Szlakiem leśnych barów w Rychlebach. Auto zostawiamy na skraju wioski Horní Lipová. Starą asfaltową drogą (oznakowaną jako szlak rowerowy na graniczny Smrk) podchodzimy doliną rzeczki Vápenná.
Naszym celem jest
Lesní bar, którym opiekują się leśnicy. Bar położony jest w lesie, co akurat niczym nadzwyczajnym nie jest
. Ten jednakże zasługuje na wyróżnienie, gdyż jest... samoobsługowy w pełnym znaczeniu tego słowa
. No, może poza dostawą jadła i napitków, bo tym zajmuje się gajowy
.
Głodni i spragnieni, muszą tylko sami sobie przygotować to, czym chata bogata, a potem
wyliczyć kwotę do zapłaty i uiścić stosowną należność do zawieszonej na budce drewnianej skarbonki.
Bar jest czynny przez caluśką dobę. Sprawnie funkcjonuje już od jakiegoś czasu (co najmniej 2 - 3 lata), z tego wniosek że klienci są uczciwi
.
Jeśli idzie o napoje, to ich wybór jest bogaty, zarówno wśród tych procentowych (przykładowo jest piwko, rum, winko... coś mocniejszego też) jak i tych dla abstynentów.
Soczki, mineralkę i napoje energetyzujące chłodzi bieżąca woda "transportowana" z potoku zmyślnym systemem drewnianych korytek.
Wodę na herbatkę czy kawkę nabiera się ze źródełka i gotuje na butlach z gazem.
Nie wiem, jak często barowe zapasy są uzupełniane, ale my trafiliśmy na świeżutkie pieczywo i pachnącą kiełbaskę
. Wystarczyło ją sobie upiec na ognisku, które już wcześniej ktoś rozpalił... Czasem trzeba zrobić to samemu.
W złą pogodę, zamiast ogniska, do podgrzewania posłuży palenisko pod daszkiem.