Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Wyprawa na antypody - Patagonia

Nazwę Ameryki zaproponował w 1507 roku niemiecki kartograf, pochodzący z Alzacji, Martin Waldseemüller. Przypisywał on odkrycie Nowego Świata, jak wówczas określano nowo odkryty ląd, Amerigo Vespucciemu i na jego cześć nadał mu miano America. Jednym z najstarszych globusów, na którym pojawiła się nazwa Ameryka, jest Globus Jagielloński z 1508 roku.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 21.03.2010 18:07

piotrf napisał(a):Wojtku , mamy nadzieję , że ewakuacja z Torres del Paine nie jest równoznaczna z ewakuacją z Patagonii :roll: :wink: :)

Tymona napisał(a):Tak, tak, mamy nadzieję... :D

Z Patagonii jeszcze nie. Ale z Chile - to już tak. Przynajmniej na kilka dni. :)

A kolejny odcinek wspomnień - za chwilę. Już go szlifuję.

No i jeszcze pytanie z innej beczki: w jakim języku nie jesteś w stanie się z kimś dogadać? :lol:

:lol:
Tiaaa... to też jedno z moich hobby. Zaczęło się od tych kilku najbardziej popularnych języków. Potem doszły takie, które wiązały się z sentymentem nabytym do niektórych narodów.
Niestety, z uwagi na coraz większą zdolność do szybkiego zapominania wszystkiego, mam coraz to większe problemy. Ale wciąż z paroma nacjami się dogadam. ;)

Żeby było śmieszniej, w ogólniaku zawiązałem kółko antyglistów. :lol: Ale nie mogło być inaczej, skoro już w pierwszej klasie dotknęło mnie do głębi niesłuszne oskarżenie anglistki. I potem już do końca ogólniaka wlokła się za mną najgorsza ocena z zachowania... C'est la vie...

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 21.03.2010 18:58

trinity napisał(a):jednym tchem łyknęłam Twoją Superrelację :D
widoki zapierające dech, od tego podziwiania 8O aż mi gały wyszły na wierzch!

Bardzo się cieszę, że Ci się podoba.
Mam nadzieję, że i w dalszej części relacji znajdziesz miłe akcenty. :)

Pozdrawiam,
Wojtek Franz
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 21.03.2010 20:19

Z Chile do Argentyny

Nadszedł nasz dzień pożegnania z Chile. Przynajmniej - na kilka dni. Zwijamy się rano sprawnie i po śniadaniu wychodzimy z gratami przed schronisko. Pogoda piękna, podobnie jak poprzedniego dnia. Wyskakuję jeszcze tylko w kierunku pola namiotowego, by pożegnać się z Jarkiem, ale już spotykam nadciągającą szpicę polskiej grupy - okazuje się, że też popłyną tym samym katamaranem. Wspólnie więc udajemy się na przystań, by po chwili załadować się na pokład.

Obrazek

Obrazek

Tym razem większą część czasu spędzamy na wygodnych siedziskach, delektując się kawą, a widoki podziwiając przez nawet dosyć czyste szyby naszego środka transportu. Mamy tu całkowity spokój - prawie wszyscy wylegli na pokład. Nic dziwnego; poprzedniego dnia my również szaleliśmy z aparatami fotograficznymi, skacząc od burty do burty.

Po półgodzinnym rejsie dobijamy do brzegu i przemieszczamy się na plac, stanowiący tutejszy dworzec autobusowy. Większość zasiada na trawie z solidnym postanowieniem wyczekiwania autobusu. Również Wiesia i Daniel zostają, zostawiamy im więc pod opieką nasz dobytek i we dwóch z Tomkiem ruszamy na ostatni spacer na chilijskiej ziemi. Chcemy rzucić okiem na wodospad Salto Grande oraz zwiedzić ostatni punkt widokowy - Mirador Cuernos.

