Pewnie już nikt nie czyta... ale dokończyć trzeba...
Na początek trochę geografii wyspa Cres jest długa, wąska i... wysoka. Najwyższy szczyt ma około 600 m. npm. My postanowiliśmy zdobyć ciut mniejszy - a właściwie mniejsze: Televrina (588m) i Sv. Nikola (557m). Dwa szczyty - bardzo blisko siebie, do których idzie się jedną trasą - tzw. Osorscicą.
Po górach chodzę, gdy więc zobaczyłem niecałe 600 m.npm. pomyślałem, że to nic wielkiego, ot spacerek na górkę... No i przyznam, że górę zlekceważyliśmy...
Wyjechaliśmy z naszego pola około 10.00 i to był pierwszy błąd - bo o tej godzinie powinniśmy być już na trasie... Jak się okazało słoneczko - chociaż wrześniowe dało nam popalić. W każdym razie samochód zostawiliśmy na parkingu w miejscowości Nerezine - przepiękna miejscowość już na wyspie Losinj - bo tam zaczyna się szlak.
Jak już wspomniałem - trasa na szczyt nazywa się Osorscica - ale już po kilkuset metrach zaczęliśmy ją nazywać Jaszczurcicą
bo tylu jaszczurek w życiu nie widziałem. Podejście początkowo całkiem przyjemne, widoki... z każdym metrem coraz piękniejsze.
...ale im dalej tym trudniej. W połowie drogi na szczyt okazało się, że wody mamy zdecydowanie za mało (w sumie 3l). Przy wchodzeniu na 600 metrów - od poziomu morza, w ostrym słońcu - naprawdę szybko traci się siły. Ale dawaliśmy radę, widoki były fantastyczne, no i wiedzieliśmy czego się spodziewać na szczycie. Po drodze "zgadaliśmy" się z parą młodych Niemców, którzy też zdobywali górki i później - już na szczycie wykorzystaliśmy ich do robienia zdjęć
...sympatyczni ludzie.
Wreszcie po ponad 1,5 godzinnej wędrówce udało się... Doszliśmy na razie na Sv. Nikolę. Na szczycie góry jest malutka kapliczka, akurat gdy przyszliśmy ktoś zmieniał w niej kwiaty! Na górze już zdecydowanie chłodniej i przepięknie. Wrzucam dużo fot, bo nie jest łatwo opisać widok ze szczytu. W każdym razie z Sv. Nikoli widać wyspę Losnij, widać Mali Losnij i Veli Losnij...
Na szczycie spędzamy dobrą godzinę - pijemy resztki wody, jemy kiepskie zapasy i ruszamy na Televrinę, oddaloną w sumie o jakieś 20 minut. Widok z Televriny nie jest już tak porywający, po drodze szukamy jeszcze jaskinie, która zaznaczona była na mapie... ale była ona chyba tylko na mapie bo nic nie znalazłem
Czekolada!!! Z taką myślą rozpoczęliśmy schodzenie. Niestety żadnych słodkości nie można było zabrać na wycieczkę, bo w plecaku byłoby kakao... Wybitnie zaczęło mi brakować energii...
...
...Magdzie za to nie
Po drodze minęliśmy jeszcze sympatyczne stado baranów i jakiś krzew a na nim dziesiątki modliszek!! Nie powiem, żeby było to łatwe zejście, ale mimo wszystko, wiedziałem jedno - po zejściu czeka na mnie woda w samochodzie i przede wszystkim cieplutkie morze i tak też się stało
Na plaży w Nerezine siedzimy do samego wieczora i planujemy następny dzień - Mali Losnij. Wracamy na nasze pole, a tak w łazience spotykam Niemców, z którymi wchodziliśmy się na górę! Umawiamy się na winko na skałkach. Impreza się udała, ale wycieczkę do Malij Losnij trzeba było przełożyć
:)
W następnym odcinku Osor i Mali Losnij. Pozdrawiam.