20.07 (niedziela)
Dzisiaj znowu wybieramy się do Dubrovnika, ale ponieważ już go dosyć dokładnie zwiedziliśmy rok i dwa lata temu, naszym celem staje się Lokrum (też nie po raz pierwszy
). Wycieczka na tę wyspę, zwaną wyspą miłości, ma na celu głównie plażowanie i podziwianie "życia podwodnego".
Koło południa wypływamy z dubrovnickiego portu przy murach i małą łajbą udajemy się na piękną zieloną wyspę.
Widoki na oddalający się Dubrovnik:
I cel naszej podróży
:
Po drodze mijamy ogromny statek Costa Fortuna (w ubiegłym roku też tu był
):
Dobijamy do brzegu Lokrum:
A oto plan wyspy:
Jest to rezerwat przyrody, w którym leniwie przechadzają się pawie. Można też spotkać żółwie i podobno papugi (tych ostatnich nie widzieliśmy). Ponadto na wyspie znajdują się ruiny klasztoru Benedyktynów, gdzie warto przysiąść w restauracji na małe co nieco, ogród botaniczny, słone jeziorko zwane Morzem Martwym oraz ruiny fortu zbudowanego przez Francuzów w 1808 roku.
Znając już trochę atrakcje wyspy, najpierw ruszamy na plażę. Jest strasznie gorąco, a dotarcie z Orasaca zajęło nam tu w sumie ponad godzinę. Marzymy o kąpieli. Warunki są idealne - na wielkich głazach prawie nikogo, drabinki spuszczone ze skał do wody.
Bierzemy maski i fajki i ruszamy badać życie podwodne
A jest na co popatrzeć! Wzrok przykuwają niezwykłej urody jaskrawe rybki. Cudownie jest
Odpoczywamy na głazach z urzekającym widokiem na Dubrovnik:
Po jakimś czasie ruszamy na spacer po wyspie, najpierw w stronę słonego jeziorka:
Za nim krajobrazy niemal księżycowe, ale jakie niesamowite:
Zauważamy pawicę z młodymi:
Zataczamy kółko, po drodze kolejny paw, tym razem na drzewie:
A jeden nawet rozłożył ogon, specjalnie dla mnie
:
Zaczyna nam burczeć w brzuchu, ruszamy więc w stronę ruin klasztoru, gdzie urządzono restaurację (pięknie tu!), żeby coś przekąsić:
Kusimy się na naleśniki z lodami i czekoladą. Pycha! W sam raz na taki upalny dzień jak dzisiaj.
Pozostaje nam jeszcze wspinaczka na fort francuski. Z góry roztaczają się niesamowite widoki
:
Pobyt na wyspie kończymy spacerem po ogrodzie botanicznym, jednak rośliny tu zgromadzone nie robią na nas wielkiego wrażenia.
Czekamy na łódkę, która zabierze nas na dubrovnicką Starówkę. Dobijając do murów, mijamy grających w piłkę wodną. Piłka ląduje tuż przed naszą łajbą
:
I znowu jesteśmy w Dubrovniku
Jednak marzymy już o tym, żeby znaleźć się na campingu i zjeść kolację. W planach mamy grillowanie pljeskavicy zakupionej w Konzumie. Podchodzimy do niej nieufnie (bo czy taki "półprodukt" może być smaczny?), ale okazuje się przepyszna! Polecam wszystkim pljeskavicę z firmy Podravka, smakuje prawie tak dobrze jak w restauracji
: