Bramki bramkami, opłaty opłatami - da się przeżyć, chociaż nie wiem, co bym zrobił, nie mając gotówki
Pocieszające było jednak to, że na całkiem dobrych, greckich autostradach, było stosunkowo pusto, choć nie tak, jak w Macedonii. Ruch zaczął gęstnieć bliżej Aten, przy czym to „bliżej” liczyło co najmniej 30 km. Pamiętam, że bardzo dłużyły nam się te ostatnie kilometry przed Atenami i że gąszcz samochodów, który zewsząd nas otaczał, towarzyszył nam mimo dość późnej pory aż do samego hotelu. W mieście dodatkowo pojawiły się przeróżne pojazdy jednośladowe i autobusy. Niby nic, po prostu miejska dżungla, tylko szkoda, że linie rozdzielające poszczególne pasy ruchu w wielu miejscach są niemal przezroczyste
Wybraliśmy hotel położony „na plecach” Narodowego Muzeum Archeologicznego, które zamierzaliśmy zwiedzić następnego dnia po południu po powrocie z Akropolu i spacerze po dzielnicy Plaka.
Recepcjonista zasugerował nam zaparkowanie samochodu na jednym z dwóch strzeżonych parkingów, znajdujących się ok. 100-200 m od hotelu. Pierwszy, bliższy był już nieczynny, drugi, dalszy był całodobowy i panował w nim następujący, jakże prosty regulamin: zostawiam samochód
wraz z kluczykami w zamian za kwit, a parkingowy troszczy się o resztę. Nie bez obaw wróciłem do hotelu: przecież w aucie była większość naszego bagażu. Szkoda byłoby go stracić. Samochodu zresztą też szkoda...
Sądząc po okolicy, obawy może i były uzasadnione, ale nazajutrz okazało się, że zupełnie niepotrzebne i może nawet krzywdzące dla obsługi parkingu. Rano, kiedy chcieliśmy schować w samochodzie część rzeczy, nie mogliśmy sami udać się na piętro, gdzie zaparkowane były samochody, lecz musieliśmy wyjechać na nie windą z parkingowym, który dyskretnie obserwował, czy na pewno otwieramy tylko nasze auto. (Doba na parkingu kosztowała nas 10 EUR i były to bardzo dobrze zainwestowane pieniądze.)
Następnego dnia po śniadaniu (w cenie noclegu) i wspomnianej, krótkiej wizycie na parkingu przystąpiliśmy do realizacji planu: Akropol, dzielnica Plaka, Plac Syntagma, Narodowe Muzeum Archeologiczne - całkiem sporo jak na jeden dzień, ale my przeznaczyliśmy na Ateny właśnie tyle, wiedząc, że to za mało i że konieczna będzie powtórka (może już za rok).
Po centrum Aten najlepiej poruszać się metrem lub na piechotę. Skorzystaliśmy z obu tych możliwości. Do stacji Akropol (zdjęcie) jedzie się z Placu Omonia trzy przystanki (ceny biletów: 1,40 EUR dorośli, 0,70 EUR dzieci).
cdn.
Ostatnio edytowano 28.10.2013 08:41 przez Użytkownik usunięty, łącznie edytowano 1 raz