Na wstępie życzę wszystkim mężczyznom wszystkiego najlepszego z okazji ich święta!! W prezencie tradycyjny trunek albański
Dzień 5 - z wyspy na wyspęDzisiejszy kierunek - Badija! Nie możemy się doczekać spotkania z danielami
Chociaż nasza ratowniczka się ich boi...
Wyruszamy wcześnie (jak na nas), bo najpierw taxi boat Orebič - Korčula, a dopiero później Korčula - Badija. Nie pamiętam ile kosztowały nas bilety... 50kn, ale czy w jedną stronę, czy dwie? To musicie zobaczyć do bardziej rzetelnych relacji
ja dzisiaj baluję za hajs narzeczonego
Zostawiamy za sobą Pelješac...
No, ale przecież to nie tragedia, płyniemy przecież na piękną wysepkę... zresztą sami zobaczcie:
Ta plaża pokazana na zdjęciu znajduje się na północnym brzegu wyspy
Dość tam... twardo
Za to widoki - bezcenne
Znalazł się nawet kamień z napisem love...
Oprócz nas tylko starsze małżeństwo... potem jeszcze jedna rodzina... Cisza... Spokój...
.
.
....Nagle przypływa kajak. Dwóch facetów. Cumują swój przybytek... Jak plaża długa, to kajak pływa sobie akurat w miejscu, gdzie plażujemy... Teraz musimy obchodzić cały kajak, żeby sobie popływać. Panowie udają, że nie widzą. Co te ludzie to ja nie wiem.
Ni ma co
Po drodze widzieliśmy betonowy pomost, idziemy poskakać
Można na lewo...
Można na wprost... Wszystko można...
Można też z rozbiegu na główkę
Oczywiście tak zrobiłam. Muszę Wam powiedzieć, że jak pływam, to zawsze w okularach pływackich, bo noszę soczewki. No, ale przecież skakać nie będę w brylach. No to biegnem, biegnem, skaczem... ooo czuję, że się ładnie wybiłam, gładko do wody wskoczyłam, oooo nie, dno było daleko, ale sprawdzę dla pewności, jak głęboko poszłam... OTWIERAM OCZY.
I to był błąd
Wyleciała mi jedna soczewka!!! Ooooo, jak ja sobie dzisiaj poradzę, przecież jestem ślepa jak kura
Wyobraźcie sobie jak się dziwnie patrzy, jak na jedno oko coś widzę, a na drugie tylko jakieś mazy. Dla mnie stała się osobista tragedia. Ale na szczęście, przezorny - zawsze ubezpieczony, przecież w kosmetyczce mam jeszcze jedną parę.
Tymczasem przy pomoście skwar niesamowity, cienia brak, trzeba uciekać do wody. Życie podwodne jest bardzo bogate, jeżowców też nie brakuje... Ale co jakiś czas przechodzą takie zimne prądy, brrrrr...
No to idziemy na sałatkę i pogłaskać daniele
Zamówiłam sobie sałatkę grecką, pomidorki i ogórki zapakowałam w serwetkę i dam troszkę zwierzątkom
Jak myślałam, że im będę podawać po jednym ogóreczku i pomidorku, to się myliłam. Wpieprzyły wszystko jednym kęsem, łącznie z serwetką.
Ja serwetkę do siebie, ale danielowi smakuje, nie miałam szans w tym boju. Przynajmniej miał lepsze trawienie, tyle błonnika
Myślałam, że jak daniele żyją tam sobie w stanie wolnym, to będą zadbane, grubiutkie i szczęśliwe. Ale nie wyglądały na takie
(no jak ich turysty tak karmią jak ja, to w sumie nie ma się co dziwić
)
Ech, wszystko co dobre, szybko się kończy, a co lepsze, jeszcze szybciej
Musimy wypływać
Wstępujemy jeszcze, tradycyjnie już, na pizzę do Korčuli:
Słówko chorwackie na dziś:
Dzisiaj się po Korčuli nie przechadzamy, bo jesteśmy obładowani jak konie pociągowe... Ale wrócimy, przecież jestem umówiona tu z takim jednym na randkę! Płynąc taxi boatem już prawie nie widzimy na oczy...
Intensywny dzień. Ale piękny
Niezapomniany. Cieszę się, że już w tym roku tam wrócę!
W kolejnym dniu - za dużo ludzi na Divnej, jedźmy więc na... (?)
Pozdrawiam