Między Trpanjem a Orebičem Wieczorem, po powrocie z wyjazdówki stwierdziliśmy, że chyba zanosi się na zmianę pogody. W naszym uroczym domku przywitał nas nieuroczy zapach…a dokładnie w jednej małej jego części, zaanektowanej wcześniej przez naszą córkę…
Stare kamienice, stara kanalizacja, cóż, bywa. Ta, która wcześniej zrobiła zakaz wstępu do najładniejszej łazienki, teraz kilka razy na dzień miała śpiewać „u drzwi twoich stoję panie”. Na szczęście rodzice niewyrodni, więc zmiłowanie było, ale…zemsta też była- córcia musiała odstać swoje w kolejce
Obawy co do zmiany pogody okazały się przesadzone, bo w kolejne dni zwyczajowo przypiekało słoneczko, ale takiej wilgotności, jaka nastąpiła dzień później to ja w Chorwacji jeszcze nie zaznałam!
Zwłaszcza podczas wieczornego spaceru miało się wrażenie, ze oddycha się parą. Ale dość o pogodzie!
Zdarzył się ważniejszy temat, bo o to miało dojść do…spotkania cromaniaków na Peljeszcu, które zwołała niesamowita niewiasta o imieniu Basia!( Basieńko, ściskam Cię tu mocno i serdecznie!)
Początkowo grono miało być większe, ale nie zgłosiła się jedna rodzinka, więc, cóż- niezobowiązująco umawiamy się na plaży (wiadomo- na Dubie!-nie było to co prawda w połowie drogi między Trpanjem a Orebiczem, ale prawie).
Kiedy zeszliśmy na plaż i kierując się do jej połowy poszukiwaliśmy znaków szczególnych, które podała nam Basia, mając również świadomość, że i nas trzy pary oczu wypatrują
doszukując się w naszym wyglądzie zgodności z podanym przeze mnie rysopisem, przyszedł mi do głowy motyw muzyczny w filmu z Louis de Funes’em „Wielka włóczęga”, kiedy to znakiem rozpoznawczym podczas zakonspirowanego spotkania w łaźni tureckiej był „odgwizdany” fragment piosenki.
Nam szczęśliwie udało się odnaleźć bez gwizdania
spotkaliśmy przesympatyczną rodzinkę-Basię i jej chłopaków
i cóż…niech żałują ci, którzy nie dotarli na ten czas! Kochani, uważam, że fantastyczną jest idea tych spotkań(a jeszcze fantastyczniejsi pomysłodawcy- brawo Telepol, brawo Basiulinek!), a wiem, że na Peljesczu cromaniacy pracują nad tym od jakiegoś czasu, by stało się to pewną tradycją. I super! I super więc być musiało, skoro c.d.n:
Orebič wieczorem przy samiućkim porcie