Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Z wizytą u Sir Lancelota w Budapeszcie

Aż 20% całej populacji Węgier mieszka w stolicy państwa – Budapeszcie. Na terenie państwa znajduje się Balaton czyli największe europejskie jezioro. W Budapeszcie znajduje się bardzo dobrze rozwinięty system metra, które otwarto już w 1896 roku – starsze w Europie jest jedynie metro londyńskie. Węgry są ojczyzną wielu dziś używanych wynalazków. Pochodzi stąd długopis, syfon, kostka Rubika i zapałki. Na Węgrzech aż do 1941 roku obowiązywał tu ruch lewostronny.
Crayfish
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1744
Dołączył(a): 11.05.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Crayfish » 04.05.2011 13:19

Pojedli ... ? to w drogę ... :D
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13022
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 04.05.2011 13:24

Roxi napisał(a): Relacji z Budapesztu było już kilka na naszym Cro.pelkowym forum, ale jedna więcej chyba nie zaszkodzi


Nie tylko że nie zaszkodzi, to jest wręcz mile widziana :) .
Po relacjach Maslinki i Weldona, mam narastającą potrzebę powrotu do Budapesztu po ponad ćwierćwieczu. Miałam tam być ubiegłej jesieni, ale nie wyszło... Może uda się w tym roku? Twoja relacja powinna być motorkiem napędzającym dążenie do realizacji planów :) .

A co do Sir Lancelota... Do tej pory osobiście "spotkałam" go tylko w siedlęcińskiej wieży rycerskiej, ale zdecydowanie bardziej odpowiadałaby mi "wersja kulinarna", niż naścienne freski, więc cieszę się i na tę odsłonę w Waszej eskapadzie.
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 04.05.2011 13:25

Crayfish napisał(a):Pojedli ... ? to w drogę ... :D


Pojedli, a jak popili :twisted:
Ten wyjazd to w ogóle się kręcił wokół jedzenia, jak nie mówiliśmy o tym co chcemy zjeść, to zaczynaliśmy o tym gdzie będziemy to jeść i czy będą tam naleśniki Gundela :lol:

dangol napisał(a):Po relacjach Maslinki i Weldona, mam narastającą potrzebę powrotu do Budapesztu po ponad ćwierćwieczu. Miałam tam być ubiegłej jesieni, ale nie wyszło... Może uda się w tym roku?


Witam :)
Królowa Buda i książę Peszt Cię wzywają, jak nic :D

dangol napisał(a):A co do Sir Lancelota...


Sir Lancelot wyzwolił w nas prawdziwe zwierzęce instynkty.... aż mi trochę wstyd :twisted:
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12187
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 04.05.2011 13:46

Interseal napisał(a):
Placki ziemniaczane tylko z wyrzoskami... :)


Być może z wyrzoskami, 8O

po poznańsku "plendze"

pzdr :wink:
adamk3
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1282
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) adamk3 » 04.05.2011 14:13

Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 04.05.2011 15:23

longtom napisał(a): po poznańsku "plendze"


Bo w Poznaniu to wszystko jest jakieś takie dziwne :twisted:
Również serdecznie pozdrawiam ;)

adamk3 napisał(a):...


Zaiste powiadam, że to miejsce gdzie można spotkać szanownego Sir Lancelota ;)



30 kwiecień- Sobota: Drzemka i jedzenie i drzemka i przerwa i ... czyli podróż

Pobudka wcześnie, już około godziny 6 siedzimy w samochodzie. Jak dobrze, że nie muszę się martwić o kierowanie. Mogę w spokoju umościć sobie z tyłu przytulne i ciepłe gniazdko ;)

Zasypiam prawie natychmiast, zdążyłam wypowiedzieć właściwie tylko 3 słowa- "Lubię ten kawałek", a dotyczyły one tej piosenki: Klik

Oooo to już Bratysława... i znowu drzemka i tak przez kolejne 3h :lol:
Wreszcie jesteśmy na miejscu!