Obrazek

Obrazek

Proponuję zacząć od wodospadu, ale ulegam sugestii Tomka, by najpierw dotrzeć do miradora. Zostawiamy odchodzącą w lewo, szeroką drogę szutrową, prowadzącą do wodospadu i ruszamy przyjemną, trawiastą dróżką, kierującą się najpierw na południowy zachód, by po minięciu pagórka odbić na północ. Już po chwili zza porośniętego zielonymi kępkami wzgórza zaczyna się wyłaniać pokryty bielą lodowca masyw Cerro Paine Grande.

Obrazek

Obrazek

Po lewej ręce zostawiamy częściowo zarośnięte rozlewiska Rio Paine, która w tym miejscu stanowi tylko krótki łącznik pomiędzy jeziorami Pehoe i Nordenskjold i już zaczynają się z wolna wyłaniać potężne turnie Rogów. Zaś na lewo od nich, w głębi Doliny Francuza, wyszczerza się do nas charakterystyczny masyw złożony ze szczytów Los Gemelos (Bliźniaki) i Trono Blanco (Biały Tron), wypuszczających w naszą stronę Płetwę Rekina - Aleta de Tiburon.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 21.03.2010 20:21

Obrazek

Zaczyna się jezioro Nordenskjold z jego niezliczonymi wysepkami i półwyspami, zatoczkami i mierzejami a nasza dróżka zwęża się do ścieżki, kluczącej pośród wysokich i gęstych kęp tutejszej roślinności. Dostrzegam z prawej uschnięty, rozwidlony konar i przychodzi mi do głowy pomysł zrobienia zdjęcia małych i wielkich Rogów. Ostrożnie przedzieram się w jego stronę i próbuję przyjąć odpowiednią pozycję. Czuję się niepewnie, gdyż obie nogi nie sięgając gruntu, znajdują oparcie na twardych gałązkach zielono-żółto-czerwonawych kępek. W momencie, gdy naciskam spust obiektywu, prawa noga nagle wpada pomiędzy gałązki i tracę równowagę. Udaje mi się jednak uniknąć zetknięcia odkrytych części ciała z ostrymi, drapieżnymi kolcami - z trudem wygrzebuję się z pułapki i wracam na ścieżkę nie ponosząc większych strat.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ścieżka doprowadza nas do południowego brzegu jeziora i chociaż skręca jeszcze w lewo, decydujemy z Tomkiem, że to jest nasz punkt widokowy. Ostatnie spojrzenia na Nordenskjold, Paine Grande, Los Cuernos, ostatnie ujęcia i możemy wracać.

Obrazek

Obrazek
Ostatnio edytowano 24.03.2010 23:22 przez Franz, łącznie edytowano 1 raz
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 22.03.2010 08:59

Bardzo ciekawy stolik :)
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 22.03.2010 14:03

JacYamaha napisał(a):Bardzo ciekawy stolik :)

Ano. :) Masz gwarancję, że filiżanka ze stolika nie ucieknie nawet przy większej fali. Ale nie dotyczy to już samej kawy w filiżance. :lol:

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 25.03.2010 15:23

W drodze powrotnej zahaczamy jeszcze o plażę, gdzie spomiędzy drobnych zielono-brązowych kamyczków wyrasta na wpół uschnięte, rozłożyste drzewo. Dochodzimy do rozstajów i rzucam propozycją, by spróbować nie oznakowaną niczym ścieżkę odchodzącą w prawo. Tomek obawia się jednak, że się zapuścimy gdzieś w mokradła, stracimy czas i w efekcie nie zdążymy do wodospadu. Cóż, ze mną jak z dzieckiem - wracamy znajomą dróżką do szerokiej szutrowej drogi, by nią skręcić ostro w prawo. Kontroluję kierunek marszu, oceniając że posuwamy się praktycznie równolegle do przebytej właśnie trasy.

