Już podczas ostatniego cro-rejsu było pewne, że czas na przerwę z Jadranem, zarówno morską jak i lądową. Chorwacja piękna jest i z pewnością jeszcze nie raz będzie to moje miejsce na wakacje , ale trzeba zobaczyć jeszcze jakiś inny fragment świata, co najmniej Europy... Pomysłów tyle, że życia mi braknie, a z pewnością i kasy na realizację chociaż cząstki tego, co jest na liście najwyżej .
Na początek więc może Grecja? Żeglując sobie ubiegłorocznego września, gdzieś na wysokości Hvaru, namawiam Jędrka na kolejny wspólny rejs, tyle że po Cykladach. Tuż przed tamtym wypadem zaczęłam się zachwycać tymi wyspami w relacji KOL-a, toteż pomysłu na grecki rejs szukać nie musiałam .
No i może sprawdziłabym, jak to jest z cykadami na Cykladach , gdyby nie fakt, że Jędrek co prawda pomysł kupił i nawet zrealizował , tyle że w terminie dla mnie absolutnie niemożliwym do przyjęcia... Przełom sierpnia i września wybrał dlatego, że na ten termin miał chętne dwie osoby, które miały już doświadczenie w pływaniu po greckich wodach. Swój pierwszy grecki rejs zdecydował się więc odbyć z kimś, kto już zna tamtejsze żeglarskie realia. No to pływa sobie właśnie teraz bez nas , gdyż my z Grzegorzem absolutnie nie mogliśmy w tym czasie, o czym było wiadomo już późną jesienią, w momencie załatwiania czarteru łódki. Cała reszta chorwackiej załogi stwierdziła natomiast, że im póki co wystarczy pływanie we wrześniu po Chorwacji , no i wkrótce popłyną tam sobie na tydzień, oczywiście też bez nas, bo my już w listopadzie podjęliśmy decyzję ostateczną, że rok 2010 będzie bez Cro!
Tak więc już jakiś czas temu pewne było, dokąd nie pojedziemy, cały czas jednak nie było oczywiste, dokąd ruszymy. Grecja co prawda przewijała się jako temat główny, ale były też alternatywy.
Wiosną w rankingu wygrywały Kanary, najbardziej Gomera, ewentualnie Teneryfa. Po lekturze relacji nomada nawet dość mocno zaangażowałam się w realizację tego pomysłu, ale ostatecznie pokonały mnie koszty, trochę (mam nadzieję, że to stan przejściowy) nie do przełknięcia. Za dwa tygodnie na Kanarach wychodziło ciut za dużo , zwłaszcza gdy nie było szans na zaklepanie sobie dużo wcześniej jakiejś tańszej opcji, bo do końca nie było wiadomo, w które dokładnie wrześniowe tygodnie będziemy mogli wziąć urlop. Póki co na Kanary nie ma bezpośrednich lotów z Wrocławia, a dotarcie na inne miejsce wylotu (np. do Warszawy lub gdzieś do Niemiec) wymagałoby dodatkowych dwóch dni na podróż w obie strony, albo dodatkowej kasy, żeby dolecieć z Wrocławia i przesiąść się we właściwy samolot. Kanary będą więc innym razem, chociaż pewnie w wersji okrojonej do jednego tygodnia...
W końcu padło na Kretę . W zasadzie to nawet nie wiem, w którym momencie ten kierunek stał się priorytetowy. W każdym bądź razie wtedy, gdy Buber zasugerował Cyklady z Krety, to zupełnie nie Kreta była mi w głowie, tylko właśnie Kanary . Co prawda kiedyś tam, po przeczytaniu relacji popełnionych przez zawodowca i janusza.w. , Kreta przez jakiś czas śniła mi się po nocach , ale w końcu przestała... Z pewnością w dużej mierze do ostatecznego wyboru tegorocznego wakacyjnego kierunku przyczyniła się relacja Doctora Wu , podczytywana właśnie w momencie, gdy przyszła pora na moją decyzję. Dziękuję za tę inspirację .
