woka--tym razem pełna zgoda. Podstawowe zadanie quada to praca i tak właśnie "żyją" quady, które ja czasami używam. Przywożą na przyczepce pocięte drewno (na kwit, z pełnym zezwoleniem), dowożą łódkę na brzeg Bugu, pomagają w obrządku...
To jest ich główne zajęcie, tak spędzają ok 90 % swojego życia.
Pozostałe 10 % to--są wynajmowane na lokalne festyny, jeżdżą tylko po wyznaczonym torze, czasami mnie zawiozą do lasu (miałem problem z chodzeniem, na quadzie mogłem jechać, rowerem też nie jechałem), aby w ciszy i spokoju... i stoją pod wiatą, w niedzielę odpoczywają.
Wiem, że mogą przeszkadzać, mogą sporo zniszczyć, ale nie można wszystkich użytkowników quadów wsadzić do jednego wora.
Na moim ranczo, a właściwie w wiosce, nie ma wariatów na quadach, są wariaci w samochodach. Miejscowi w weekend mają tylko dwa zajęcia, albo piją, albo jeżdżą autami tam i "nazad" kurząc po okolicy.
Czy mam żądać zakazania używania samochodów
Czy może iść dłużą trudniejszą drogą i próbować wychowywać. To czasami też przynosi efekty
W tym roku jakby spokojniej jeździli, może dlatego, że piją więcej
Po dłuższej nauce osiągnąłem coś takiego--nie wchodzą na moją posesję bez zadzwonienia, czekają spokojnie przed furtką na pozwolenie wejścia.
Takie opinie, że quad to tylko rozrywka i adrenalina mnie też strasznie przerażają