napisał(a) Franz » 10.11.2011 01:48
Rzeczywiście, nie trwa długo i osiągamy grzbiet, na który jeszcze przed chwilą zadzieraliśmy w górę głowy. Dokładnie - wchodzimy na małą przełączkę, zostawiając po prawej ręce porośnięty częściowo skalny nos, za którym w dali rozciąga się północno-zachodni kraniec Gran Canarii od Agaete po Punta de Sardina.
Zaś w drugą stronę, do tego momentu zupełnie dla nas niewidoczną, rozciąga się widok na Barranco de Guayedra z wijącą się wstążką szosy, którą rozpoczynaliśmy poprzedni dzionek. Podnosimy wzrok wyżej, tam gdzie opadają stromo w kierunku morza skały Tamadaby.
Dalsza trasa nie biegnie jednak grzbietem, gdyż ten wznosi się zbyt szybko. Królewska Droga prowadzi znów łagodnie po północnej stronie grzbietu, nadrabiając zakosami jego szybko rosnącą wysokość.
Ścieżka w wielu miejscach jest sztucznie umocniona kamiennym fundamentem, zabezpieczającym przed zniszczeniem trasy strumieniami wody, które zapewne po ulewach tędy spływają. Kolejny zakos wprowadza nas w łagodniejszy teren, porośnięty wysokimi sosnami, zaś pomiędzy gałęziami, zakończonymi długimi, miękkimi igłami, wyłania się na sąsiedniej Teneryfie El Teide.