W niedzielę obudziło nas słoneczko .
Gdyby pogoda była "sobotnia", pewnie byśmy znów wylądowali na basenie , ale takiej pogody szkoda.
No to co robić z tak pięknie rozpoczętym dniem? Na wyrypy nikt nie miał ochoty, więc może lajtowy spacerek na Pradziada? Idzie się co prawda asfaltem, ale dzięki temu omija się błotniste szlaki. W widokową pogodę asfalt nie przeszkadza , przecież pod nogi zupełnie nie patrzy...
Długość trasy 2 * 4 km też jak najbardziej pasuje ...
Wyruszyliśmy na trasę (tylko w czwórkę, bo niektórych obowiązki zaraz po śniadaniu pognały do domu) tak jak w sobotę, z parkingu przy górskich hotelach. Tyle, że wokół było tak jakoś inaczej .
Widok na Pradziada z dość paskudną (ale za to widoczną z baaaaaaaaardzo daleka, jeśli tylko pogoda sprzyja ) wieżą towarzyszył nam przez całą drogę...
... więc Was też trochę nim pomęczę .