Teoria
Ile mocy potrzeba i jak ją policzyć?
Należy znać moc pobieraną przez wszystkie odbiorniki energii, i tak:
- lodówka o mocy 60 W, która pracuje przez 15 godzin (włączana ok. 7:00 wyłączana ok. 22:00), pobiera 900 Wh (watogodzin) energii (60 W pomnożone przez 15 godzin);
- światło LED 5 W przez 3 godziny pobiera 15 Wh;
- ładowarki 3 W przez 1 godzinę (średnio) pobierają 3 Wh;
- komputer 40 W przez 2 godziny dziennie pobiera 80 Wh.
Sumujemy: w ciągu doby potrzeba 900+15+3+80 = 998 Wh energii.
Potrzebny zatem będzie panel solarny, który w ciągu słonecznego dnia wygeneruje około kilowatogodziny energii. Założyłem, że dzień słoneczny trwa 12 godzin, a więc 998 Wh : 12 = 83 W. Ostatecznie wybrałem panel o mocy 95 W, który teoretycznie przez 12 godzin daje 1140 Wh.
Do tego akumulator 12 V 100 Ah na niepogodę, dający efektywnie 12*100*0,8=960 Wh, powinien wystarczyć na jeden dzień bez słońca.
Oświetlenie LED zmontowałem z gotowych modułów w przyjemnym ciepłym kolorze, zastosowałem dwa stopnie jasności, a cała lampa stała bardzo stabilnie na fotograficznym statywie oświetleniowym. Przy pełnej mocy całkowity strumień świetlny sięgał 1000 lm, co wystarczało do bardzo skutecznego oświetlenia trzech namiotów w okolicy.
Praktyka
Żaden panel nie będzie działać z pełną mocą przez 12 godzin dziennie. Od godziny 7 do ok. 10 natężenie prądu ładowania wynosiło maks. 4 A, później rosło do ok. 5 A, od południa do ok. 16 sięgało 7 A, potem spadało. Panel o mocy 95 W dostarcza zatem niecałe 700 Wh w ciągu doby.
Kable się plączą, panel trzeba zabezpieczać na czas wyjścia; wiązałem go linką stalową do czego się dało. Jak wspomniałem, natężenie prądu ładowania w pełnym słońcu nie przekracza 7,2 A (druga połowa sierpnia w Chorwacji, w Polsce w lipcu ta wartość nie przekraczała 5,5 A), ale wystarczy niewielka chmurka i akumulator dostaje jedynie 0,5 - 0,7 A. Cały czas mam bilans ujemny, brakuje 300 Wh dziennie, tzn. akumulator padnie mi po 3 dniach! Przechodzimy na tryb oszczędny (lodówka pracuje krócej, mniej komputera) i po tygodniu SEM (napięcie bez obciążenia) akumulatora spada do 12,2 V (tj. o 0,9 V), nie jest źle. W zamian mam do dyspozycji napięcie 12 V i 220 V z przetwornicy, nie płacę 5 Eu dziennie za prąd, mam masło w kostce, a nie w płynie, zimne piwo, udzielam kempingowych wywiadów itp.
Niezależnie od desperackich wysiłków po 10 dniach akumulator zdechł.
Wnioski
Kupić drugi panel o podobnej mocy i wygospodarować na niego miejsce w samochodzie kosztem ciuszków, których się nigdy nie używa, ale może się przydadzą, bo przecież takie ładne są...
Konkluzja
Całkowita niezależność od zasilania na kempingach to obecnie koszt +/- 1700 zł, akumulator poza sezonem przyda się też do oświetlenia awaryjnego w domku. W Camp Dole prąd kosztuje 5 Eu dziennie, przez 21 dni wydałbym jedną czwartą mojej inwestycji. Do Cro jeżdżę od wielu lat, tak pewnie zostanie, więc jest szansa na zwrot nakładów. Bywałem na kameralnych rodzinnych kempingach zupełnie bez prądu - tu taka niezależność ma jeszcze większą wartość. Czy warto - każdy sam sobie odpowie.
Rady
- Dokładnie policzyć zapotrzebowanie na energię. Nadmiar z oczywistych względów jest dużo lepszy od niewielkiego niedomiaru.
- Nie stosować akumulatora samochodowego. Konstrukcja jego elektrod preferuje jednorazowy pobór prądu o natężeniu nawet 700 A, a potem stałe ładowanie podczas jazdy. W instalacji solarnej akumulator taki ulegnie szybkiemu zużyciu (zasiarczeniu), spadnie jego pojemność. Akumulator "Marine" lub "Deep cycle" nadaje się do długotrwałego poboru prądu o niewielkim natężeniu i nie grozi to jego zniszczeniem.
- Zmontować całą instalację przed wyjazdem i dobrać odpowiednie długości kabli.
- Bardzo (bardzo) dbać o prostopadłe ustawienie panelu do kierunku padania promieni słonecznych. Niewielka odchyłka daje zauważalny spadek prądu ładowania (to ten kosinus kąta padania...)
- Do zasilania lodówki, światła, ładowarek, komputerka, należy dysponować panelami o łącznej mocy ok. 180 W, akumulatorem o pojemności 80-100 Ah i regulatorem solarnym o dopuszczalnym natężeniu co najmniej 20 A. Z uwagi na to, że są to dość spore prądy, należy stosować kable o dużym przekroju. Dobrze spisują się kable głośnikowe, są elastyczne i mają oznaczoną jedną żyłę, która u mnie była "plusem".
- Na wszelki wypadek zabrać ładowarkę do akumulatora i długi kabel do podłączenia normalnego prądu.
Ceny
W czerwcu-lipcu 2012 za panel zapłaciłem 400 zł, akumulator lekko obity, ale szczelny i z pełną 2-letnią gwarancją kosztował koło 500 zł (sklep Sznajder w Parzniewie), chiński regulator 12 V 30 A na ebaju za 19,95 USD, kabelki, światełka, drobiazgi 200 zł. Na razie zamknąłem się w kwocie 1300 zł plus trzy dni pracy.
Zdjęcia poniżej.