Od czasu, kiedy wylądowaliśmy na Lefkadzie minęło prawie... 48 godzin Kilkusetmetrowa odległość od samochodu skutecznie nas "uziemiła". Kto wie, jak długo jeszcze trwałoby nasze lenistwo, gdyby nie pewien Grek, który z wrodzonym sobie wdziękiem wcis..., to znaczy sprzedał nam morską wycieczkę po okolicznych wyspach. Tak trafiliśmy na przeciwległą stronę Lefkady, do Nidri, a stamtąd na pokład biało-czerwonego wycieczkowca (albo mrówkowca jak kto woli) o nazwie Eptanisos. Wcześniej pod eskortą innego miłego Greka zaparkowaliśmy bezpiecznie samochód.
Dodam tylko, że nie byliśmy jedynymi turystami, którzy dali się namówić na rejs, a Eptanisos nie był jedyną jednostką pływającą, która miała za chwilę w taki rejs wyruszyć. Jacyż oni byli zorganizowani!