Sobota, 4 stycznia 2019
Rano pogoda zdecydowanie lepsza niż w piątek, ale prognozy nie są ciekawe. Grzesiek i Zbynek decydują, iż szusować będą tylko na 4-godzinnych karnetach, a potem zmienią zjazdówki na biegówki . Najmłodsza dwójka będzie zjeżdżać z wykorzystaniem całodziennego karnetu na maksa.. Inna dwójka dotarła do Peca tylko z biegówkami, czyli tak jak ja . Tyle, że daleko mi do ich kondycji (na dodatek od kilku miesięcy mam problem z kolanem, a na wizytę u ortopedy muszę poczekać do połowy lutego), więc nie piszę się na szuranie tak intensywne, jakie oni preferują.
Chociaż raz biegówek jednak użyć wypada, skoro je mam . Problem jednak taki, że muszę z nimi podejść na grzbiet, a taszczenie desek pod górę nie jest wygodne. Umawiam się jednak z Grześkiem, iż około południa dotrę do boudy Svornost i tam poczekam na niego przy piwku . On nie będzie musiał się wspinać z biegówkami, podjedzie z nimi na górę wyciągiem w ostatnich minutach ważności karnetu.
Z chaty wychodzę kilka minut po dziesiątej. Co prawda wszystko wskazuje na to, że w godzinę powinnam dotrzeć na górę, ale najwyżej ciut dłużej posiedzę przy kawce i piwku.
Poprzedniego dnia i nocy sypnęło trochę śniegiem, więc na szczęście podejście nie będzie po ślizgawce . Niemniej jednak, na wszelki wypadek wolę ominąć oblodzoną pierwszą część drogi z poprzedniego dnia, zwłaszcza że najpierw trzeba byłoby zejść trochę w dół . Może lepiej podejść trochę na skróty, pod nieczynnym wyciągiem Zahrádky 2?
Z podejścia widać dach naszej chaty…
Jeszcze ciut w górę i jestem przy chacie Viktorka, a to oznacza że wkrótce będę na drodze, koniec skrótu .
Zahrádky, poniżej nasza Čapkova chata…