Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Z Mediolanu do Rzymu pociągiem

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 27.11.2013 13:25

Ale nie obyło się bez przygód po drodze. Skracając sobie drogę, poszliśmy na skróty przez zapyziały park pełen jakichś ruin i dziur. Trzeba było bardzo uważać, żeby gdzieś nie wpaść.
Niestety, w pewnym momencie grunt pod naszymi nogami osunął się niespodziewanie i zjechaliśmy jakby windą pośpieszną kilka metrów w dół. Przyświecając sobie telefonami zobaczyliśmy, że znajdujemy się w sklepionej murowanej sali, której ściany pokrywały kolorowe malowidła.
k,NDg3MTg4NzAsODU2NDYy,f,r_mal_pompejanskie_misteria_dionizanskie.jpg
Na chwilę przed zniknięciem.

Podeszliśmy bliżej, bo spostrzegliśmy napisy na ścianach:
Największy napis był chyba reklamą słynnego programu do wypalania płyt CD i DVD – NERO. Poniżej reklamował się (chyba) dom aukcyjny, nie wiem czym handlujący – DOMUS AUREA.
Zostawili nawet jakieś gadżety reklamowe – zaśniedziałe monety, stare blaszane kielichy, patery, misy i tym podobny szmelc, wysypujący się z drewnianych skrzyń. Mogliby się bardziej wysilić. Nie wzięliśmy z tego nic, bo kto by tam brudził sobie ręce. Nie mieliśmy, zresztą, reklamówek. Ze ścian spoglądały na nas oczy mężczyzn i kobiet poubieranych w kolorowe prześcieradła. Nagle z malowidłami zaczęło się dziać coś niedobrego. Na powierzchnię zaczął wpełzać jakby liszaj, zacierając kształty i barwy. Wszystko pokryło się szarą warstwą pleśni i pyłu, który zaczął się z szelestem osypywać w dół. W kilka sekund
zniknęły postacie i bogate ornamenty. Jeszcze przez chwilę majaczył napis QUO VADIS DOMINE? Ha! Nie tylko my tu byliśmy, ale i jakiś Polak, który podpisał się pod spodem krzywymi kulfonami : „BYŁEM TU H. SIENKIEWICZ 1895”
- Lepiej stąd idźmy, bo będzie na nas – powiedziała moja rozsądna żona.
Tak też zrobiliśmy, wygrzebując się po gruzach na powierzchnię. Odeszliśmy może ze 100 m, gdy za naszymi plecami coś głucho stęknęło i zadrżał grunt pod nogami. W powietrze uniosła się chmura pyłu, zawyły syreny i zapaliły się reflektory. Ach ci Włosi, dla turystycznej atrakcji są gotowi na wszystko. Podziwialiśmy, z jakim rozmachem przygotowali widowisko ŚWIATŁO i DŹWIĘK. I to wszystko dla trójki turystów z dalekiej Polski. Dziękujemy Italio.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 07.12.2013 19:10

NOC z 27 na 28.08.2013
Śpimy.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 17.12.2013 11:07

ŚRODA 28.08.2013 RZYM
Zjadamy śniadanie wliczone w cenę noclegu, w barze na placu Vittorio Emanuela II.
Bardzo dobre cappuccino i świeżutka drożdżówka. Jedziemy metrem do Watykanu, bo mamy wykupione przez Internet bilety do muzeum i nie musimy stać w kilometrowej kolejce.
Wchodzimy ok. 10, wychodzimy po 4,5 godzinach z obłędem w oku i uchodzonymi nogami.
Muzeum świetne, niezwykła ilość eksponatów, kilometry korytarzy i tysiące ludzi.
watyk1.JPG
watyk2.JPG
laookon.JPG
dyskob.JPG

Ale najciekawsze zdarzenie obserwowaliśmy na dziedzińcu. Były to zmagania japońskiej matki ze swoim nastoletnim synem. Synek miał chyba ADHD, bo biegał, potrącał ludzi i ochlapywał ich wodą z fontanny. Nie pomagały prośby matki, by się uspokoił. W końcu doszło do zwarcia. Matka stosując chwyty japońskiej sztuki walki, wykręciła gówniarzowi rękę, powaliła na ziemię i przydusiła kimonem. Ten ryczał wniebogłosy, co sprowadziło strażnika muzeum, który chciał sprawdzić kogo zarzynają. Niestety podszedł za blisko wierzgającego chłopca i oberwał mocnego kopniaka w goleń. Teraz wrzeszczał i on, a turyści bili brawo matce i robili zdjęcia. Jedno mnie cieszyło, że ta żenada nie była spowodowana przez Polaków. Burza z rzęsistym deszczem zakończyła to widowisko plenerowe.
dziedz_wat.JPG
Tu rozegra się walka w stylu japońskim

Rozdzielamy się: Tomek idzie zobaczyć Muzeum Sztuki Nowoczesnej, a my do bazyliki Św. Piotra. Kolejka do wejścia zawija aż na początek placu, ale szybko idzie. Po godzinie jesteśmy w środku, niestety, pół kościoła jest wyłączone ze zwiedzania, bo odbywa się jakaś uroczystość. Pozostałe pół zostaje obfotografowane przez moją żonę i muszę ją w końcu wyciągać siłą.
Jedziemy metrem do przystanku Circus Maximus, bo chcemy zwiedzić termy Karakalli.
Termy Karakalli to było takie starożytne SPA. Kąpiele, masaże i odpoczynek od upału w otoczeniu zieleni i dzieł sztuki. Można było pogadać z przyjaciółmi, poczytać książki (zwoje pergaminów) z tutejszej biblioteki , a i wypić i przekąsić.
karak1.JPG
Tak to mniej więcej wyglądało
karak2.JPG
Tak wygląda dziś

Dzwoni Tomek, że już ma dość. My też, więc zbieramy się do powrotu.
Do hotelu docieramy równo z Tomkiem – cóż za piekielna synchronizacja!
Padamy na łóżka i z lubością wyciągamy zmęczone kopyta. Odpoczywamy godzinkę i zbieramy się na pożegnalną, zaplanowaną już wczoraj, kolację. Niestety Ewa odmawia uczestnictwa i zostaje sama z butelką chłodnego białego wytrawnego wina, w pozie rzymskiej. Czyta zwój z serii Harlekin.
etrusk.JPG
Ewa, kiedy jest zmęczona, wygląda jakby była z kamienia.
A my, dziarscy chłopcy, idziemy 50 minut na Zatybrze, gdzie zasiadamy do kolacji. Patron przynosi nam wino i biegnie na drugą stronę uliczki, by zamienić słowo ze swoimi starymi rodzicami. Rodzice siedzą na krzesełkach i na wszystko mają oko.
Kelner przynosi sztućce, patron biegnie do rodziców.
Kelner przynosi zamówione dania, patron biegnie do rodziców.
Kelner przynosi rachunek, patron biegnie do rodziców.
Oj nabiegał się bidulek, ale cóż za szacunek i miłość synowska!
Wracamy znów 50 minut. Wieczorny spacer dobrze nam zrobi. Nie ma nic fajniejszego, niż spacer po Rzymie. Jutro ostatni dzień. Zobacz spacer:
Ostatnio edytowano 26.12.2013 23:22 przez dżejbo, łącznie edytowano 2 razy
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16236
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 17.12.2013 17:04

A zdjęcia z tego Rzymu i bazyliki będą?
Czytam, bo Rzym na liście na najbliższe lata jest wpisany
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 17.12.2013 22:14

Z bazyliki raczej nie, ale część z miasta już jest. Będzie c.d.
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 04.02.2014 13:39

CZWARTEK 29.08. RZYM-WARSZAWA-ŁÓDŹ
Ze spakowanymi walizami idziemy na śniadanie na plac VE. Stąd już dwa kroki na dworzec, gdzie zostawiamy bagaże w przechowalni. Mamy jeszcze parę godzin do odlotu, to trzeba to wykorzystać.
Idziemy przez miasto i odwiedzamy ciekawe miejsca. Pierwsze to kościół San Pietro in Vincoli z rzeźbą Mojżesza dłuta Michała Anioła. Już raz go widzieliśmy, ale zgodziliśmy się, że warto odświeżyć wrażenia.
mojżesz.jpg
Mojżesz nic się nie zmienił od ostatniego razu.
Tak więc, odświeżeni, idziemy dalej, mijając po drodze Fora Cesarskie widziane od tyłu.
fora.jpg
Tu narodziło się powiedzenie: "Fora ze dwora"
Ciekawiła nas zawsze ogromna ceglana wieża widoczna z wielu miejsc – jest to Torre delle Millizie wybudowana w XII w przez rodzinę Aretino jako obiekt obronny.
wieża.jpg
Torre delle Milizie.
W perspektywie ulicy widoczna jest kolumna Trajana, ale jakoś tak z góry, bo weszliśmy na wzgórze Eskwilin.
trajan.jpg
Trajan po śmierci postawił sobie kolumnę.
Przed nami kłębi się zwarty tłum – to turyści atakują Fontannę di Trevi, omijamy to żenujące zbiegowisko.
trevi.jpg
fontanny nie widać
Dzięki temu trafiamy na Piazza Colonna z kolumną Marka Aureliusza (bliźniaczo podobna do k. Trajana )
m_aurel.jpg
Marek A. skopiował Kolumnę Jana T.
i zaraz potem wychodzimy na plac przed Panteonem. Lubię to miejsce, mają takie wygodne nagrzane słońcem kamienne schody, na których się uwalam.
panteon.jpg
Ciepłe wygodne schody

