Witajcie
Piter_M,
stratos !
Dzień 3 - jednostki pływająceJako amatorzy snurkowania nie mogliśmy odpuścić spenetrowania wraku w Mokalo. Jedziemy więc w okolice Campu Vala, widzimy jakiś parking, parkujemy. Wychodzą miłe panie, ale co my tu, ale po co. Jak na plażę to za parking trzeba zapłacić. Ile? 50kn. Ups. Okazuje się, że jest to zapłata w formie takiego vouchera, mamy te 50kn do wykorzystania w tamtejszym barze. No dobra, w sumie i tak zamierzaliśmy sobie coś tam zamówić.
Trochę schodków do pokonania jest, sam Camp wydaje się dość przyjemny, jest tam dużo cienia, chociaż nie mogę się za bardzo wypowiadać w tej kwestii, bo raczej nie podróżujemy w ten sposób (nie mam za bardzo punktu odniesienia).
Plaża dość tłoczna, sporo ludzi z małymi dziećmi, czystość wody gorsza niż wczoraj na Divnej. Ale na pewno lepsza od Trstenicy.
No tak, ale nie jesteśmy tu z powodu plaży, gdzie ten wrak??
Ło matko, trochę daleko
To może na największym zoomie coś zobaczymy:
Rozkładamy obozowisko i szybciutko się licytujemy, kto go teraz popilnuje
Na początek tak wyszło, że popłynęłam ja, jedyny mężczyzna w naszej ekipie i wzięliśmy ze sobą osobistego ratownikera. Zestawy do snurkowania mieliśmy dwa, więc ja grzecznie płynę na materacu i będę czekać na swoją kolej eksploracji podwodnej.
Płynie się dość daleko, stwierdziliśmy, że materac się przyda w razie W, jakby ktoś się zmęczył itd. No to hop. Powiem tak: NA PRAWDĘ WARTO! Przeżycie jest meeeeega. Nurkując tak wokół wraku przechodzą aż ciary, ja to mam bujną wyobraźnię, oczywiście od razu sobie wyobrażałam jakichś truposzy itd
Było to coś pięknego, a jeszcze te niewzruszone tym wszystkim ryby
Już możecie sobie wyobrazić jak strasznie żałowaliśmy, że nie mamy tej kamerki sportowej
Trzeba kupić i jechać jeszcze raz
I nie ma się czym pochwalić na forum, ani przed rodzinką
Przypomniała mi się pewna rzecz. Pływając na materacu i czekając grzecznie na swoją kolej, byłam świadkiem pewnej sceny. Otóż ojciec + dwójka synów płyną do wraku. Nie jestem w stanie teraz powiedzieć, ile chłopcy mieli lat, jeden na pewno koło 12-13 lat, drugi sporo młodszy, gdzieś około 8 może, nie więcej. W każdym razie ojciec płynie ze starszym, a mały gdzieś za nimi może z 10 metrów. Tak, na morzu, mały chłopczyk popyla sobie żabką w kierunku wraku, główka mu ledwo wystaje, widzę, że chłopaczek na prawdę jest już zmęczony i ma mało siły. A co robi ojciec ze starszym synem? Płyną szybciej i śmieją się z małego, że tak wolno płynie i nie daje rady!! (rozumiałam wszystko, bo mówili po angielsku) Kopara mi opadła
Podpłynęłam bliżej chłopczyka i go obserwuję bacznie, jakby coś się miało wydarzyć, bedę w pogotowiu... Bezmyślność ludzka nie zna granic... Z plaży przy Campie jest na prawdę spory kawałek do tego wraku...
Na szczęście nic złego się wydarzyło, oprócz tego, że ojciec z synem, zamiast gratulować małemu, że dał radę (moim zdaniem to był wyczyn!), to jeszcze się śmiali, że czekają na niego tyle czasu... Ma-sa-kra.
No nic, różne ludzie są na świecie. Plażing dobiega końca, wracamy do naszych apartmanów, jemy obiadek, aż nagle... wycieczkowiec na dachu?!
Robi wrażenie
Zbieramy się, bo przecież umówiliśmy się na wieczór z koleżanką
To już będzie zestaw 4 kobiety + mężczyzna
Ma szczęście, że w restauracji nie kazały za siebie płacić
Spacerujemy po Orebiću:
jemy lody
, podziwiamy ostatnią już dzisiejszego dnia jednostkę pływającą;
Och, gdyby tak popłynąć na Korčulę... To za rok Hvar w końcu? Czy Korčula? Uwielbiamy planować następne wakacje na wakacjach
Wybraliśmy Hvar i Korčulę
Dosyć tych romantyzmów, czas na małą imprezkę
W kolejnym odcinku jedyne chmury na Pelješcu, plaża z widokiem na Korčulę i tygrys pilnujący grobowca