Ponownie Plac Katedralny…
Początek Prospektu Giedymina (nie wystarczyło czasu, aby tamtędy pospacerować)…
Do autokaru wsiedliśmy w pobliżu Mostu Mendoga (lit. Mindaugo tiltas), z takim oto widokiem z nadrzecznej ławeczki podczas krótkiego oczekiwania na transport.
Noclegi mieliśmy niestety

dość daleko od centrum (na stronie hotelu było że 4 km, ale wg google maps faktycznie, to raczej 7,5 km

) , więc tego pierwszego dnia, ze względu na zmęczenie nocną podróżą, nie zdecydowałyśmy się na powrót do serca Wilna.
Liczyłyśmy na to, że może coś zjemy w hotelowej restauracji (no ale mieli tylko te posiłki, które były wcześniej przez grupy zamówione), ewentualnie gdzieś w pobliżu. Lokalizacja hotelu była w dzielnicy Karolinka (lit. Karoliniškės) w sumie niedaleko od
wieży telewizyjnej…
Pod wieżę ostatecznie nie dotarłyśmy, a w pobliżu hotelu były jedynie pizzerie i kebaby, co niekoniecznie nas rajcowało. Pizzeria przydała się jednak

, gdyż tam dowiedziałyśmy się, że 2 km dalej (5 przystanków trolejbusem) w centrum handlowym „Mada”, znajdziemy restaurację, w którejś dostaniemy potrawy kuchni litewskiej. No więc pojechałyśmy na Wierszuliszki (lit. Viršuliškės)

.
Biesiadowałyśmy w restauracji
„Katpėdėlė” (mają też punkt przy Zamkowej, mniej więcej naprzeciwko tego miejsca, w którym byłyśmy na piwku).
Kuchnia urozmaicona, ale w tym pożądane przez nas tradycyjne potrawy litewskie, piwko Švyturys (część bab wybrała jednak wino)…
Wszystkie zamówione dania były smaczne

. Ja się skusiłam na grzybową zupę-krem w chlebku (Kreminė baravykų sriuba).
Trolejbusem wróciłyśmy na Karolinki. Spać poszłyśmy raczej szybko, aby zregenerować się przed intensywnym kolejnym dniem.