Obrazek

Obrazek

Wkrótce dochodzimy do Rio Paine, tuż poniżej wodospadu. Widać jej rwący nurt w skalistym wąwozie i bliskie ujście do Lago Pehoe. Jeszcze kilkadziesiąt kroków w prawo i stajemy nad Salto Grande. Wodospad nie jest może aż taki wielki, jak sugerowałaby jego nazwa, ale wywiera bardzo miłe wrażenie. Do tego, słońce na rozpylonej mgiełce ponad stopniem kaskady tworzy łuk tęczy. Schodzimy niżej i widzę tabliczkę ze strzałką wskazującą kierunek na Mirador Cuernos. To ta nieoznaczona ścieżka, z której chwilę wcześniej zrezygnowaliśmy. Cóż, zamiast dwustu metrów, przeszliśmy około dwóch kilometrów - nie można nam zarzucić, że nie jesteśmy ambitni.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracamy do reszty towarzystwa - ja normalnym krokiem, Tomek sprintem. Zwalnia z posterunku Wiesię i Daniela, których spotykam już idących nad wodospad. Zasiadamy obok naszych rodaków - obieżyświatów i korzystając jednocześnie ze słońca, wdajemy się pogawędki. Oczywiście, padają również pytania, skąd kto jest. Wymieniam moje kolejne miejsca zamieszkania, począwszy od rodzinnego Bytomia, którego nie zdążyłem nawet poznać. Jarek - który jest tylko przyszywanym Krakusem - woła do kogoś ze swojej grupki:

- Hej, słyszołżeś? Tukej momy jeszcze jednego Ślonzaka!

Od razu zainteresowanie tamtego i pytania:

- Skąd? Z Bytomia? A kiedy się urodziłeś? Przed wojną czy już po?

Zastanawiam się, jaką wojnę ma na myśli. Bałkańską? Koreańską? Futbolową?.. Bo chyba nie wyglądam na kogoś, kto się urodził przed wojną światową. Proszę go więc o uściślenie.

- Niee... - śmieje się - o pierwszą mi nie chodzi. O drugą. Przed czy po?

A więc jednak. Mógłbym mieć na oko ponad 70 lat. Oj, lustereczko...
Za chwilę zdziwię się ponownie, słysząc, że w takim razie nie mogę być prawdziwym Ślązakiem, bo przecież po wojnie te tereny zasiedliła w całości ludność z kresów wschodnich.
Ręce mi opadają. Cóż, pogratulować znajomości najnowszej historii własnego regionu...

Wkrótce nadjeżdża stado autobusów. Obieżyświaty ładują się do jednego, my mamy bilety kupione na innego przewoźnika i po chwili - w krótkich odstępach - odjeżdżamy na wschód. Droga prowadzi między jeziorami Nordenskjold i Sarmiento. Siedzę po lewej stronie, by jeszcze ostatni raz spojrzeć na Torres del Paine. Pogoda jest piękna, widoczność doskonała - trochę szkoda, że nie mieliśmy takiej na początku, ale dobrze, że później zostaliśmy sowicie wynagrodzeni. Nie mija pół godziny i wysiadamy przy Guarderii Laguna Amarga, zamykając w ten sposób naszą chilijską pętlę. Oddajemy się błogiemu lenistwu, czekając na autobus, który nas zabierze do Argentyny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 25.03.2010 15:25

Nadjeżdża i nasz środek lokomocji, ładujemy plecaki do bagażnika, wsiadamy i w drogę. Pierwszy odcinek, to znana trasa do Cerro Castillo. Mijamy z oddali plażujące się guanako i zajeżdżamy do baru przed samą granicą. Krótka przerwa, po czym nasze bagaże zostają przeniesione do innego autobusu - znacznie ładniejszego i wygodniejszego. Cieszy mnie to, gdyż czeka nas jeszcze kilka godzin jazdy. Tym większe jest moje zdziwienie i rozczarowanie, gdy się okazuje, że i tak musimy wsiąść z powrotem do tego samego.

