4 lipca
...a morze jest obecne! Oto dowód:
Po śniadaniu udajemy się na mały rekonesans.
Chcemy zobaczyć miasto, przy okazji namierzyć jakąś sensowną plażę. Najbardziej chyba znana - Trstenica - odstrasza nas liczbą użytkowników; z trudem dałoby się znaleźć skrawek miejsca dla naszych materaców i ręczników. Obok nas przechodzi grupa rodaków, komentujących głosami pełnymi rezygnacji: "wczoraj nie było tylu ludzi...". Cóż, niedziela!
A zatem rzut oka na mapę i decydujemy się na jazdę na plażę Divna, choć to niezły kawałek od Orebiča (prawie 25 km w jedną stronę).
I to jest to: choć i tam jest sporawo ludzi, to o wiele mniej niż na Trstenicy. Cisza, spokój, choć dno mogłoby być mniej kamieniste...
W drodze powrotnej wpadamy do Trpanja. Ot, taka sobie mieścina. W knajpie tuż przy porcie chcemy zjeść pizzę, ale widok obrusów, sprawiających wrażenie nie zmienianych od co najmniej miesiąca, skutecznie nas od tego zniechęca.
W drodze powrotnej nie wytrzymuję i wyskakuję na chwilę z samochodu, by uwiecznić mijane widoki...