Powracamy z Madery do głównego tematu.
Kolejny dzień mamy zamiar poświęcić na poznanie północnego zachodu wyspy. Z grubsza przygotowujemy plan dnia, porównując opisy w przewodniku i zdjęcia w albumach Sancha z mapą Gran Canarii. Kilka ciekawych miasteczek prosi o zajrzenie do nich, a najbardziej interesująca wydaje się nazwa jednego z nich: Teror.
Ruszamy zatem w trasę. Nie kierujemy sie jednak bezpośrednio do pierwszego z miasteczek, tylko za Santa Maria de Guia zjezdżamy z głównej szosy w boczną. Widać stąd potężny wiadukt ponad doliną - tym wiaduktem będziemy wracać, podczas gdy nasza boczna trasa wije się po zboczach pociętych wąskimi, głębokimi żlebami. Zatrzymujemy się w Cenobio de Valeron.
Jest to największe przedhiszpańskie stanowisko archeologiczne na wyspie - obejmuje prawie 300 wydrążonych w skałach jaskiń, położonych na wielu poziomach i często połączonych ze sobą. Niestety, kompleks znajduje się akurat w trakcie prac konserwacyjnych i nie ma możliwości zajrzenia do środka - musimy się zadowolić tym, co widać z zewnątrz.
Jaskinie zostały wydrążone przez Guanczów - pierwotnych mieszkańców archipelagu. Donoszą o nich europejscy żeglarze, którzy zawitali tu na przełomie XIV i XV w., opisując tubylców, jako postawnych blondynów o niebieskich oczach. Sama nazwa tego ludu - guanches - wywodzi się od słowa "guan" oznaczającego człowieka oraz słowa "che" (również "achinch"), określającego białą górę, czyli Teide na Teneryfie.
Obecnie naukowcy nie są w stanie ustalić pochodzenia guanczów. Różne hipotezy próbują powiązać rdzennych mieszkańców wysp z Celtoiberami, Baskami, a nawet z Wikingami. Badania językoznawcze wskazują jednak na bliskie pokrewieństwo z Berberami, którzy również mieli na Wyspy Kanaryjskie najbliżej ze wszystkich.
Zatrzymujemy się najpierw poniżej jednego z większych skupisk skalnych otworów, potem podjeżdżamy kawałek dalej i spoglądamy na kolejne. Żal mi, że nie wolno wejść do środka. Trochę mnie kusi złamanie zakazu, ale w końcu daję za wygraną - niech zostanie rąbek tajemnicy...
Zostawiamy Cenobio de Valeron oraz zupełnie pustą i nieuczęszczaną drogę, wyjeżdżając za doliną na główną, ruchliwą trasę.