Obrazek

Obrazek

Oba pojazdy podjeżdżają na granicę chilijską. Stajemy w kolejce do okienka, gdzie dostajemy do paszportu stempel wyjazdowy. Autobus z bagażami pojechał już dalej. Doganiamy go na kolejnym punkcie kontrolnym, tym razem argentyńskim. Znów kolejka paszportowa, ale ponadto również kontrola bagażu. Jednak, kontrola tylko wyrywkowa - sprawdzone zostają jedynie trzy plecaki losowo wybrane ze wszystkich. Akurat nie padło na żaden z naszych. Znów wsiadamy do naszego busa, widząc jak ten z bagażami odjeżdża. Wkrótce go jednak doganiamy i następuje wreszcie scalenie - wsiadamy do tego lepszego autokaru. Nie rozumiem nic z tego algorytmu, ale pewnie posiada on jakąś logikę. Ten pierwszy autobus zawraca w stronę Chile, a my - teraz już bez dalszych niespodzianek przemierzamy patagońską pampę.

Obrazek

Najpierw - od samej granicy - kontynuujemy kierunek wschodni, by potem skręcić na północ. Dzień się kończy. Po prawej wstaje księżyc prawie w pełni, a z lewej słońce chowa się za wąski wał chmur, otulający szczyty Andów. Mamy z Danielem świetne miejsca - na piętrze, nad kierowcą, w związku z czym ciężko oderwać wzrok od krajobrazów za szybą. Nawet fakt, że jest nieco zabrudzona, nie przeszkadza za bardzo w chłonięciu widoków.

Obrazek

Obrazek

Jest już zupełnie ciemno, gdy dojeżdżamy do El Calafate. Autobus rozwozi pasażerów do poszczególnych hoteli. Nasz nazywa się America del Sur, czyli Ameryka Południowa i jest bardzo przyjemnym hotelikiem o studenckiej atmosferze. W recepcji wita się z nami w serdeczny sposób Manuela i Patricio. Dostajemy klucze do pokoju Atacama - tu pokoje mają nazwy zamiast numerów. Roztasowujemy się i przystępujemy do rozpoznania terenu. Jest piwo w lodówce - w litrowych flaszkach - i jest wspaniała antresola z fotelami i stolikami. Tam też spędzamy resztę tego wieczoru. Trzeba uczcić nasz pierwszy wspólny wieczór w Argentynie.
Wedera
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 139
Dołączył(a): 17.07.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Wedera » 25.03.2010 19:29

Cudowne są te Twoje relacje i zdjęcia. Pozdrawiam
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 27.03.2010 14:15

Wedera napisał(a):Cudowne są te Twoje relacje i zdjęcia. Pozdrawiam

Dziękuję bardzo. :)
Mimo, że realistycznie oceniam swoje grafomańskie wypociny, to jednak kosztują mnie sporo czasu i wysiłku, więc takie słowa - to balsam dla duszy. :)

Pozdrawiam,
Wojtek
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 27.03.2010 15:20

Franz napisał(a):
JacYamaha napisał(a):Bardzo ciekawy stolik :)

Ano. :) ....


Pytany poprzednio o znajomość języków....CZESKI TEŻ ZNA 8O :lol:
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 28.03.2010 12:30

slapol napisał(a):Pytany poprzednio o znajomość języków....CZESKI TEŻ ZNA 8O :lol:

:lol: :lol:

Ale wiesz, mam w domu i korzystam z wielu przewodników w języku czeskim. Tak się składa, że ich literatura górska stoi na wysokim poziomie, a niektóre pozycje - tłumaczone z innych języków - można w Czechach dostać za połowę ceny oryginalnej.
Ciekawe czy nasz kraj kiedyś ich w tym względzie dogoni...

Pozdrawiam,
Wojtek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 28.03.2010 19:53

Nadrabiam zaległość. :) Oto mapka przejazdu z Torres del Paine w Chile (A) do El Calafate w Argentynie (B).

Obrazek

Biała linia, to granica państwowa.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 30.03.2010 12:58

Perito Moreno

Rano wstajemy wcześnie. Szybko wrzucamy w siebie śniadanie przy małych stoliczkach na jadalni i zbieramy się w przedsionku. Zanim przyjedzie po nas mikrobus, zdążę jeszcze dorwać się do jednego z dwóch komputerów przy recepcji i odebrać pocztę - pierwszą od momentu opuszczenia Punta Arenas. Po chwili tłoczymy się już w ciasnym samochodzie, który zawozi nas do centrum, gdzie przesiadamy się do autokaru. Teraz już wygodniej, nie w takim ścisku, wyruszamy na naszą pierwszą argentyńską przygodę - lodowiec Perito Moreno.

