elka21 napisał(a):Miało być do piątku, a tu sobota ma się blisko końcowi
Czekamy wszyscy
Mówisz, masz
Dzień 11 - Lefkada - Porto Katsiki Dzisiaj wyczekiwany przez nas dzień, punkt kulminacyjny wyjazdu, nasz deser i najdalej wysunięte na południe (i jednocześnie oddalone od domu) miejsce naszych wakacji.
Wybraliśmy Porto Katsiki i jeszcze chcieliśmy zobaczyć Egremni. Później jednak zdecydowaliśmy, że szkoda nam czasu na jeżdżenie po wyspie, jak mamy tylko jeden dzień i zostaliśmy na PK. Po dłuuuugim okresie czasu okazało się to błędem, bo w listopadzie zeszłego roku na Lefkadzie było takie trzęsienie ziemi, że po Egremni zostało tylko wspomnienie
Trzęsienie ziemi zniszczyło plażę EgremniJesteśmy podekscytowani pomimo wczesnej pory - o 7.00 wyjeżdżamy - wcześniej nie daliśmy już rady.
Zadowoleni jedziemy sobie pustą drogą przez Ksamil, za nami tylko jeden mercedes. Tylko siedzi w nim ktoś znajomy... Mario nas śledzi?
Chyba się wystraszył, że uciekamy z kwatery bez zapłaty... Nie śmielibyśmy, chyba by na nas nasłał swój "gang Albanii"
Widzi, że jedziemy w stronę Butrintu, to odpuszcza. Chyba stwierdził, że do domu byśmy nie jechali przez Butrint. No właśnie. Wybraliśmy najkrótszą drogę, przez osławiony przez Top Gear prom.
Prom w Butrint w Top GearEch jak zwykle w Albanii nie mamy nosa do wybierania tras
Ten prom to nie jest taki zły, ale ta droga potem
Toż to na auta terenowe tylko.
Ta droga to już apogeum:
Może i najkrótsza kilometrowo, ale na pewno nie czasowo. Myśleliśmy, że nigdy z tej Albanii nie wyjedziemy! Ale w końcu jest! Grecja
Jedyny kraj, gdzie sami musieliśmy wychodzić z auta i pokazywać dokumenty na granicy. Różne okienka, trochę się tam zmieszaliśmy i nie wiedzieliśmy, gdzie iść, po angielsku nie rozumieją (albo nie chcą zrozumieć). No, jakoś w końcu poszliśmy za tłumem i udało się, jedziemy
Mostem na Lefkadę:
I już za:
Mały przystanek
Pierwszy raz na własne oczy widziałam takie kolory wody jak z katalogu biura podróży. Coś niesamowitego
Już dojeżdżamy... już widać parking...
I jest! Wow! PORTO KATSIKI!
Ciężko nam ogarnąć na zdjęciach jej wielkość... i tych klifów... Coś pięknego
Do południa wysokie klify rzucają przyjemny cień... bardzo pożądany tamtego dnia...
Jedyne, co nam przeszkadzało to pełno ludzi... Ale nie możemy oczekiwać, że tak piękne miejsce będziemy mieć tylko dla siebie. No i to był zdecydowanie najgorętszy dzień naszych wakacji, nie mogliśmy wytrzymać nawet w wodzie... Jeszcze bez parasola
Inni amatorzy chipsików:
Imigranci z Europy Zachodniej przypłynęli:
Żwirek na plaży jest bardzo przyjemny... godzinami się masowaliśmy nim wzajemnie i zmywaliśmy. Najlepsze SPA
Jeśli chodzi o snurkowanie, to bardzo przyjemne rybki, pływając ma się wrażenie, że pływa się w basenie, bo woda taka czysta i dno takie... płaskie. Koleżanka widziała nawet meduzę.
Kolejny raz opłakujemy brak kamerki sportowej albo wodoodpornego aparatu.
Jest cudownie... Nie chcemy wyjeżdżać
Niestety czas spędzony na przyjemnościach mija najszybciej
Pędzimy jeszcze na punkt widokowy:
Zdecydowanie numer 1 naszych wakacji
Ja nigdy nie byłam w piękniejszym miejscu... Raj. Nie chcemy stąd wracać. Jeszcze mając wizję powrotu do Albanii to już w ogóle. A może przeniesiemy się do Grecji na te parę dni?! E... to już by było za bardzo na wariata... Chociaż entuzjazm był na początku spory. Stwierdzamy, że z Pagu będzie nam już łatwiej wrócić do domu. Decyzja należy do naszego kierowcy głównego - Pag.
No to następnego dnia jedziemy na Księżycową Wyspę!
Aha, jeszcze droga powrotna. Znowu zahaczymy o wieczór, więc będzie ciemno, wybieramy inną drogę. W wiosce Ksara w Albanii nie zjeżdżamy na ten nieszczęsny Butrint, tylko jedziemy prosto, na Sarandę. w Sarandzie już kierujemy się na Ksamil. No i wyborna trasa! Milion minut szybciej! Czemu nią nie jechaliśmy w tamtą stronę...
Ale przynajmniej płynęliśmy tym samym promem co Jeremy Clarkson
Pozdrowionka