Z Grekiem Zorbą w tle czyli Kaloszem po Krecie

Pokręcimy się teraz uliczkami gdzie dawnej mieszkała głównie turecka biedota. Poza nielicznymi wyjątkami, wyglądają tak, jakby przez lata niewiele się tu zmieniło...

Po upływie czasu to już nie pamiętam, które fotki były zrobione w dzielnicy tureckiej, a które w żydowskiej i weneckiej ?
Bo na pewno są ze wszystkich tych miejsc, niektóre nawet daje się zidentyfikować...

Przy uliczce Gavaladon znajduje się kościółek Aghios Elaftherios - w 1637 r. była to świątynia parafialna ufundowana przez wenecką rodzinę Skoredili - Marafani.



Przez wieki oczywiście kościółek kilka razy przebudowano, w czasach tureckich częściowo zamieniając na mieszkania. Wejście do tej części kościółka, jaka pozostała świątynią, jest z przeciwległej strony do tego, co widać na zdjęciu powyżej. O dziwo - otwarte .

Na ulicy Hatzimichali Daliani znajduje się kolejny charakterystyczny i zabytek Chani: meczet Aga Tzamizi, a właściwie to, co z niego pozostało, czyli minaret Ahmet Aga.











Wycieczka po uliczkach chanijskiej starówki dobiegła końca. Zostały nam tylko odwiedziny na hali targowej...

Jestem, czekałam na koniec spaceru, żeby sobie w całości pospacerować.
Chania mnie też urzekła, wręcz całą pochłonęła. To był wspaniały spacer po faktycznie najpiękniejszym miasteczku Krety. Było przeuroczo.

dangol napisał(a):Wschodnią część skweru zamyka potężny kościół Agios Nikolaos.

M



Pierwotnie prawosławny, w 1320 rpku przebudowany przez Wenecjan na świątynię katolicką klasztoru dominikanów. Potem Turcy przekształcili kościół w meczet Sułtana Ibrahima - główny meczte Chani. Z tych czasów pozostał wysoki minaret Hiougkar Tzamizi. Na początku XX wieku świątynię znów przekształcono w kościół prawosławny...

Te dwie wieże chrześcijańska i muzułmańską są jak symbol przeszłości tej wyspy i miasta. Robi wrażenie.
Ze zdziwieniem czytam, żeby prawosławna duża świątynia była zamknięta w zasadzie bez powodu. Nie przypominam sobie takiego przypadku ani w Rumunii ani w Grecji. Myślę, że sprawdzaliście nie tylko wczesnym rankiem.

Oprócz wczesnego ranka, także porą okołopołudniową, ale po sjeście i wieczorem - już nie. Być może dlatego...

Miejska hala targowa - Dimotiki Agora - położona jest na skraju starówki. Naprzeciwko głównego wejścia, tam gdzie obecnie stoi hotel Kydon, mieścił się kiedyś London Bar opisany "Greku Zorbie"...
Agora to neoklasycystyczna budowla wzniesiona w latach 1911-13 wg projektu lokalnego architekta wzorującego się na hali w Marsylii. Postawiono ją na miejscu weneckiego fortu Piatta Forma , rozbierając część murów miejskich.
Obszerny budynek, kryty częściowo przeszklonym dachem, zbudowany jest na planie równoramiennego krzyża, z czterema wejściami.

Hala ożywa na dobre dopiero o 9-tej , więc nie skoro świt . Gdy w poniedziałek dotarliśmy tu niemalże wprost z autobusu (a więc było ciut po 8-mej), większość stoisk była jeszcze zamknięta. Nas interesowały te miejsca, żeby można było przysiąść i zjeść coś lokalnego na śniadanie, na to była jednak za wczesna pora. Musieliśmy iść najpierw na poranną kawkę do portu , a potem wrócić na halę na śniadanie. Na szczęście to niedaleko

Do której hala jest czynna? Nie wiem... Na pewno była jeszcze około 14-tej...

Wewnątrz można kupić całe mnóstwo produktów spożywczych oraz "niejedzeniowe" różności. Wiele stoisk czeka pewnie tylko na turystów , ale świeże ryby, mięsko, warzywa i inne takie mają wzięcie także u Kreteńczyków .

Ryby owoce nigdzie nie są tanie ... no może wschód, Tajlandia, Goa i takie tam.
Ale tak po cenach widzę, że przynajmniej krewetka to jeszcze raz tak droga jak we Włoszech.
W okolicach Wenecji kupujemy co najmniej takie, jak nie większe za 8 - 10 euro, a świeżutką dużą szarą maksymalnie za 12.
Chyba wyspy jednak ... to już z reguły są droższe.

A druga rzecz, to zdaje się murenę widzę ... a kiedyś czytałem, że ona niejadalna bo zawiera coś tam (już nie pamiętam co:?) co powoduje jakąś chorobę. A tu się okazuje, że nią handlują !

Przepraszam, że tak przyziemnie o cenach ... ale jak widzę "dary morza" to nie mogę przejść obojętnie.

Pozdrawiam.

mariusz-w napisał(a): o cenach ... ale jak widzę "dary morza"

albo dary

albo cena

nie uważacie

longtom napisał(a):

mariusz-w napisał(a): o cenach ... ale jak widzę "dary morza"

albo dary

albo cena

nie uważacie

Wcale nie ... bo to cenne dary !
Tomku ... Ty wiesz wszystko ... to co z tą mureną - jak jest naprawdę ?

mariusz-w napisał(a):Tomku ... Ty wiesz wszystko ... to co z tą mureną - jak jest naprawdę ?

Ja jestem wykształcony kompleksowo, ale miejscami pobieżnie .

Z murenami kontaktów nie miałem, ani w naturze, ani kulinarnie.

Z mureną to najlepiej do Leona.

longtom napisał(a):Ja jestem wykształcony kompleksowo, ale miejscami pobieżnie .

Z murenami kontaktów nie miałem, ani w naturze, ani kulinarnie.

Rozumiem ...
Dziękuję za chęci ... a Leonowi dam spokój, bo się pewnie do sezonu szykuje !

Ale w tym wątku co podałeś też murenę jedzą !
To pewnie coś tak jak u nas z niektórymi grzybami np. zielonką.

Pozdrawiam.

mariusz-w napisał(a):A druga rzecz, to zdaje się murenę widzę ... a kiedyś czytałem, że ona niejadalna bo zawiera coś tam (już nie pamiętam co:?) co powoduje jakąś chorobę.

Tam zaraz "niejadalna"
Z rybami , tak jak z grzybami - wszystkie są jadalne . . . niektóre jako ostatni posiłek


Pozdrawiam
Piotr