W hotelu możemy zameldować się od 14, jest dopiero po 10 więc zostawiamy samochód na hotelowym parkingu, dajemy znak na recepcji, że jesteśmy i że wrócimy później.

Od razu kupujemy też kartę komunikacyjną na dwa dni.

Obrazek

Fajna sprawa. Możemy jeździć wszystkim i do tego popływać statkiem. Samochodu przez te dwa dni w ogóle nie ruszyliśmy.

Hotel ma idealne położenie. Wszędzie da się spokojnie dojść na nogach i tak na przykład do Parlamentu spacerkiem było około 20 minut. Do tego w pobliżu dwie stacje metra, niebieska i żółta.
Jeżeli chodzi o ceny to wyszło ok 200zł za pokój za dzień ze śniadaniem, a śniadanie pierwsza klasa.

Obrazek

Obrazek

Dziś w planach Buda. Hotel znajduje się po stronie Pesztu, więc ubieramy wygodne buty i z mapą w ręku ruszamy w miasto.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 04.05.2011 17:31

Roxi napisał(a):Czas zamienić wizyty wirtualne, na wizyty w realu ;)

Budapeszt bardzo mi przypadł do gustu w dawnych czasach, gdy jeszcze wiele świata nie widziałem. To były szalone lata studenckie, kiedy chciało się zobaczyć wszystko, wydając na to raptem parę groszy. :lol:
Później okazalo się, że jest wiele piękniejszych miast i teraz wolę jeździć w inne miejsca, ale w taki właśnie wirtualny sposób - z przyjemnością do niego wracam. ;)

Pozdrawiam,
Wojtek
Bernadr C
Croentuzjasta
Posty: 145
Dołączył(a): 02.06.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bernadr C » 04.05.2011 17:38

W takim razie proszę o dobre jedzenie hungarskie, i to bardzo dużo, bo jestem głodny, bardzo głodny wrażeń zdecydowanie kulinarnych.
Kucharzu do rondla, a jedzenie na forum :lol: :lol: :lol:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 04.05.2011 18:46

Och dawno nie byłem w Budapeszcie, czekam na dalszą część relacji.

Pozdrawiam.

smoki3
bonar
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2166
Dołączył(a): 18.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) bonar » 04.05.2011 19:55

Na sugestię Roxi, pozwoliłem sobie na kilka zdań o moim spotkaniu z Budapesztem, jednak nie o zwiedzaniu.

"Nikuszor"

