta » 20.04.2004 19:20

No super, podtrzymałeś mnie na duchu, że nie ja jedna wchodzę na ślepo w zamknięte. Pomyślę jeszcze tylko o tych wszystkich drzwiach na stacjach benzynowych, które otwierają się ciut później niż wymaga tego moja prędkość!Albo wyczekiwaniu , że otworzą się drzwi wejściowe, które otwierają się tylko wtedy, gdy ty stoisz na zewnątrz, a ty akurat kompletnie zaspana stoisz wewnątrz i mówisz " sezamie otwórz się , bo śpię na stojąco!"
Rafał B.
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 131
Dołączył(a): 12.08.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Rafał B. » 20.04.2004 20:21

Grazka napisała coś o Grecji, to dorzucę kawałek nieco z innej strony bądź, co bądź też Europy. Przejście graniczne Medyka - Szegini. Osobom przyzwyczajonym do przekraczania granic na trasie do Cro trzeba wyjaśnić, że tam jednym ze składników procedury (czytaj: obrzędu POKONYWANIA granicy) jest kontrola paszportowa polegająca na konfrontacji właścicieli paszportów z ich podobiznami tamże zamieszczonymi. Podczas lustracji należy jak najbardziej i najszybciej upodobnić się do zdjęcia w paszporcie a więc na przykład zdjąć czapkę, założyć okulary itp. Oczywiście wszyscy pasażerowie muszą pofatygować się pieszo do okienka w budce, w której siedzi odpowiedni urzędnik. O konieczności wyjścia z samochodu dowiedzieliśmy się dopiero podczas odprawy. Wróciłem, zatem do samochodu i zakomunikowałem zniecierpliwionej oczekiwaniem rodzince, że niestety wszyscy musimy wysiąść. Nie wiem, co pomyślał sobie mój syn Michał, ale ni mniej ni więcej tylko wysiadł z podniesionymi rękoma, przypuszczając zapewne, że wszyscy zostaliśmy aresztowani. Odprawa celna ograniczyła się do przybicia pieczątki na kwitku i już po dwóch godzinach (!) mogliśmy go oddać i opuścić przejście graniczne.

I na koniec, jeszcze jedna śmiesznostka, która przypomniała mi się po przeczytaniu tego kawałka o "jajach w kieszeni". Rzecz działa się w kraju na trasie do Cro, w Czechach. Wiele razy na tym forum pisano o fonetycznym podobieństwie słów znaczących zupełnie co innego. Historyjkę opowiedział nam pewien przewodnik prowadzący wycieczki w strefie przygranicznej nieopodal Karpacza. Jechał kiedyś bodaj z początkującym na trasie kierowcą autokaru, który nie wiedział, iż wówczas jeszcze przy przekraczaniu autobusem granicy należało uiścić stosowną opłatę. Wezwany do zapłaty nie posiadał przy sobie drobnych pieniędzy a jedynie banknot o najwyższym nominale, który też podał w celu wniesienia "myta". Przyjmujący opłatę celnik czy strażnik przewidując kłopoty z wydaniem reszty odezwał się w te słowa: "Pane, ale mate velky peniz...". Na co chłop zdębiał, speszony dyskretnie opuścił wzrok (prawdopodobnie upewniając się czy wszystko w porządku) i odpowiedział: "Ale co pan, taki sobie, zupełnie w normie...". Oczywiście, peniz = pieniądz!
____________________
:hut: Rafał B. :papa:
Danuta
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 618
Dołączył(a): 17.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Danuta » 20.04.2004 20:24

Szczerze mówiąc ocieram łzy - ze śmiechu - dobre to było!
Danuta
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 618
Dołączył(a): 17.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Danuta » 20.04.2004 20:27

Przepraszam ,ale cała rodzina właśnie czyta Twój post i lejemy ze śmiechu!
Danuta
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 618
Dołączył(a): 17.03.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Danuta » 21.04.2004 12:48

Szukamy parkingu, wreszcie jest- tylko kolejka do niego spora,pytamy o cenę- strasznie wygórowana!
Po 20 minutach stania orientujemy się ,że stoimy w kolejce do promu!tak może upał spłaszczyć mózgi!
arten
Croentuzjasta
Posty: 212
Dołączył(a): 08.06.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) arten » 22.04.2004 15:40

Działo sie to za "wczesnego Gierka".Jako mały smyk towarzyszyłem rodzicom w wycieczce do Splitu.Pamiętam jak na jakimś targowisku mamie spodobał sie kapelusz i zaczęła go bez końca przymierzać,a ponieważ było juz bardzo mało czasu do odjazdu autokaru ojciec niewiele sie namyślając wyjął pieniądze z portfela zapłacił złapał pod rękę mamę i szybkim krokiem zaczęliśmy sie oddalać od straganu.Nagle patrzymy a tu będzi do nas straganiasz u którego kupilismy rzeczony kapelusik i wymachuje rękami i gestykuluje.Ocho,pomyslałem zaczną się jakieś kłopoty.
Okazało się że ojciec przez pomyłkę zapłacił zamiast dinarami to dolarami USA.Straganiasz na tej transakcji był tak ok 10x do przodu,ale uczciwość gościa kazała mu zwrócić pieniądze.Czy coś takiego może zdarzyć się dziś?
arten
Croentuzjasta
Posty: 212
Dołączył(a): 08.06.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) arten » 22.04.2004 16:00

Parę lat temu będąc w Puli-Verudeli (Istria) z rodzinką na wczasach plażowalilismy jak co dzień.Są tam miejsca do plażowania o charakterze zatoczek z dość wysokimi brzegami.Na nich to właśnie pojawiło się kilkoro młodzieńców i zaczęli wrzucać cos błyszczącego do wody.Wywołało to przejsciowe zainteresowanie plażowiczów,ale trwało to dość długo ,tak że wszyscy już patrzyli co się dzieje.Podpłynąłem do "rejonu zrzutu" i okazało się , że są to monety 5-cio Dinarowe z czasów Tito oczywiście o wartości zerowej.Naturalnie nie dla mnie, bo z racji wcześniejszych odwiedzin w Jugosławii darzyłem ten bezwartościowy złom szczególnym sentymentem.Dzięki temu mam spory mieszek w domu pełny pięciodinarowych monet i wspomnień łączących stare i nowe czasy.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rozmowy o turystyce i nie tylko



cron
Zabawne historyjki z pobytu i podróży do Chorwacji - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone