napisał(a) canon33 » 29.07.2006 20:53
Napisano tu wiele cennych uwag na temat urlopu z przyczepą. Z tego co zauważyłem, to ja mam chyba największy staż, ale mimo to nie wiele mogę dodać. Jeszcze za komuny jeździłem przyczepą namiotową, co mi dawało niezależność i poczucie wzglednej wolności. Wczasy zorganizowane w tamtych czasach były wręcz "mundurowe". posiłki na dzwonek, siermiężne rozrywki prawie że obowiązkowe. Brrr. Potem był biały Niewiadów, dalej przyczepa montowana z zachodnich części, a taraz prawie nowiutka Hobby. Urlop zaczynam w momencie zapięcia przyczepy na hak, a nie dojechania do celu. Nigdzie się nie śpieszę, a po drodze nocuję jak mam ochotę.
Prędkość na autostradzie jest różna i głównie zależna od przepisów, ale także od mozliwości przyczepy. Ja mam zaczep którego producent gwarantuje bezpieczną prędkość do 130. Jednak trzymam się w granicach 100-110. Pamiętajcie, że pczyczepa ze zwykłym zaczepem powyżej 100 może zacząć "wężykować" co może skończyć się wyleceniem z trasy. Oczywiście, b. ważne są hamulce najazdowe i odpowiednie obciążenie przyczepy.
Po dojechaniu do celu stoję na campie 3-5 dni i jadę dalej. Każde przestawienie się o 50-60 km to nowe doznania, prawie nowy urlop. Można zwiedzić znacznie więcej oszczędzając paliwo i czas, ponieważ skraca się odległości dojazdów do ciekawych miejsc w regionie.
Zawsze jestem u siebie, zabieram dosłownie wszystko co mi jest potrzebne i mam dużo wolnego miejsca w samochodzie. Nie jestem zmuszony do targania bagażu do i z kwatery oraz nie muszę znosić złych humorów właścicieli. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, jak miłe jest zawieranie nowych znajomości na campie oraz jedzenie posiłków pod gołym niebem z widokiem na może lub góry. Jeśli w okolicy zapanuje zła pogoda, to w 1 dzień przestawiam się tam gdzie jest słonecznie. Do włóczęgi przekonałem żonę i ona nie chce słyszeć i innym wypoczynku.
Jeszcze jedno. Aby dobrze się czuć w domu na kołach trzeba mieć trochę charakter cygana. To jest fajne