Dziś chciałabym podzielić się z Wami naszą przygodą w Szybeniku a dokładnie z campingu Solaris. Jest to niejako uzupełnienie wspomnień z opowieści agaty26061 „ na molochu tez może być fajnie, ponieważ byłyśmy tam razem. Ze względu jednak na odmienność „ zainteresowań” co poniektórych członków naszej wyprawy i ich zapału nasze opowieści się trochę różnią. Nawiasem przypomnienia:
Było nas 10 osób. 5 startowało z Sosnowca( czyli ja, mąż mój rodzony i trójka naszych znajomych) i 5 z Kielc w tym agata26061. Jechaliśmy 3 autami. Już tutaj był problem. Ekipa z Kielc nie robiła problemu i zapakowali się w jedno auto. My chcieliśmy inaczej i postanowiliśmy wynająć busa. 5 osób plus bagaże, plus jedzenie to taki bus okazałby się super. Niestety budżet jaki sobie zaplanowaliśmy nie pozwalał nam na wynajem- każda z ofert była znaczna i nasi znajomi woleli jednak jechać swoim autem. Po długich poszukiwaniach i pertraktacjach co do środków transportu zostaliśmy przy dwóch autach a nie jednym busie. Do wyprawy przygotowywaliśmy się sumiennie. Ja i Sandra- znajoma z która byliśmy, biegałyśmy, szlifowałyśmy sylwetkę, aby wyjść niczym boginie na plaże. No niestety wyszło jak zawsze. Mieliśmy tez problem z finansami, ponieważ trzeba było przystopować trochę z wydatkami, ponieważ co poniektórzy nie dostali wypłaty na czas. Dlatego postanowiliśmy zabrać jak najwięcej jedzenia z Polski, żeby tam jak najmniej kupować, bo wiedzieliśmy ze w markecie na Solarisie jest drogo. Ale tez wyszło jak wyszło. W przeddzień wyjazdu pojechaliśmy na zakupy z menu w głowie i zakupiliśmy potrzebne nam artykuły. Myśleliśmy ze zapłacimy mega dużo a tu było miłe zaskoczenie. Porównując to co tam płaciliśmy to w Polsce mogliśmy kupić więcej rzeczy. No ale wracając do przygotowań. Byliśmy gotowi i zwarci aby ruszyć do Słonecznej Chorwacji…..