cd..
Dojeżdżamy do Medjugorie...czuję się jak w gigantycznym centrum handlowym..wszędzie sklepiki z dewocjonaliami, przepych, duże wille..ogarnia mnie przerażenie...wyobrażałam sobie to wszystko inaczej..
Myślałam, że poczuje tu wyjątkowa atmosferę, pełną skupienia...a tu taki zawód..czuję wręcz obrzydzenie..ludzie wykorzystają wszystko..choć z drugiej strony może to normalne...w końcu na wszystkim da się zarobić, w Polsce w takich miejscach jest podobnie..
Nie wiem...wychodzę z auta..robię parę fotek..deszcz zaczyna coraz mocniej padać..
zbliża się burza..nie pozostaje nic jak tylko ruszać w drogę powrotną...trochę mi żal, że nie mogliśmy wejść na górę objawienia...no cóż...mam nadzieję, że jeszcze tu wrócimy i będą mogła to wszystko bliżej zobaczyć ..wracamy do Gradac...
Droga prowadzi przez miasteczka i pagórki...
Bośnia dość szara i smutna, choć może to z powodu takiej brzydkiej pogody ..
Droga cały czas ciągnie się wzdłuż Neretwy...lubię ten widok..domki przy rzece..
Przez granicę przejeżdżamy bez żadnych problemów..Ten sam przystojny Bośniak uśmiecha się i macha ręką, żeby przejechać
Dochodzi godz.19 jesteśmy z powrotem...na ulicach pełno piachu i kamieni, ponoć jak nas nie było przeszła tu mega burza...urwanie chmury...
Zmęczeni postanawiamy iść na kolację..Jutro rano wyjeżdżamy..Smutno nam..jednak pogoda się powoli psuje...trzeba wracać...ostatni raz spacerujemy promenadą, wieje lekki wiatr, jednak chłodno nie jest.. Księżyc co jakiś czas pojawia się między chmurami...w oddali widać światełka na Peljesacu..pakujemy się, i zmęczeni zasypiamy.
16 Dzień (16.09.2008)
Rano pobudka, śniadanko, żegnamy się z gospodarzami..bardzo mili ludzie...życzą nam dobrej podroży..smutno nam odjeżdżać, jednak od rana pogoda się zepsuła..pada co chwilkę..jest ok.25st...
Dojeżdżamy do Makarskiej tu pogoda się poprawia, chmury się rozbijają wygląda słońce...
Robię ostatnie zakupki na bazarze i jedziemy...dochodzi godz.12...
Na autostradzie słaby ruch...koło Sibenika wjeżdzamy w ulewę nic nie widać...jedziemy w tempie żółwim.
Koło Zadaru zaczyna znów mocno wiać, bardzo mocno..przeżyliśmy to rok temu..samochody ledwo jadą, nasz też rusza się na wszystkie strony, jednak w zeszłym roku bardziej mnie to przerażało..Wyjeżdżamy z tunelu sv.Rok..i szok..leje i 7st C.
..nie wierzymy własnym oczom, ale to prawda...na najbliższym parkingu przebieramy się w ciepłe ciuchy...zresztą inni robią to samo...
Każdy w szoku z powodu zmiany temperatury..
Chorwację pada już do granicy, Słowenia pada..
Jedziemy przez Ptuj tym razem już na Mureck..droga bardzo malownicza..ciekawa..lubię Słowenię to takie ładne, czyste państwo z pięknymi widokami i klimatycznymi miasteczkami...przejeżdżamy przez most i jesteśmy w Austrii.
Tu też pada..Do Mikulov dojeżdżamy po godz.24..nocujemy jak co rok w pensjonacie Anna przy starówce..zimno ok.6st C...
Rano wyjeżdżamy ok godz. 10...Robimy ostatnie zakupy
Czechy pada...Polska pada..choć tu już cieplej 10 st C
Do W-wy dojeżdżamy na godz. 20...Zimno, szaro, smutno..koniec wakacji.
Znów czekamy rok na ponowne spotkanie z Cro...
Może za rok znów płw.Peljesac i Korcula..zobaczymy..teraz zostaje już tylko przeglądanie zdjęć..
The End...