Kolejny poranek nie wygląda tak źle jak poprzedni - trochę chmur, nieco błękitu, szanse na słońce. Zatem decydujemy sie wyruszyć w trasę. Został nam zupełnie nie rozpoznany dotąd najbardziej na pónocny wschód wysunięty fragment Teneryfy. Niektórzy określają kształt wyspy jako kaczkę - Punta de Teno na zachodzie to jej kuper, wąwóz Masca ze swoim wylotem do oceanu znajduje się tuż pod tym kuprem, natomiast nas teraz interesuje kaczy dziób.
Wskakujemy na trasę szybkiego ruchu w kierunku stolicy wyspy, Santa Cruz. Wkrótce jedziemy już odcinkiem, który dwukrotnie wcześniej przemierzaliśmy guaguą - kanaryjskim autobusem. Przez okno samochodu pstrykam nieco rozmazaną tęczę, gdyż centrum wyspy ginie w niskich chmurach, a wkrótce zjeżdżamy z szosy w bok. Mamy zamiar zatrzymać się po drodze w Guimar, słynącym z piramid Guanczów.