Dzisiaj mamy wielu bohaterów wypinających pierś po odznaczenia, a czas w którym przypadło mi żyć wymagał zaangażowania i pomoc drugiemu człowiekowi. Tak los chciał, że na plaży przy Hotelu Mamaia w Constancji nad Morzem Czarnym szwagier mój poznał dziewczynę Rumunkę, których miłość zaowocowała ślubem, a mnie było dane poznać prawdziwą dyktaturę Ceausescu. Lata 80-te, czas talonów na wszystko, my w Polsce oprócz "kartek", mieliśmy pomoc w postaci darów żywnościowych i leki rozdawane w punktach przy Kościołach Katolickich. Tamtejszy Prawosławny Kościół był ubogi w takich księży, że wymienię np. śp. ks. Jancarz i Isakowicz-Zalewski z Mistrzejowic, śp. ks. Popiełuszko i ks. Małkowski z Warszawy, ks. Łabuda z Włoszczowej i wielu, wielu oddanych Proboszczów. Nie popełnię przesady jak powiem, że w Bukareszcie darmo było szukać schronienia czy innej pomocy u księży. "Nikuszor", bo tak miał na imię wujek szwagierki, popadł w niełaskę tamtejszej SB, "Securitate", za zabór krążka sera żółtego (kaszkawał, około 10kg). I tutaj zaczyna się nasza polskiej rodziny rola, przeszmuglować całą rodzinę rumuńską do Polski a stąd dalej. Nie było to takie proste, po pierwsze potrzebne były paszporty, tam kto starał się o paszport był dokładnie sprawdzany i na każdym kroku inwigilowany. Jednak powszechna bieda powodowała wszechobecne łapówkarstwo, to tak jak u nas. Kto pamięta tamte czasy wie, że na Bazarze Różyckiego można było załatwić wszystko, jednak wszelkie zdobyte dokumenty trzeba było jeszcze im dostarczyć. Żeby było śmiesznie (dzisiaj) i tragicznie (wówczas), Nikuszor zdecydował się wyjechać sam zostawiając w Bukareszcie gdzie mieszkali, żonę i dwoje dzieci, ale o tym później. Dostał bilet na samolot do zaprzyjaźnionej Polski z pieczątką w paszporcie, że do i powrotną drogę musi odbyć samolotem, z tego względu, bo w tamtym czasie Państwo Węgierskie uchodźcom z Rumuni udzielało azylu. Wszystkie pieczątki musieliśmy odpowiednio opłacić aby je uzyskać. Jak już znalazł się u nas w Polsce, był wolny, pozostał jednak płacz po obu stronach. Z Nikuszorem alej nie było problemu, pojechaliśmy pociągiem do Budapesztu a tam na dworcu w bardzo prosty sposób oddał się w ręce węgierskiej policji. Otóż, peron na dworcu Kaleti był podzielony na strefy dla palących i niepalących, on który nigdy nie palił papierosów zapalił papierosa po stronie dla niepalących i dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie. Do dzisiaj pamiętam, Nikuszor na pożegnanie z nami płakał jak małe dziecko, jeszcze tylko zdjął mi czapkę (na wzór leninówki) i poprosił o mój podpis wewnątrz na pamiątkę. Odwiedziliśmy go za miesiąc, miał się tam b. dobrze, sprzątał liście w parku mieszkając w pięknym hotelu jako azylant przejściowy. Musiał odpracować karę, dostawali tam jeść, później wykupił wizę do Szwecji dokąd dalej już sam wyemigrował. Teraz musiał WYKUPIĆ żonę i dzieci z Rumuni za dolary. Nie pamiętam kwoty, wiem tylko, że na zagospodarowanie się dostał dużą pomoc od szwedzkiego rządu, dostał pracę, zaciągnął pożyczkę, ściągnął resztę rodziny do Szwecji gdzie mieszkają do dzisiaj. Wszystko co opisałem dzisiaj wydaje się proste, wiedzieć trzeba, że nawet konduktor w pociągu był u nich inwigilowany i trzeba było przekupić i konduktora i jeszcze dwóch sekuritate, ale.. bardzo dobrym towarem dla nich była kawa inka, tabletki biseptol, a np.za dwa, trzy mydełka do rąk kupić można było litrowy koniak.
Można by jeszcze opisywać o getcie dla narodowości rumuńskiej, o tym jak całowano nas za ser który żeśmy im przeszmuglowali, jak samochodem cysterną z Bukaresztu pojechaliśmy do Constancji... Do każdej dyktatury ludzie się dostosowują, każda bieda jest korupcjogenna, po prostu, wszystkich dało się przekupić. Wiele sytuacji by można opisywać, o tym jak trzymano mnie pod bronią, jak każde zatrzymanie pociągu było obstawione psami, jak biedne dzieci prosiły o bombony (cukierki), jak kupowaliśmy mięso w getcie u zaprzyjaźnionego cygana, itd... I tam jest tak do dzisiaj, my jednak żyjemy w innym kraju, czy lepszym?
Jak dla mnie, nie w takim o jaki wówczas walczyłem!!!

Teraz zasiadam do czytelni ...
pozdrav
:papa:
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18689
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 04.05.2011 20:03

Aż ślinotoku dostałem :wink: po wstępie Twojej relacji i zapowiedzi kolejnych kulinarnych szaleństw 8) a że
"Lengyel-magyar két jó barát / Együtt harcol s issza borát / Vitéz s bátor mindkettője / Áldás szálljon mindkettőre " - to kolejna wizyta w Budapeszcie , w tak miłym towarzystwie nie zaszkodzi .


Szkoda tylko , że do 14 - go będę pozbawiony netu . . . chyba że trafię na chwil kilka do kafejki . . .
:?


Pozdrawiam
Piotr
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 05.05.2011 06:14

Franz napisał(a):Budapeszt bardzo mi przypadł do gustu w dawnych czasach, gdy jeszcze wiele świata nie widziałem. To były szalone lata studenckie, kiedy chciało się zobaczyć wszystko, wydając na to raptem parę groszy. :lol:


Jakbym słyszała mojego brata i jego opowieści jak to jechali autostopem do Turcji i mieli krótki postój w Budapeszcie... fajna histroria :)

Bernadr C napisał(a):W takim razie proszę o dobre jedzenie hungarskie, i to bardzo dużo, bo jestem głodny, bardzo głodny wrażeń zdecydowanie kulinarnych.
Kucharzu do rondla, a jedzenie na forum :lol: :lol: :lol:


Witam :)
Będzie jeszcze trochę o jedzeniu, to pewne :)

smoki3 napisał(a):Och dawno nie byłem w Budapeszcie, czekam na dalszą część relacji.


Co prawda wirtualnie, to nie to samo co na żywo, ale już za chwilę zapraszam na spacer w kierunku Mostu Łańcuchowego.

bonar napisał(a):......


Historia jak z filmu. Dzięki, że się z nami nią podzieliłeś.

piotf napisał(a):Aż ślinotoku dostałem ;) po wstępie Twojej relacji i zapowiedzi kolejnych kulinarnych szaleństw 8)


Witam w Budapeszcie :)
Szaleństwa były nie tylko kulinarne :twisted:

30 kwiecień- Sobota: Kierunek Buda

Już po krótkim spacerku trafiamy na Bazylikę św. Stefana.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bazylika ma naprawdę imponujące rozmiary. Żeby ją obejść trzeba się trochę natuptać.

Idziemy dalej w kierunku Mostu Łańcuchowego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie wiadomo czy patrzeć w prawo, czy w lewo. Tyle tutaj ładnych rzeczy, ale w końcu jest i Széchenyi Lanchíd o długości 380 m i szerokości 14,5 m.
Most Széchenyi'ego, znacznie częściej zwany z racji swojej konstrukcji Mostem Łańcuchowym, był pierwszą stałą przeprawą, jaka połączyła ze sobą dwie leżące na przeciwległych brzegach Dunaju części Budapesztu (podnóże Góry Zamkowej i plac Roosvelta).

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dochodzimy do placu Clark'a Adama.

Obrazek

Teraz trzeba się jakoś dostać na Wzgórze Zamkowe. Nie chce nam się wchodzić, a że akurat podjeżdża autobus, to wsiadamy, po to by po 5 minutach wysiąść na placu Dísz.

Na spacer po Wzgórzu Zamkowym zapraszam w następnym odcinku :)
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59441
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 05.05.2011 08:07

bonar napisał(a):"Nikuszor"

Ciekawa historia.

Z frapującym i przerażającym zakończeniem:
bonar napisał(a):Wiele sytuacji by można opisywać, o tym jak trzymano mnie pod bronią, jak każde zatrzymanie pociągu było obstawione psami, jak biedne dzieci prosiły o bombony (cukierki), jak kupowaliśmy mięso w getcie u zaprzyjaźnionego cygana, itd... I tam jest tak do dzisiaj

Bałbym się pojechać do takiej Rumunii...

Pozdrawiam,
Wojtek
mm4m
Podróżnik
Posty: 15
Dołączył(a): 19.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) mm4m » 05.05.2011 09:31

Lovagi etterem = restauracja rycerska
Keleti (nie kaleti) = wschodni
Szervusztok!
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 05.05.2011 10:01

mm4m napisał(a):Lovagi etterem = restauracja rycerska
Keleti (nie kaleti) = wschodni
Szervusztok!


No to nam się trochę wyjaśniło :)
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Węgry - Magyarország


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Z wizytą u Sir Lancelota w Budapeszcie - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone