Tym razem powodzi nie było. Za to była mgiełka i, oscylujący wokół zera, mrozik. Na kolejny podbój nadwarciańskich łąk ruszyliśmy spod kościółka w Rogalinku.
Najpierw drogą u stóp krawędzi Pradoliny Warszawsko-Berlińskiej,
potem skręciliśmy w prawo w kierunku Warty.
Po lewej stronie z mgły wyłoniły się dęby.
Jest bardzo nastrojowo, w rogalińskim kościółku trwa niedzielna suma, we mgle kościelne śpiewy niosą się daleko.
Trochę na mnie obrażone, albowiem zamiast nich zająłem się fotografowaniem trawy.
Zajęci zdjęciami niepostrzeżenie doszliśmy, do leniwie toczącej swoje wody, Warty.
Na drugim brzegu wyłania się pałac w Sowińcu. Należy do jednego z poznańskich dilerów samochodowych. Niedostępny dla zwiedzających.
Na naszym brzegu skromniej, ale na pewno sympatyczniej.
Można schronić się pod parasolem,
można wygodnie przybić do brzegu.
Druga strona zbyt gościnna nie nie jest .
Gdyby nie fakt, że żurawie odlatują na zimę, upierałbym się, że to ich ślady. A jak nie żurawie to zapewne są to ślady łabędzi.
Po prawej Warta,
po lewej, oszroniałe łąki.
A w kępach trzcin mniej lub bardziej
oszroniałe kwiatki i badylki.
.
W cd chyba jednak pofotografuję jakieś dęby.
pzdr