23 sierpień 2018, środaJak już wspominałem wcześniej druga część naszych wakacji w dużej części została przeznaczona na wycieczki i zwiedzanie. Na szczęście reszta rodzinki w większości przypadków wspiera moje potrzeby w tym temacie a przynajmniej głośno nie protestują
Będąc tak daleko na południu nie mogłem sobie odpuścić miejsca które już od dawna chciałem odwiedzić.
Dzisiaj jedziemy do Kotoru.
Żeby być koło 9 na miejscu startujemy już po godzinie 6 z Mlini. Jedziemy na przejście graniczne w Karasovići. Po drodze mijamy Dubrovnickie lotnisko w Čilipi. Droga przebiega na podejściu do lądowania samolotów, miałem cichą nadzieję że podczas naszego przejazdu będzie któryś lądował nad naszymi głowami ale niestety nic nie lądowało. A tak to wygląda w googlach.
Na granicy jesteśmy o wczesnej porze więc nie ma dużego ruchu ale i tak z 20 minut schodzi nam na czekaniu w kolejce.
Niestety potem jest już gorzej. Czarnogóra w tych okolicach jest bardzo zakorkowana. Jest duży ruch a drogi wąskie i kręte.
W Herceg Novi załapujemy się na poranny szczyt ruchu. Zamierzamy nie korzystać z przeprawy promowej przez zatokę tylko objechać ją dookoła.
Obiecywałem sobie po tej trasie pięknych widoków, niestety rzeczywistość przegrała z oczekiwaniami. Może to wczesna pora i brak słońca które jeszcze nie wyszło spoza gór ale widoki nie rzuciły mnie na kolana. Nie żeby nie było ładnie ale kojarzyłem widok Boki Kotorskiej z innej perspektywy a teraz jadąc wzdłuż jej brzegu nie robiła już takiego wrażenia.
Ale zbliżamy się do celu naszej podróży. Kotor wita nas już słońcem (czasem tylko zasuniętym chmurami) .
Parkujemy na dużym parkingu w centrum tuż przy nadbrzeżu. Jest 8.30 i są jeszcze miejsca, ale obawiam się w późniejszej porze może być problem ze znalezieniem tam miejsca.
Do starego miasta prowadzi palmowa aleja.
Obok zaparkował wycieczkowy autobus.
Jesteśmy już za murami. Wieża zegarowa z XVII wieku to najbardziej charakterystyczny punkt starego miasta
Stoi ona na głównym palcu miasta - Trg od Oružja
Idziemy dalej, docieramy do Katedry Świętego Tryfona. To katedra rzymskokatolicka pierwotnie romańska z XII wieku. Z powodu kolejnych trzęsień ziemi odbudowywana i przebudowywana w innych stylach. Po ostatnim trzęsieniu z 1979 znów odbudowana w pierwotnym romańskim stylu.
Kawałek dalej jest wejście na kotorską fortecę. Niestety za mało mamy czasu żeby tam wejść. Wiem że piękne widoki nas omijają ale jeszcze tu kiedyś wrócimy
Naszym stylem zapuszczamy się w wąskie uliczki.
Gacie też wiszą ale tutaj to dekoracja
Muzeum morskie na pięknym kameralnym placyku.
Kawałek dalej (zresztą wszystko tu jest kawałek dalej bo stare miasto nie jest ogromne) stoi piękna cerkiew Św Łukasza. XII wiek styl romańsko-bizantyjski.
No i gdzie się nie obejrzeć to są koty. W końcu to Kotor ale zbieżność nazw jest przypadkowa
Wracamy do maleńkiego Św. Łukasza.
Po drugiej stronie placu druga cerkiew Św Mikołaja. Ta jest większa i nowsza (początek XX wieku)
Wracamy na główny plac miejski
A z niego wychodzimy na miejskie mury skąd widać pobliską marinę.
I zaparkowany wycieczkowiec
Wychodzimy przez bramę Škurde
Tu widać jak miejskie mury łączą się ze skałami wzgórza a wśród nich poprowadzone są mury forteczne broniące dostępu do miast od tamtej strony.
To koniec naszej przechadzki po Kotorze. Byliśmy tu 2 godziny i obeszliśmy chyba wszystkie jego uliczki. Nie zwiedzaliśmy wnętrz i muzeów no i nie wspięliśmy się na fortecę. Nie da się poczuć klimatu miasta w takim tempie ale wystarczyło czasu żeby się nim zauroczyć. Następna wizyta na pewno będzie z noclegiem tak by poznać też wieczorny i nocny Kotor.
Opuszczamy miasto ale zostajemy jeszcze w Czarnogórze.
cdn.