Ostatnio odcinek urwał się w połowie, więc nadrabiam zaległości. Będzie krótko - niestety
:(:(
Jak już wspomniałem pół dnia spędziliśmy w Osorze, ale głównym celem wycieczki było MAli Losnij. Wbrew nazwie jest to największa miejscowość na wyspie - w sumie jakieś 4 tysiące ludzi. Znowu czekała nas jazda zboczem góry, po dość wąskiej drodze - ale po tygodniu jazdy po podobnych trasach - nie był to dla mnie żaden problem
(chociaż jak się później okazało - najwęższe było jeszcze przed nami)
Dojechaliśmy bez problemu - bez problemu znaleźliśmy również parking. Bo warto dodać, że wjazd do centrum jest płatny, a nie warto się tam pchać chociażby ze względu na wąskie uliczki i... brak miejsca do zaparkowania. (W Mali Losnij uzupełniliśmy zapasy - jest duży market i zatankowaliśmy paliwko.)
Co nas uderza już na parkingu - to palmy. Na północy wyspy palmy owszem też są - ale dość małe - tutaj są jakieś takie bardziej zielone
i o wiele wyższe. Później w przewodniku czytamy, że miasto jest zielone przez cały rok, co nie jest takie oczywiste gdy spojrzymy na mapę... Ciepłe morze robi jednak swoje...
I chociaż widzieliśmy już na wyspie kilka pięknych miejscowości - widok Mali Losnij zachwyca nas wyjątkowo... Miejscowość większa od Cresu i chyba ładniejsza. Na pewno mniej kameralna, ale jednocześnie wyjątkowo czysta i kolorowa. Fakt, że byliśmy po południu, słońce pięknie świeciło i może wszystko się takie ładne wydawało?
Piękne jest nabrzeże, z wielkimi palmami, wokół knajpki i kilka statków, którymi można się popłynąć na wycieczki.(po sezonie ceny nawet o 50% niższe niż normalnie). Byliśmy po sezonie więc ludzi na prawdę niewielu. Jednym słowem spokój.
Po spacerze wzdłuż brzegu kupiliśmy wieeeelkie lody i ponad godzinę siedzieliśmy na ławce - gapiąc się na statki, które akurat wracały... Tak. Tam naprawdę odpoczywałem.
Fontanna z delfinami nie jest przypadkowa - podobno wokół wyspy pływają delfiny i często się zdarza, że podpływają one do płynących stateczków. Niestety - oprócz tych z pomnika - innych nie widziałem ;(
I jeszcze większe niestety... gdy to wszystko piszę czuje ogromny niedosyt. Miasteczko zwiedziliśmy dość pobieżnie, byliśmy tam tylko kilka godzin. Wszystko dlatego, że był to rekonesans - Mali Losnij i mieliśmy zwiedzić od rana następnego dnia - miała być też wycieczka statkiem... Niestety tak wyszło, że już tam nie pojechaliśmy. Szkoda - wielka szkoda...
Zobaczyliśmy za to (i to dość dokładnie) Beli - na północy wyspy. Będzie o tym w następnym - ostatnim odcinku. Pojawi się też Mussolini, Stalin i... sęp
Pozdravki.