Franz napisał(a):Narzekanie na śmieci w Albanii w kontekście tej nieszczęsnej parasolki jest co najmniej niezręcznością. Ale mam nadzieję, że zaowocuje to odpowiednimi wnioskami na przyszłość.
Opona w Albanii też mi poszła - skorzystałem z klejenia za marne grosze w warsztacie. Zaś w drodze powrotnej wpadłem do rowu i zanim się otrząsnąłem z szoku, już byłem z niego wyciągnięty. Same pozytywne wrażenia.
Ale moje spojrzenie na Albanię - czy generalnie na świat - jest inne.
Pozdrawiam,
Wojtek
Dzień dobry
Chętnie poczytam Twoją relację, już nawet zerknęłam. Widzę, że mój błąd tutaj polega na tym, że jak typowa kobieta angażuję się emocjonalnie i raczej większości opisuję swoje przeżycia, a nie suche fakty, stąd miłośnikom Albanii mogę zaleźć za skórę.
Parasolka - nie wiem, ile razy mam pisać, że jakby się dało, to byśmy ją wzięli. Próbująć ją złamać, przegięlismy ją w tak głupim miejscu, że zablokowaliśmy cały mechanizm. Ona była metalowa, a nie plastikowa. Musieliśmy ją zostawić, bo po 20 minutach szarpania nawet nie dało się jej takiej wsadzić do bagażnika. Ludzie, no dajcie spokój już z tym, naprawdę....
Nie chciałam śmiecić w i tak już zaśmieconym kraju, no nie spodziewałam się, że tak się uczepicie durnej parasolki.
Od razu zaznaczam, że już nie odpiszę na żadne komentarze "parasolowe", bo to jest tak głupie, że aż nie wierzę, że się z tego tłumaczę...
Naszej opony niestety nie dało się pokleić chociaż przed przyjazdem do mechanika bardzo na to liczyliśmy, że tak się skończy...
Pozdrawiam