Obrazek

Obrazek

Nie mamy jeszcze tutejszej waluty; wycieczkę opłacił nam hotel, któremu zwrócimy za całość, łącznie z noclegami. Jedyne, co trzeba będzie w autobusie dopłacić, to wejściówkę do parku narodowego Los Glaciares (Lodowce). Jedziemy wzdłuż południowego brzegu Lago Argentino - nad którym, przy wschodnim jego skraju, leży El Calafate. Ja siedzę po lewej stronie, widoki mam więc na pofałdowane, górzyste tereny na południe od jeziora. Przed wjazdem na końcowy półwysep przychodzi moment zakupu wejściówek do parku. Płacę w dolarach za naszą czwórkę. Niestety, przelicznik autobusowy jest raczej niekorzystny - w argentyńskich peso mielibyśmy za tę kwotę pięć biletów. No tak, ale po cóż nam ten piąty?..

Obrazek

Obrazek

Gdy tylko autobus zajeżdża nad południową odnogę jeziora, wysypujemy się i schodzimy do przystani. Statek już czeka. Wchodzimy na pokład i wkrótce zaczyna się nasz rejs. Już z daleka widać biało-niebieską barierę, ku której zmierza nasza łajba. To czoło lodowca Perito Moreno. Płyniemy w jego stronę wąskim, łukowato wygiętym przesmykiem, będącym odnogą Lago Argentino. Ma ono wiele takich rozczłonkowań, a my startujemy z końca jednego z najdłuższych - Brazo Rico - które otacza półwysep Magallanes od strony południowej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 59670
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 30.03.2010 13:00

Mijamy odchodzące na południe Brazo Sur i podpływamy w pobliże lodowej bariery. Na sam skraj półwyspu nasuwa się często jęzor lodowca. Co jakiś czas wody jeziora, napierając na niego swoją masą, rozwalają z hukiem lodową mierzeję i tworzą w niej potężną wyrwę, łącząc ponownie rozdzielone wcześniej Brazo Rico oraz Tempanos. Statek zwalnia i zatrzymuje się chwilami, byśmy w spokoju mogli chłonąć wzrokiem i uwieczniać czoło lodowca. Za niebieskawą ścianą, jak uciętą olbrzymimi tasakiem, tłoczą się niezliczone penitenty a co bardziej wygładzone powierzchnie pokryte są czerwonawym pyłem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

U stóp lodowego muru, tam gdzie styka się on z taflą jeziora, widać tu i ówdzie wymyte, niewielkie groty - najwyraźniej efekt działania fal, które sukcesywnie uderzając o przeszkodę, sprawnie wyszukują słabsze miejsca biało-błękitnej cytadeli. Kapitan decyduje, że już dość się napatrzyliśmy i powoli oddala się od jęzora, dopływając do przystani na południowym brzegu Brazo Rico. Wysiadamy na ląd i po czerwonych skałach przechodzimy do niewielkiego budynku, który mieści między innymi magazyn sprzętu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Już po chwili zjawiają się przewodnicy, oferujący oprowadzanie w języku hiszpańskim oraz angielskim. Schodzimy na brzeg małej zatoczki, gdzie zostajemy zapoznani z najważniejszymi faktami dotyczącymi Perito Moreno i jego okolicy, po czym ruszamy ścieżką w stronę lodowca. Spacer nie trwa długo i wkrótce jesteśmy przy samym jego skraju. Tu zaczyna się zabawa z zakładaniem raków. Każdy po kolei siada na ławce, a przewodnicy dobierają raki do wielkości buta i mocują je na nogach klientów. Widzę leżący obok czekan, ale to już nie dla nas - nie będzie takiej potrzeby. Czekany wezmą wyłącznie przewodnicy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ameryka Południowa

cron
Wyprawa na antypody - Patagonia - strona 10
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone