Dubaj wytrzyj łezkę i planuj wakacje na następny rok-odśwież wspomnienia
...witaj
Dostałam "liścia" od Robiego
ze słowami "
Pisz tę relację babo,bo sie muszę za Ciebie wstydzić ....no to spłonełam ze wstydu i wziełam się za pisanie.......a tak trudno się zabrać ,bo to dłuuuuuuugi dzień do opisania8O .....czyli...........wycieczka zorganizowana do Splitu i wodospadów Krka.....ale chyba to trochę podzielę
Zaczniemy od Splitu ,bo dzis wam odpuszczę opowiadanie jak wstałyśmy....co jadłyśmy na śniadanie itd
Wyjazd z Biurem Tempet i naszą rezydentką Panią Agatą uzbrojoną w fioletową parasolkę,która jak sie okazało była czymś w rodzaju ...hm....latarni morskiej na lądzie.....ręcznego GPS-a......albo berła w które mieliśmy się wgapiać ,coby się nie zgubić.....była cały czas niesiona przez naszą przewodniczkę wysoko i okazała się bardzo pomocna w niezgubieniu się.... (chociaż moja Marta potrzebowałaby raczej łańcucha ,którym byłaby przypięta do przewodniczki ,bo i tak się zgubiła
)
..........no więc wodzu prowadź
aaaaaa.....jeszcze parę ciekawostek przekazanych nam przez P.Agatę w drodze do (bo z powrotem wszyscy padli
)....ile w tym prawdy oceńcie sami ...ja się nie znam
Dowiedzieliśmy sie min.że po chorwacku :
-kobieta pracowita to" wredna"(nie wiem jak się to pisze ,w każdym razie tak to wymawiała przewodniczka)
-kobieta w ciąży -"trudna"
-że pytanie o droge może byc podejrzane ,bo
droga to "narkotyki"
-oraz ogólnie dowiedzieliśmy się ,że faceci to
frajerzy ....co jednak wbrew pozorom znaczy ,że są dżentelmenami
Tyle ciekawostek....lub dokładniej tyle zapamiętałam
....brum...brum...autokar dojeżdża do Splitu i ruszamy zwiedzać Pałac Dioklecjana...czyli
To jedyny w świecie pałac, który stał się miastem. Pałac Dioklecjana w Splicie de facto dał początek temu miastu.
Choć pałac to zbyt skromne określenie. To cały zespół budowli otoczony murami.
A zaczęło się od Dioklecjana, jednego z najwybitniejszych cesarzy rzymskich. Przyszło mu rządzić w czasach, gdy cesarstwo chyliło się ku upadkowi................
a jak komuś mało wiedzy to można doczytać
NP.TUTAJ
oczywiscie wycieczka grzecznie podąża w stronę pałacu,a ja z tyyyłu słyszę "
łłłooooo....mammmma.....ale fajna kotwica ....maaamaa chono
-Marta choc już ,bo się zgubimy
-łooooo ,ale duża.....alee zardzewiała....mama zobacz
-Marta no dalej!!!
-Mama ,ale zobacz jaka....
-Maaaarta
-No dobra ,ale zrób zdjęcie
nie wiem co był w tej kotwicy ,ale dzięki niej niedługo byśmy nawet nie zaczęły wycieczki
dogoniłyśmy resztę przy planie pałacu,gdzie dowiedziałam się...."
no to teraz zapraszam już państwa do zwiedzania pałacu"...
...no cóz musiałam doczytać w domu
plan pałacu
oraz kilka zdjęć murów zewnętrznych od strony ....hm....którejśtam
najciekawsze jest to,że mimo ,że w większości pałac sprawia wrażenie zrujnowanego,to nadal mieszka w nim kilka setek mieszkańców
oprócz tego ,że jest zamieszkany ,to jest oczywiście "gniazdem"handlowym...czyli pamiątki górą .....nawet se jajo z kamienia chciałam kupić ,ale mi parasolka zniknęła z oczu i spanikowałam
a obserwowanie parasolki okazało się nie lada wyczynem w tych tłumach
style architektoniczne wymieszane na maxa
wycieczka stanęła ,więc była mozliwość popstrykania
ale wiadomo ,albo pstrykanie,albo słuchanie
...więc niewiele słyszałam...a szkoda
zmiana operatora...Marta ruszyła do akcji...
"tylko zerkaj cały czas na parasolkę...żebyś się nie zgubiła" zdążyłam powiedzieć
no i po chwili ruszamy....idę z tyłu..."
Marta ".....nie ma....przyspieszam...może jest z przodu..
..."
Marta"....nie ma
...tył ...przód....wycieczka włazi w coraz węższe uliczki...a Marty nie ma
....wracam....biegiem,tam gdzie staliśmy....a dziecię spokojnie wyłazi z jakiejś szpary w murze
....nie będę moze lepiej cytować co mruczałam pod nosem
...uwierzcie ....lepiej dla was.....Marta dostała lekki opieprz....,że obce miejsce...kraj....nie zna języka...,że moje serce...stan przedzawałowy idt
....spuściła uszy po sobie i obiecała poprawę
....a cała akcja oczywiście dla zdjęcia
.....no może powinna być dumna ,że podchodzi z takim zapałem do fotografowania...ale wtedy nie byłam
knajpkę znalazła w tej "szparze"
ale już spokojna ...z Martą
za rękę ruszam dalej z resztą "menażerii"........................