Czas rozpocząć drugi tydzień urlopu
odpalamy i ruszamy na...
Pag!Po drodze spojrzenie na mury Stonu:
i już wkrótce jesteśmy na autostradzie
(jeszcze trochę drogi przed nami)
:
szczęśliwie ruch umiarkowany, więc szybko docieramy na naszą wyspę
Bardzo liczyliśmy na to, że po drodze do Pagu załapiemy się na wyborną jagnięcinę w Dinjiška. Wielkie było rozczarowanie, gdy się okazało, ze tego dnia zwierzę uciekło
(jeżeli ktoś ma inne sprawdzone namiary na sprawdzoną jagnięcinę- czekam
) Rad nie rad trzeba było zadowolić się innym gatunkiem mięcha...
Dodam, śledzącym od początku nasze losy, że zmierzamy oczywiście do apartamentu u Any (to juz trzecia na tegorocznym szlaku), tak bowiem nazywa się córka gospodarzy, z którą dzielnie konferowałam dopełniając niezbędnych formalności. Zostawiamy miasteczko w tyle, mijamy Bošanę, 15 południk (kiedy czytałam to w relacji Mikromira, czułam, ze chodzi o ten sam dom
) wita nas sv.Marko z całym swym spokojem, zapachem traw, beczeniem owiec...tęskniliśmy za tym miejscem. W zeszłym roku dzień w dzień pokonywaliśmy tę drogę, w poszukiwaniu urokliwych małych zatoczek. Teraz mamy to na wyciągnięcie ręki.
Gospodarze okazują się niezwykle miłymi, kontaktowymi osobnikami, apartament bez zastrzeżeń (miejsca aż nadto dla 3 osób). Jest suuuuper!
Poprzednio, akurat koło tego domu była na tej wąskiej drodze dziura, obok której mój mąż każdego dnia ćwiczył uniki, czasem trzeba było w tym akurat miejscu minąć się z innym autem
Do głowy by nam nie przyszło, że....
Teraz to nawet utwardzili "ulicę". Czego się nie robi dla turystów
Obyśmy tylko...nie rozjeździli tego Pagu....