Popołudnie spędzamy na campingu. Pogody do plażowania niestety nie ma
A to nasz ostatni dzień na Makarskiej Rivierze. Jutro płyniemy ku zielonemu Peljesacowi
Ale póki co jesteśmy jeszcze w Żivogoscie. Robimy pożegnalną sesję zdjęciową.
Wjazd na camping:
Dla nas chyba najlepszy camp w Chorwacji:
Nasi znajomi wracają z wycieczki do Splitu. My byliśmy dwa lata temu, więc teraz odpuściliśmy. Split nie zrobił na mnie oszałamiającego wrażenia.
Przysiadamy więc w campingowym barze na ustawionych w krąg leżakach i zamawiamy "vino domaci" w plastikowej półtoralitrowej butelce
Trzeba uczcić ostatnią noc na Male Ciste
Nie jest nam jednak dane dopić wina na leżakach. W oddali, nad Makarską, zaczyna się błyskać. Błyskawic jest coraz więcej. Widzimy nawet przesuwającą się ścianę deszczu. Wkrótce i u nas zaczyna padać. Zmykamy więc do namiotów. Nie trwa to długo, pada maksymalnie 10 minut, chociaż niebo wokoło wygląda groźnie. Chmury zawisają nad Biokovem:
No i po strachu, myślimy. Burza przejdzie pewnie bokiem. W każdym razie już nie pada. Tymczasem nasz gospodarz zabezpiecza workami foliowymi przedłużacze. Śmiejemy się, że teraz to już bez sensu, musztarda po obiedzie.
No i oczywiście on ma rację, a nie my. Dopiero teraz zaczyna lać! Po raz kolejny uciekamy do namiotów, tym razem na dłużej...
Deszcz w końcu ustaje, ale czeka nas coś gorszego - zrywa się bora
Przeżyliśmy już kilkakrotnie borę pod namiotem, ale takiej jeszcze nigdy
Mimo, że nasz namiot jest wciśnięty pomiędzy drzewka oliwne, wiatr targa nim niemiłosiernie we wszystkie strony. Całą noc praktycznie nie śpimy.
15.07 (wtorek)
Rano nie jest lepiej! Bora wcale się nie uspokoiła. Wychodzimy z namiotu i oglądamy "zniszczenia". Prania, którego niestety nie zebraliśmy ze sznurka, musimy szukać w odległości kilku metrów. Przypięcie go klamerkami na nic się zdało. Dobrze, że przynajmniej schowaliśmy krzesełka pod auto. Idziemy zobaczyć morze. Wygląda wyjątkowo niespokojnie, ale i pięknie zarazem.
Sucuraj i góry Peljesca w tle:
Na wodach Jadranu unoszą się czyjeś materace i karimata, które komuś zwiało.
A my dzisiaj mamy płynąć promem
W takich warunkach. Ale w końcu kochamy przygody
Będzie ciekawie
Ale o tym w następnym odcinku