Z tego co pamiętam, to koło godziny 15 mogliśmy już wejść na lotnisko. Znaleźliśmy stoisko Rainbow Tours- kolejka gigant. Moja irytacja wzrosła- młody na ręce i do okienka- oczywiście zostaliśmy obsłużeni poza kolejnością. Nasze społeczeństwo baardzo lubi takie ustępstwa, z racji tego musieliśmy wysłuchać masy komentarzy w stylu jakim prawem ( to z tych delikatnych). Szybka odprawa- również bez kolejki
i z racji opóźnienia dostaliśmy kuponik na obiad. Miła pani poinformowała nas, że mamy mało czasu bo lot będzie o 17, także o 16.30 mamy być przy "gejcie"
Stwierdziliśmy, że damy radę
Szybki obiadek i prawie bieg pod wyjście. Patrzymy są już panowie do odprawy - bosko myślę sobie... ale coś się nie zgadza...... znowu jakieś opóźnienie, ale niczego nie świadomi idziemy poszukać przewijaka i na plac zabaw.
beztroskie szaleństwo
i zabawa
Hurrrrraaaa samolot
Jednak za długo to trwa.... pojawia się inna tablica:
i czar pryska, to nie nasz
chyba się komuś godziny pomyliły :/ jednak kilka telefonów i okazuje się, że nie. Wylot o 22!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Przypominam, że to była prawie 17sta.....
dzwonimy na ratunek
Stwierdziłam, że żeby to przetrzymać trzeba się napić. Idziemy na "strefę bezcłową" czy non schengen (jak kto woli) i tu czeka na nas niespodzianka!!! Nie możemy wyjść!!!!!!!! Za to ja już wychodziłam z siebie
Powrót do baru- po wypiciu zimnego i drogiego jak cholera piwa nabrałam sił i zaczęłam robić aferę
a Młody w międzyczasie uciął sobie drzemkę, czyli nabierał sił
)
Po 18 wyprowadzili nas jakimś dziwnym wejściem robiąc ponownie rewizję- wybuchłam bo mały dopiero zasnął w wózku, a pewna zołza (to i tak jest delikatne określenie
) kazała go obudzić i wziąć na ręce, a wózek na taśmę - pozostali panowie twierdzili, że młody może spać dalej, ale ta się uparła. Olek się rozbudziła, a ja powiedziałam jej co o niej myślę-miny i ukradkowe uśmieszki pozostałych z odprawy bezcenne
Czyżby nie przepadali za swoją koleżanką??
Zostaliśmy odprowadzeni i Panowie poinformowali nas, ze mamy być o 21.30. Osoby, które nie skorzystały z kuponów zaczęły się dopytywać czy mogą je jeszcze wykorzystać, jak usłyszałam odpowiedź, że nie to mnie trafiło i ponownie wybuchłam
że to jest kpina, że ja chcę mleko dla dziecka, że to ... że tamto..... w odpowiedzi usłyszałam, że nasz bagaż zostanie wyjęty żebym wyjęła mleko - to podziałało jak zapłon. Już miałam wizję my w Cro bez rzeczy, za to one na Alasce!! no way!! Wtedy podszedł zainteresowany całym zamieszaniem Pan pytając co się dzieje- to mu powiedziała, że LOT to naciągacze, że nie dbają o pasażerów, ze sobie jaja robią itp. (dla Was delikatna wersja, bo pozostali jak zobaczyli moją wściekłość i to że za wszelką cenę dopnę swego przestali się odzywać). Uprzejmy Pan wyjął telefon i gdzieś zadzwonił, 2 minuty później było wiadomo skąd to opóźnienie- nasz samolot miał awarię i lecimy samolotem, który robił kurs do Grecji i z powrotem. Zapomniałam Wam napisać, że inne samoloty miały opóźnienia po 2 godziny..... Do tego na 20.30 bez problemu udało się zorganizować dla pasażerów jedzenie i napoje. Jak się później okazało to był rzecznik LOTu i szczerze mówiąć miał szczęscie, że nie wiedziałam kim jestbo bym jeszcze dosadniej mu powiedziała co o tym myślę. Wtedy też postanowiłam, że nigdy więcej do Cro samolotem!
Nasz syn już nie zasnął, kupiliśmy mu lazanie żeby zjadł coś konkretnego i udaliśmy się spowrotem pod wyjście. Oczywiście samolot miał opóźnienie i wylecieliśmy ciut przed 23. Obawiałam się startu, bo mały jeszcze nie latał. Na szczęście tu obyło się bez przykrych niespodzianek, w trakcie startu Olo zasnął- dosłownie zaczeliśmy się wznosić, a on zamknął oczy i odpłynął
nasz aniołek
Lot przebiegł bez problemów, nawet szybciej niż był planowany, lądowanie delikatne. Dotarliśmy do Cro
Powiem Wam, że Dubrownik widziany z lotu ptaka nocą to coś pięknego
Z racji późnej godziny snułam plany o hotelu i noclegu W Dobrowniku, oczywiście poprzedzonego spacerem- nic nie mogło ukoić bardziej moich nerwów jak wino, spacer i Jadran....