Wątek trochę
zaniedbałam, chociaż od poprzedniej wiosny jakieś krótkie czeskie wypady się odbyły… Wszystkich nie uda mi się zrelacjonować, tak jak ( mimo szczerych chęci) nie udało mi się uzupełnić wielu z lat poprzednich, ale postaram się o wpisy z minionych dwóch wypadów tegorocznych
. Zabierałam się do tego jakiś czas temu, ale wiosna mnie otumaniła
.
Paseky nad Jizerou : żegnamy zimę, witamy wiosnę (luty i marzec 2015)Tym razem nie Jesioniki, ale dorzecze Izery.
Jakiś czas temu penetrowaliśmy bliskie obecnemu miejscowi wypadowemu Rokitnice. Teraz zamiast Rokitnic
– Pasieki.
Przed wieloma laty Grzesiek raz na jakiś czas wpadał tu z naszymi dziećmi na narty. Tej zimy przypomniał sobie o Pasiekach, ale zamiast młodych, do towarzystwa miał
starego kumpla. No i razem uradzili, że może by tak na któryś weekend zabrać ze sobą swe stare żony? Nie miałyśmy nic przeciwko temu. Wyjazdowi oczywiście, bo odnośnie ”starych”
...
Ów weekend miał miejsce w pierwszej połowie lutego. Wszystkie wyciągi działały, śniegu w pigułę… No ale my obie „staruszki”, ze zjazdówkami jesteśmy niezaprzyjaźnione
. Tras na biegówki w okolicy też niemało, lecz koleżanka miała niedawno jakiś problem ze skręconą nogą, więc biegówko odpadało, na piechotę stabilniej. Spacerki też są fajne
, więc specjalnie mnie nie zasmuciło, że szurania nie będzie.
Ostatecznie pojechaliśmy w siódemkę, bo do starszej czwórki dołączyła młodsza trójka (syn znajomych oraz nasz syn ze swoją dziewczyną).
Sezon narciarski w pełni, wszystkie fajne pensjonaty w pobliżu tras zjazdowych były pozajmowane. Noclegi udało się zarezerwować dopiero na samym dole Pasiek. Ekipa narciarska podjedzie sobie pod wyciąg autem, a przy opcji spacerowej nieco dalsza wędrówka nie przeszkadza
.
Z Wrocławia wyjechaliśmy w sobotni poranek, przed naszym pensjonatem pojawiliśmy się trochę przed 10-tą. Pokoje już czekały, więc po szybkim rozlokowaniu zawartości bagażników, ruszyliśmy na łapanie lutowego słoneczka
. My dwie w traperach, reszta z deskami…
Dolnej części wsi , poza okolicą domu w którym spaliśmy, tym razem nie pokażę, bo jakoś nie było nam po drodze (nie licząc jazdy autem w drodze powrotnej w niedzielę) aby zobaczyć stary młyn. Może innym razem, bo okolica fajna i zapewne jeszcze na jakiś weekend tu kiedyś wpadniemy…
Kilka zdjęć z podejścia zielonym szlakiem do centrum Pasiek (skoro jest tam kościół, to musi to być centrum
) . W oddali widać Łysą Górę i Kotel w Karkonoszach.