Dzień 8 - Do Albanii przez KotorTaki romantyczny odcinek ostatnio miałam, że zapomniałam Wam powiedzieć, że troszkę dramaturgii w ten romantyzm się wplotło. Szukaliśmy tego nieszczęsnego OPTIKA. Znaleźliśmy, jednak pani nie miała tego co nas interesowało
Zapytałam, gdzie najbliżej mogę kupić soczewki, odpowiedziała, że w... Dubrowniku.
Postanowiliśmy więc zahaczyć o Dubrownik w drodze do Kotoru. Znalazłam dwa OPTIKI przy porcie, ale pocałowałam klamkę. Już lekko spanikowana - przecież w Albanii to na pewno soczewek nie kupię... - myślę, że ostatnia nadzieja w Kotorze... Ale tam będziemy po południu, czy w sobotę będzie coś otwarte o tej porze?
Może odprężająco zadziała ten widoczek:
Ups, znowu coś nie tak, co to za krzaczory
O ten lepiej:
Coraz częściej w głowie szaleją mi małe wredne ludziki, które mówią, że Albania to był nie genialny, ale jednak zły pomysł. Przed granicą jeszcze tankujemy - długo się czeka w kolejce, w końcu nasza kolej, karta - transakcja odrzucona. Dziwne.
Chłop wraca do auta, wyciągamy gotówkę. Czekamy, bo znowu się trzeba było ustawić na końcu
OK, załatwione, jedziemy!
Ale niedługo, bo tuż, tuż granica, troszkę aut się nazbierało. Koleżanka z tyłu czasami opierała się odrzwi i zdarzało się jej przez przypadek otworzyć okno (łokciem na guzik). Okno się otwarło, to ona zaraz chciała je zamknąć, nie wiedziała, że mój chłop też jej próbował zamknąć naciskając swoim guziczkiem z przodu i tak się "bawili" razem nie rozumiejąc czemu nie działa.... i nagle Duuuuuuuuuu..P. Szyba poszła w dół. No nie. Pojedziemy do Albanii z niedziałającą, spuszczoną w dół szybą. Ma-sa-kra.
Poratowaliśmy jakoś sytuację:
Oczywiście przy kontroli facio chce, aby opuścić szybę, bo nie widzi koleżanek z tyłu, a szyby tylne mamy przyciemniane... Mówimy, że nie działa, chłopina się z nas śmieje, "jak to nie działa?!'', dziewczyny wystawiają jakoś łepki do nas do przodu, wygląda to komicznie, celnik się śmieje, ale nam wtedy nie było do śmiechu... oj nie...
Wredne ludziki w mojej głowie zaczynają mi grać na nerwach. Próbuję się odprężyć, przecież sytuacja załagodzona, kartki mocno powciskane, próba wytrzymałości - jest git. To może dla odprężenia sobie porobię fotki:
Sadzoooonki
W końcu dojeżdżamy, Kotor nam się bardzo podoba.
Ja w informacji biorę szybko mapę miasta, szukam tylko jednego punktu - OPTIK. Jest zaraz przy wejściu! Nie ma czasu, szybka fotka wejścia i rura po soczewy.
Rozmawiam z panią, mają soczewki (ufff), ALE tylko jedniodniowe i sprzedawane po 30 par. Trudno, pytam o cenę... 50 euro. CO?!
O matko, mówię kobiecie, że potrzebne mi tylko na 6 dni i to w dodatku na jedno oko, to dla mnie za drogo, czy nie ma inaczej. Nie. Mówi mi, że w pobliżu jest jakieś centrum handlowe, żebym tam spróbowała... Wychodzę zmarnowana, mówię koleżankom co i jak... Postanawiamy iść do tego centrum. Ale nagle wychodzi ta kobieta z OPTIKA i mówi, że ma 5 par i mi je sprzeda za 5 euro. Całuję kobietę i oczywiście biorę, warunek jest taki, że miałam zapłacić gotówką. Okazało się, że były to chyba takie zestawy promocyjne nie do sprzedaży, może dawane na próbę nowym użytkownikom. OCH NARESZCIE!
Kotor pozwiedzamy potem, najpierw zjedzmy, a ja będę mogła umyć rączki i założyć soczewkę!! Zakładam i nagle... HIGH DEFINITION...
O matko jaki ten Kotor piękny
No to w końcu zwiedzamy:
Zrobiłam sepię, bo niebo tak spalone na zdjęciu, że wstyd
Ale co niektórzy już pewnie wiedzą, że ta droga prowadzi na mury
Widoki są przecudowne, być w Kotorze i tam nie wejść, to równie dobrze w ogóle tam nie jechać:
Nie chciałabym mieszkać w takim miejscu, żeby wszyscy widzieli mój syfek na podwórku
Nadchodzi wieczór...
Trzeba się ewakuować. Kotor rzeczywiście piękny, nie żałujemy tego przystanku (aż do nocnej Vlory, co opowiem w następnym odcinku...) Ale jadąc przez Czarnogórę, oprócz Boki Kotorskiej to jakoś nas nic nie zachwyciło. Z mężczyzny punktu widzenia - gorsze drogi. Z mojego i dziewczyn - przejeżdżając przez Budvę już nam się nie podobały apartamentowce, światła, lasery, dla nas po prostu kicz. Komercja tam weszła z buciorami, zadeptując chyba cały urok. To czego nie utraciła Chorwacja - i chyba już wiemy, co nas tak w niej pociąga... Wiem, że to za mało przejazdem wydawać osądy na temat jakiegoś kraju, jednak dla nas pierwsze wrażenie było na tyle, hmm... przeciętne, że nie planujemy w przyszłości tam wakacji. Kotor - checked i chyba to tyle, jeśli chodzi o Montenegro na naszej liście podróżniczej.
W następnym odcinku o tym, jak
ledwo co dojechaliśmy do Ksamil...