Dystans
20 - 30 km jest optymalny, jeśli na rowerowej wycieczce chcemy zaznać czegoś więcej, niż tylko radości z jeżdżenia
.
Jak się wybiera w dłuższą trasę, to
nie ma szans na zrobienie tylu fajnych zdjęć, a z firletowej łąki zapamięta się co najwyżej jej kolor, bez poczochranych
szczegółów. A czaple można co najwyżej spłoszyć bez szans nawet na jedną fotkę ...
A propos czapli, to ostatnio jest ich jakby więcej?
Nawet we Wrocławiu spotykamy je podczas niemalże każdej przejażdżki nadodrzańskimi wałami
i to w takich miejscach, gdzie bym się nawet tego nie spodziewała.
W ubiegłą niedzielę, ta oto upodobała sobie miejsce pod budowanym Mostem Rędzińskim ( ten z ogromniastym pylonem, pokazywany kilka razy w "Moim mieście"):
A ta jak gdyby nic sie wokół nie działo, siedziała na "popowodziowym" krzyżu koło Mostu Trzebnickiego:
Co do morza maków
, to nigdy nie udało mi się zrobić takiego fajnego ujęcia, jak pokazała Jola
. Wcale się nie dziwię Małgosi, że pomyślała o wytarzaniu się na takiej makowej łące
. Na tej z Jolinej fotki, można byłoby się nie tylko wytarzać, ale również poturlać
.
Pod Wrocławiem maki też się trafiają, ale teran mamy bardziej płaski, a maczki to nawet częściej są w zbożu, niż na łąkach...