18.07 (piątek)
Dzisiaj niestety opuszczamy piękny, zielony Peljesac i plażę Divna. Pakujemy się, robimy pożegnalne zdjęcia. Jest dosyć pochmurno, więc nie jest nam tak bardzo szkoda:
Kierujemy się w stronę "stałego lądu", mijając piękne krajobrazy:
Mury w Stonie już przeszliśmy, więc jedziemy dalej:
Mijamy Dubrovnik, oczywiście przyjedziemy tu jeszcze (i to nie raz!):
Wyspa Lokrum (tu też będziemy
):
Ale, póki co, naszym celem podróży jest Żupa Dubrovacka i miejscowość Mlini. Znalazłam w internecie camping Kate, który wydał mi się ciekawy. Dojeżdżamy na miejsce. Niestety spotyka nas rozczarowanie - nie ma żadnych wolnych miejsc w cieniu, a do plaży strasznie daleko i stromo w dół. Już tak mieszkaliśmy - w Orasacu na campingu "Pod maslinom" i codziennie wspinaliśmy się z plaży do namiotu, klnąc w duchu. Ale temu campingowi daleko do "Masliny", jeśli chodzi o położenie i zaplecze sanitarne.
Podobno w pobliskiej miejscowości Srebreno jest camp Matkovica. Jedziemy więc go sprawdzić. Niestety po raz kolejny spotyka nas zawód. Camping malutki i bardzo zatłoczony, a do morza jeszcze dalej. Lubimy mieszkać pod namiotem właśnie dlatego, żeby mieć blisko do morza. Nie zamierzamy zostawać tu ani chwili dłużej. Zresztą Żupa Dubrovacka nie przypada nam do gustu. Wiem, że ma na forum wielu zwolenników, ale my, tylko przez nią przejeżdżając, nie zachwyciliśmy się. Być może wymaga bliższego poznania, bo na pierwszy rzut oka na pewno nie powala.
Przypominam sobie o campingu Solitudo w Dubrovniku. Co prawda w planach na tę część wakacji było głównie "bywanie" w tym pięknym mieście, jednak wyobrażałam sobie, że punktem wypadowym będzie jakieś spokojne miejsce z uroczym fragmentem wybrzeża. Jednak plany są czesto weryfikowane przez samo życie. A więc może i camping w Dubrovniku nie jest złym pomysłem. Mielibyśmy dubrovnickie "życie nocne" na wyciągnięcie dłoni.
Wspomniany camping jest położony na Półwyspie Babin Kuk, blisko portu. Miejsce ładne, zacienione, ale ogromne, a ja nie jestem zwolenniczką takich wielkich "kombinatów turystycznych". Zresztą jest tu strasznie drogo, około 260 kun za 2 osoby, namiot i samochód
Bez przesady!
Strasznie jesteśmy dzisiaj wybredni w wyborze ostatniego miejsca "zamieszkania" w Chorwacji. W końcu przypomina mi się Orasac. Camping "Pod maslinom" był o niebo lepszy od wszystkich, które dzisiaj widzieliśmy i na pewno dużo tańszy. Trudno, będziemy się znowu wspinać, wracając z plaży. A przynajmniej do Dubrovnika niedaleko (i wreszcie zobaczę Arboretum w Trsteno
).
Tak więc "lądujemy" na campingu "Pod maslinom", już po raz trzeci. Właściciel - Bożo, poznaje nas
. Camp jest szeroko znany na forum, więc nie będę się o nim dużo rozpisywać. Powiem tylko tyle, że warunki sanitarne bardzo dobre (chociaż w porównaniu do lat poprzednich, większe kolejki w toaletach; wniosek: wybudować jeszcze jeden budynek z sanitariatami), dużo cienia i dużo Polaków, co ma swoje dobre i złe strony (wiadomo, zależy na kogo się trafi).
Rozbijamy namiot i idziemy na plażę i do pizzerii (położonej tuż przy plaży), bo żołądek domaga się już posiłku. A pizza jest tu rewelacyjna
Woda cudowna, plaża ładna (taka, jaką ją zapamiętałam
) Jednak dobrze, że tu przyjechaliśmy!
Camping jest dobry, chociaż wcale nie mój ulubiony w Cro, o czym mógłby świadczyć nick na forum
Za to oliwki bardzo lubię i zjadam w Chorwacji w dużych ilościach
Widok z górnego poziomu pizzerii na "pierwszą plażę"
:
A oto "dalsza plaża", gdzie się wylegiwaliśmy, widziana od strony morza:
Można sobie pograć w piłkę wodną:
Pizzeria o zachodzie słońca:
I widoczek na miłe zakończenie odcinka
: