Zostałem zatem sam.
Sam na sam z problemem braku walizki, z uciekającym czasem i groźbą paragrafu w umowie z wypożyczalnią („w przypadku nie zgłoszenia się po samochód w ciągu godziny wypożyczalnia obciąża wypożyczającego opłatą administracyjną 40 euro, kwotą za jeden dzień wypożyczenia – 40 euro oraz wypożycza samochód komuś innego i co nam pan zrobisz???”).
Sam z wózkiem z bagażami. I sam ze świadomością, że o tej porze (minęła już grubo ponad godzina od przylotu) to powinniśmy już wyjeżdżać z Madrytu w stronę campingu przy granicy z Portugalią, w przytulnym Caceres…
I pognaliśmy z tym wózkiem jak najszybciej w stronę busa, który zawiózł nas do Hotelu Auditorium, gdzie czekać miał na nas piękny i pachnący Citroen Berlingo (cholera... chyba jednak to był Renault Kangoo) .
Po załadowaniu bagażu pobiegłem oddać wózek i pobrać żeton na drogę powrotną. I cóż się dziwnego okazało?
Że żetony są jakby jednorazowe, że nie sposób wydobyć ich z powrotem! Dziwne to, bo zdecydowanie zniechęca do odwożenia wózków na jakieś wspólne miejsce. Ot taka ciekawostka, za której poznanie zapłaciliśmy 4,20 pln, a Wam przekazuję ją bezpłatnie.
Do Hotelu Auditorium dostaliśmy się w około 20 minut.
Na szczęście samochód na nas jeszcze czekał, a przy dwóch stanowiskach nie było żadnych klientów.
Dalej sprawy potoczyły się tak:
pan znający angielski zajął się (na moją małą prośbę) obdzwanianiem szeregu miejsc, gdzie można było się czegoś dowiedzieć na temat naszej zgubionej walizki. Miejsc był jak wspomniałem szereg, bo spod pierwszego numeru skierowano go pod następny i tak kolejno i kolejno. W ostatnim miejscu pan się dowiedział, że bez problemu mogę sobie zrobić zakupy – nabyć to, co pozostało w zagubionej walizce i w kwocie 50 euro za osobę i na dobę! Rzecz jasna podeszliśmy do tego komunikatu dość sceptycznie – jak ja potem odzyskam tę kasę? Co, gdy się okaże, że pan nam nałgał? Komu powiem, że tak mi obiecał pracownik wypożyczalni samochodów?
W czasie, gdy pan anglojęzyczny załatwiał nam sprawę zagubionego bagażu pan iberojęzyczny przygotowywał dla nas umowę i fakturę…
W pewnym momencie zagadnąłem go tak: „a co gdybym oddał auto o dzień wcześniej? czy zwrócicie mi wówczas kasę za ten dzień?”.
Bo kombinowałem sobie tak… Doba na campingu kosztuje około 40 euro, czyli tyle samo, co wypożyczenie na dzień auta. Zatem – jeśli oddam auto dzień szybciej to zyskam 40 euro, które zamieni się w 80 euro, gdy dodam do 40 euro za camping. A 80 euro kosztuje właśnie hotel, w którego podziemiach wypożyczamy samochód. Byłaby wspaniała niespodzianka dla naszej rodziny i to bez podniesienia kosztu wakacji!
Spytałem więc „a co gdybym oddał auto o dzień wcześniej? czy zwrócicie mi wówczas kasę za ten dzień?” i uzyskałem odpowiedź, że w ogóle mi się to nie opłaca, bo auto zarezerwowałem z dużą zniżką (bo w styczniu), a teraz ceny są znacząco wyższe, no i wychodzi, że moja aktualna rezerwacja na 15 dni jest o kilkadziesiąt euro tańsza, niż na 14 dni kupiona tu i teraz. A żeby zmienić rezerwację, to muszę anulować starą i zrobić nową.
Podziękowałem za to wyjaśnienie i szczere i uczciwe postawienie sprawy – fajne chłopaki z tych Hiszpanów – pomagają, wspierają, doradzają… lubię ten kraj, to nie to co w… no gdzieś indziej.