Gdy wybór Krety był już na 100 % pewny, trzeba było się zastanowić, jaką wybrać opcję dotarcia tam. Jedno było oczywiste, że jednak nie autem, bo wówczas połowę urlopu spędzilibyśmy w podróży, a na ten rok z różnych względów taka opcja nie bardzo nam się uśmiechała. Poszliśmy trochę na łatwiznę i wykupiliśmy wczasy w biurze podróży. Dla mnie to dość nietypowa sytuacja, bo w zasadzie poza jednym czerwcowym urlopem nad polskim morzem w czasach, gdy dzieciaki miały lat kilka, nigdy dotąd na takich wczasach nie byłam. Wychodzę z założenia, że sama dla siebie jestem najlepszym biurem podróży, zobaczymy więc, jak sobie psychicznie poradzę z taką zmianą . Szoku może aż tak wielkiego nie będzie, bo profilaktycznie wyszukałam ofertę przelot + spanie bez wyżywienia, a więc już na Krecie, tak czy owak, będę musiała sobie (a w zasadzie całej naszej czwórce, gdyż lecą z nami jeszcze Ula i Maciek) całą resztę zorganizować na miejscu. Raczej nie ma takiej opcji, żeby to były wycieczki wykupione u rezydenta . Na kilka dni wynajmiemy sobie autko i wówczas będę miała pole do popisu , a trochę pobyczyć się na plaży też nie zawadzi ...
Jeszcze tylko tydzień i ciut i okaże się, czy decyzja o Krecie 2010 była właściwa...
SPIS TREŚCI
1. Droga do... - str. 3
2. Stavros - str. 4-5 oraz str. 34 -41
3. Drapanias - str. 5 + str. 9
4. Potamida, wąwóz Topolia - str. 5 + str. 9
5. Elos - str. 6
6. Chrysoskalitissa - str. 6 + str. 7 + str. 9
7. Elafonissi - str. 6 + str. 10
8. Z Elafonissi do Falassarny przez Plokamianę i Amigdalokefali - str. 7 + str. 10
9. Falassarna - str. 7 - 8 + str. 10
10. Kissamos - str. 8 + str. 12
11. Rejs na Balos - str. 8 - 9 oraz str. 10 i str. 12
Uwaga techniczna:
W związku z tym, że na naszej "wyprawie" zdjęcia robił również Maciek i w końcu mam do nich dostęp, do powyższych odcinków dodałam ich trochę w formie foto-suplementu.
W nowo ukazujących się odcinkach zdjęcia moje i Maćka będą się przeplatać.
12. Imeri Gramvousa - str. 10 - 11
13. Balos - str. 11 - 12
14. W drodze z Rethymnonu do Spili - str. 12
15. Spili - str. 13
16. Fajstos - str. 13 - 14
17. Matala str. 15
18. Dolina Amari - str. 15 - 16
19. Płaskowyże Krapi i Askifou - str. 16 +str. 21
20. Wąwóz Imbros - str. 17 - 18
21. Komitades - str. 18
22. Anopoli i Aradena - str. 19
23. Aradena - str. 19
24. Ilingas - str. 20
25. Vrisses - str. 21
25. W drodze do Paleochory przez Kandanos - str. 21
26. Paleochora - str. 21 - 25
27. W drodze z Paleochory do Chani przez Azogires, Temenię, Radovani i Epanochori - str. 25
28. Półwysep Akrotiri: Agia Triada - str. 25 - 27
29. Półwysep Akrotiri:Monastyr Gouvernetou - str. 27
30. Półwysep Akrotiri: Jaskinia Arkoudiotissa - str. 27 - 28
31. Półwysep Akrotiri: Ruiny Katholiko - str. 28 - 29
32. Souda - str. 29
33. Chania - str. 29 - 33
34. Powrót do domu... - str. 41