Wracamy do rowerów i łagodnie zjeżdżamy szlakiem rowerowym wąziutką drogą (na tym odcinku w większosci asfaltową) obok stawów przy Plavným potoku. Od stawu lekko pod górkę na "punkt widokowy" nad Czarną Wodę, skąd zjazd do wioski.
Černá Voda to wioska, którą z pewnością jeszcze kiedyś odwiedzimy, najlepiej nocując tutaj w miejscu, o którym myśleliśmy wcześniej, zanim okazało się, że już wszystko zajęte. Wieś jest dość długa, część zabudowań umiejscowiona jest ponadto w bok od głównej drogi, w okolicy są liczne wyrobiska po dawnych kamieniołomach ( w których z nich można się wykąpać ), są też (na wzgórzu ponad wioską) ruiny zamku Kaltštejn o barwnej, aczkolwiek niezbyt długiej historii, ale niewiele z niego pozostało, gdyż został zniszczony już na początku XVI w.
Ale to już program na kolejną wizytę w Czarnej Wodzie! Teraz ograniczamy "zwiedzanie" do tego miejsca:
I rzecz oczywista, nie zależy nam na domu kultury, lecz na piwnym ogródku gospody U Kasztanka.
Co prawda żaden kasztanek nie wpadł nam w oko, ale to pewnie dlatego, że cała uwaga była skupiona na bocianiej rodzince, gdyż akurat młode bocianiątka przechodziły naukę latania.
Tu wreszcie panowie dorwali się do utopieńca.
Żeby jednak nie było, że tylko o jedzeniu i piciu myślimy ...
Kościółek w Czarnej Wodzie jest poświęcony Najświętszej Marii Pannie (2 poł. XVIII w.), a zameczek z kaplicą został zbudowany na początku XVII w...
Dalszą trasę (przez Starą Czerwoną Wodę i Velké Kunětice) pokonujemy już bez dłuższych przystanków ( poza jednym, kiedy trzeba było załatać dziurawe koło).
W Wielkich Kuneticach wracamy na polską stronę, jedziemy przez Sławniowice i Iławę.
Można pakować się w auto i wracać do domu. Podsumowanie niedzielnej trasy: 32,3 km