napisał(a) Użytkownik usunięty » 22.01.2014 00:49
Trzeci punkt realizowanego z chirurgiczną precyzją

programu wycieczki to niewielki, leżący na północy największej z jońskich wysp, czyli Kefalonii, port Fiskardo zamieszkiwany przez około... 200 osób. W sezonie z pewnością więcej tu zwłaszcza tranzytowych bądź - tak jak my - chwilowych turystów. Spacerek, gyrosik i dalej na Itakę, ale i tak było miło, bo Fiskardo to miejscowość bardzo klimatyczna i zdecydowanie godna polecenia. I chyba szczególnie bezpieczna, bo
trzęsienie ziemi, które nawiedziło Grecję 9 września 1953, cudem oszczędziło ten region.
Szkoda, że widoczne na jednym ze zdjęć, lokalne muzeum morskie było nieczynne albo... padło (jego strona internetowa zniknęła z sieci). Polecam wejść na jego dach, żeby zobaczyć panoramę Fiskardo: idąc z portu, trzeba kierować się w lewo i widocznymi na innym zdjęciu schodami w górę.
Pa, pa Lefkado (jeszcze raz plaża Porto Katsiki widziana od strony morza) - płyniemy na południe
Witaj Kefalonio (lub Kefalinio - jak chcą niektórzy)!
Rzeczone schody, prowadzące do nieczynnego w tym dniu (a może w ogóle) muzeum morskiego
Budynek muzeum (lub tego co po nim zostało)
Widok sprzed muzeum w kierunku leżącej na wschodzie Itaki
Widok z dachu muzeum na zachód, czyli port i marinę w Fiskardo
Zanim na dobre opuściliśmy włości Odyseusza i popłynęliśmy na wyspę, na której miał się on urodzić, dane nam było jeszcze chwilę pospacerować po Fiskardo i posilić się pod pięknym

rozłożystym platanem.








cdn.