napisał(a) Krystof » 21.11.2014 10:48
Kilkudniowy pobyt postaram się przedstawić za pomocą kilku krótkich sentencji tematycznych i bez zbędnego rozwlekania.
Etiuda 1.
Walizka
Przypominam, że pośpiech, który kazał nam ominąć miasteczka i zatoczki Algarve spowodowany był koniecznością rychłego odbioru walizki.
Więc spieszyliśmy się owego 22 lipca strasznie, bo tego dnia walizka miała dotrzeć z Madrytu drogą powietrzną do Jerez de la Frontera, a stamtąd kurierem na camping w El Puerto de Santa Maria!
Więc pierwsze, no drugie słowa, jakie wypowiedziałem po wejściu do recepcji brzmiały „no to gdzie jest moja walizka, por favore!?”.
Bez znajomości języków obcych wiadomym było, że pani campingowa nie ma zielonego pojęcia na temat zielonej walizki z zielonej Polski.
Ale uspokajała, że walizka na pewno dotrze – że jest takie miasto, jak Jerez de La Frontera, a tam jest lotnisko, i w Madrycie jest lotnisko, więc co?
Prosta logika wskazuje, że suma tych informacji tworzy pozytywną opowieść o mojej walizce, która niebawem dotrze na camping Las Dunas w El Puerto de Santa Maria w prowincji Cadiz.
A że jej teraz jeszcze nie ma to przypadek.
Przypadkowo nie było jej również po południu, gdy – przy okazji kupna bagietek – spytałem też o nią. I nie było jej wieczorem, gdy wracaliśmy z plaży.
A rano?
Następnego dnia rano nie było jej również.
I w obiad też nie.
I po południu nie!
Aż tu nagle…
Wracamy sobie z plaży lub spaceru (raczej to pierwsze, bo na spacerze dobrze jest mieć komórkę, a na plaży niekoniecznie), patrzę – a tu w telefonie nieodebrane połączenie hiszpańskie!
I dzwonię, a tu odzywa się pani z recepcji campingu Las Dunas (aż dziwne, że nie z Lizbony, Caceres, tudzież Madrytu!), że czeka u niej kurier z walizką!
Moją walizką!?
W tym samym momencie podjeżdża do mnie na rowerze obsługa campingu i w tą samą narrację uderza – „szybko, szybko, na portierni, recepcji czeka kurier z pana walizką” – czyli moją!
Biegnę więc, dyszę, bo do recepcji daleko, a taki kurier to ma dużo pracy i czekać nie powinien, więc lecę, lecę!
I wpadam na tą recepcję zimną, bo klimatyzowaną, i patrzę, a tam jest!
I kurier gruby i spocony i walizka gruba, moja, wypchana!
Kurier niespiesznie daje mi do podpisania kwity, przekazuje walizkę… i…
koniec…
Koniec, finito.
Koniec i kropka.
Nic więcej.
Noc.
„Oto walizka”.
Mam walizkę.
Jestem trochę zawiedziony…
odbyło się to tak bezemocjonalnie…
tak zwyczajnie, jak gdybym nie czekał na tę walizkę tydzień, jak gdybym nie dzwonił w jej sprawie codziennie!
A ten stres na lotnisku?
A te zakupy w decahlonie?
A te braki, niedogodności, tęsknoty?
Jednym głupim podpisem przekreślam trud i stres.
Kurier wychodzi, ja zostaję, walizka zostaje…
Idę zdeptany trudem, upałem, oczekiwaniem ciągnąc w kurzu swą walizkę…
Właściwie to jadę autem… Pomyliło mi się przed chwilą, zapomniałem – pojechałem na recepcję autem, bo „taki kurier to ma dużo pracy i czekać nie powinien, więc lecę, lecę!”, znaczy jadę, jadę, pojechałem.
Wszyscy na mnie czekają.
To znaczy sąsiedzi i inni tam nie, ale żona, dzieci…
Walizkę otwieramy uroczyście.
Kryją się w niej cuda, więc pośpiech nie jest zalecany – trzeba się delektować każdą chwilą.
Nieśpiesznie kontemplujemy zamek, odkrywamy, że guma spinająca walizkę jest przetarta…
Otwieramy.
Otwieramy, a tam…
…ręczniki, materace… jakże banalne przedmioty… nic nieoczekiwanego, żadnego zachwytu…
Jedynie dzieci potrafią się cieszyć po dziecięcemu – „kisiel, kisiel, zrobimy sobie kisiel”.
Otchłań walizki obnaża również braki – „gdzie nasz palnik?”, „o, jednak nie mamy młotka”, „hmmm, śledzie musiały zostać w piwnicy…”.
To prawie koniec opowieści o walizce.
Ciąg dalszy jest mniej pasjonujący, choć również uciążliwy:
Jak spakować do bagażnika jeszcze jeden duży bagaż, skoro bagażnik nie zmieści już nawet szpilki?
Jak się spakować do samolotu?
Jak odzyskać kasę od przewoźnika za zakupy w decathlonie?
Dodam, że nie znam jeszcze odpowiedzi na trzecie pytanie… Wprawdzie od zaginięcia walizki minęły już cztery miesiące (gdy to piszę jest listopad), jednak odpowiedzi, jakie otrzymuję od linii Airberlin są od wymijających po odmowne.
W kolejnym odcinku zdjęcia i Etiuda 2.
Co robić El Puerto de Santa Maria?