Chwila wytchnienia, by zjeść owoce i napić się wody. Skoro mowa o wodzie, to idziemy na Piazza Navona, placu założonego na ruinach starożytnego stadionu Domicjana, stąd wydłużony owalny kształt tegoż. Pośrodku sterczy egipski obelisk i fajna fontanna.
nav1.jpg
Piazza Navona z jednej strony.
nav2.jpg
Piazza Navona z drugiej.

Cztery postacie, wraz z elementami krajobrazu w postaci palm, zwierząt symbolizują cztery rzeki z czterech kontynentów. Rio de la Plata symbolizuje postać z podniesioną ręką, Dunaj i Europę wyobraża postać dosiadająca konia, personifikacja Nilu ma osłoniętą głowę (nie znano w tym czasie źródeł tej rzeki), Azję uosabia Ganges. Fontannę otacza niska barierka i strażnicy miejscy pilnują, żeby nikt nawet ręki nie umoczył, nie mówiąc o odświeżającej kąpieli, którą zamierzałem wziąć. No trudno, proszę wycieczki, idziemy dalej.
Przed nami długi odcinek do przejścia, bo postanowiliśmy poleżeć na Hiszpańskich Schodach, słynących z wyjątkowej miękkości marmurów. Dlatego to miejsce cieszy się tak dużą popularnością, zwłaszcza wśród młodzieży, która obsiada schody jak muchy nie powiem co.
schody.jpg
Posiedzimy tu trochę.
Czas się kończy, pora wracać na dworzec. Zabieramy bagaże i autobusem przemieszczamy się na lotnisko Ciampino. Mijamy po drodze ruiny akweduktów, rozglądam się, aż strzyka mi coś w szyi. Tyle jest jeszcze do zobaczenia rzeczy, które pominęliśmy z braku czasu. Mam nadzieję, że tu wrócimy w przyszłości.
Lot do Warszawy przebiega pod znakiem ryczącego niemowlęcia i kopiącego mój fotel rozwydrzonego ośmiolatka. Zahukana matka tego ostatniego prosi go o spokój. Nie pomaga.
Żona prosi mnie o spokój, żebym przestał gryźć podłokietnik, bo zęby już nie te i szkoda nerwów.
Na Okęciu pojawia się problem. Jesteśmy tu po raz pierwszy po rozbudowie i długo szukamy wyjścia. Syn wyciąga mnie z kolejki do odlotu do Helsinek, którą omyłkowo wziąłem za tłum zmierzający do wyjścia.
Na zewnątrz opada nas chmara komarów, gdy idziemy za strzałkami do stacji kolejki. Obchodzimy pół lotniska w budowie i kupujemy w automacie bilety na pociąg. Błąd! Na peronie okazuje się, że bilety nie te, trzeba kupić w kiosku nowe.
Przesiadamy się na dworcu Warszawa Zachodnia na pociąg do Łodzi i ok.23 jesteśmy w domu. UFF.KONIEC.
Ostatnio edytowano 04.02.2014 22:55 przez dżejbo, łącznie edytowano 1 raz
longtom
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12187
Dołączył(a): 17.02.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) longtom » 04.02.2014 14:33

dżejbo napisał(a):... UFF.KONIEC.


uff :D

Zasłużyłeś na kilka godzin w "pozie rzymskiej".
Niekoniecznie z Harlekinem. :D
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 04.02.2014 22:58

Jeszcze wstawiłem parę zdjęć.
Paulka
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 497
Dołączył(a): 16.07.2013

Nieprzeczytany postnapisał(a) Paulka » 05.02.2014 11:42

Mam nadzieję, że na długo nas w tym uff nie pozostawisz, bo lektura Twoich relacji wciąga. :)
Poprzednia strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
Z Mediolanu do Rzymu pociągiem - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone